Spełnili marzenia i w końcu pobiegli w Nowym Jorku. Ale finał jeszcze przed nimi

 

Spełnili marzenia i w końcu pobiegli w Nowym Jorku. Ale finał jeszcze przed nimi


Opublikowane w sob., 17/11/2018 - 20:42

Do wymarzonego maratonu w Nowym Jorku przygotowywali się od miesięcy, zbierali fundusze, trenowali, planowali, co zwiedzą i jak spędzą czas podczas wyjazdu. Nieco ponad miesiąc przez nim dowiedzieli się, że wyjazdu nie będzie, bo firma Marathon Travel Poland sprzedała im nieistniejące numery startowe. Stracili pieniądze, ale… nie stracili nadziei. Dzięki determinacji i samozaparciu osiem osób poleciało do Stanów na największy i jeden z najbardziej prestiżowych maratonów na świecie.

O całej historii pisaliśmy TUTAJ. Kiedy na jaw wyszło, że „pewne” numery startowe, które oferowała firma Marathon Travel (pełna nazwa firmy: Marathon Travel Poland - Edyta Bartkowiak), nie istnieją, było już za późno na jakiekolwiek zapisy. Losowanie odbyło się miesiące wcześniej, touroperatorzy zakończyli sprzedaż a organizator zamknął listy startowe. Ósemka poszkodowanych nie poddała się. Skrzyknęli się przez Internet i rozpoczęli walkę. Generałem była pani Marta Woźny-Tomczak.

– Od trzynastu lat jestem szkoleniowcem i psychologiem z wykształcenia. Szkolę ludzi również z technik negocjacji. Użyłam całej swej wiedzy doradczej i psychologicznej, by kontaktować się nieustannie z organizatorem oraz ambasadą RP w Nowym Jorku – wyjaśnia pani Marta. – Bardzo pomogła znajomość angielskiego i determinacja. Wiele telefonów odbyłam po godzinie 22:00 polskiego czasu i całość kosztowała mnie, oprócz nerwów i masy energii, jakieś 16 godzin pracy.

Wysiłki okazały się skuteczne, bo osiem osób mogło wystartować i spełnić marzenie. Musieli jednak ponieść koszty wyjazdu po raz drugi. Pani Marta zapowiadała wcześniej, że jeśli nie uda się jej pobiec oficjalnie, i tak poleci do Stanów a trasę NYC Marathon pokona prywatnie, dla siebie. – To najsłynniejszy maraton świata, obchodzony jest w NYC niemal jak ich święto narodowe – tłumaczy. – Na całej trasie, za wyjątkiem mostów, stoją kibice, grają zespoły muzyczne, chór gospel, orkiestry. Jest to spektakularne przeżycie. Od dawna było to moim marzeniem, więc uznałam, że się nie poddam się.

Równie zachwycony biegiem był Mirosław Kołodziejczyk. – Maraton to było coś niezwykłego! Biegam dużo, ale takiego dnia nie przeżyłem nigdy i pewnie się nie powtórzy. Nie jestem w stanie nawet tego opisać… – przyznał po powrocie do Polski. – Wszystko dzięki pani Marcie. Ona mówiła, że jeżeli nie mówią nie, to jest szansa. I tak było! Około 10 dni przed maratonem dostaliśmy informację, że nas zapraszają, bo poznali naszą sytuację i że nasze przygotowania nie mogą pójść na marne a oni czują się zaszczyceni naszą obecnością podczas TSC NYC Marathon.

Ósemka szczęśliwców spędziła w Nowym Jorku kilka dni, zwiedzając miasto nie tylko biegowo. Wyjazd i walka o niego bardzo ich zbliżyły. – Poznaliśmy się w międzyczasie przez Internet, także kiedy się spotkaliśmy w hotelu, było tak, jak byśmy się znali od dawna... – opowiada pan Mirosław.

– Wspólnie przygotowaliśmy prezenty dla Ambasady i organizatora i mamy piękne pamiątkowe zdjęcia. Możliwe, że niejeden wspólny maraton jeszcze przed nami – mówi pani Marta. – Z tych ośmiu osób, które poleciały i pobiegły, aż cztery ukończyły swój pierwszy maraton i tym samym rozpoczęły piękną biegową przygodę, jak sądzę, na cały życie.

Uczestnicy wyjazdu ponieśli jego koszty po raz drugi. Wciąż czekają na zwrot środków przez firmę Marathon Travel Poland. Chociaż minął już termin, w którym obiecano oddać długi, właścicielka milczy. Pani Marta zapytana o to, czy podejmie jakieś kroki, by wyegzekwować zwrot, mówi krótko: – Nie chcę się tu wypowiadać, sprawa jest prowadzona przez prokuraturę i policję. Ale z tego, co mi nieformalnie wiadomo, pani Edyta ma długi wykraczające ponad 500 tysięcy złotych i sprawa z maratonem w Nowym Jorku jest już którymś z jej oszustw, obok tych dotyczących biegu w Atenach, Londynie czy Bostonie.

Mimo oświadczenia właścicielki o zaprzestaniu działalności i obietnicy spłaty długów, na stronie firmy wciąż widnieją oferty kolejnych wyjazdów a do nas docierają informacje o kolejnym wyjeździe, który próbowała zorganizować. Miał on zostać odwołany w dniu planowanego wylotu, zaledwie tydzień temu.

KM

fot. Archiwum prywatne Mirosława Kołodziejczyka


Polecamy również:


Podziel się:
kochambiegacnafestiwalu
kochambiegacwpolsce