"W górach lepiej nie mieć złudzeń, że jakoś to będzie." Relacja Ambasadora z Chamonix

 

"W górach lepiej nie mieć złudzeń, że jakoś to będzie." Relacja Ambasadora z Chamonix


Opublikowane w pon., 08/09/2014 - 16:35

Relacja Rafała Ławskiego, Ambasadora PZU Festiwalu Biegowego w Krynicy-Zdrój

IV edycja Biegu 7 Dolin, w której uczestniczyłem, sprawiła, że po rocznej przerwie zapragnąłem powrócić na górskie szlaki biegowe. Przez ten cały rok trudno było mi zapomnieć o niesamowitej atmosferze panującej w Krynicy, a Festiwal Biegowy postawił wysoko poprzeczkę. Logiczną kontynuacją był zatem wybór kolejnej ekstremalnej, górskiej przygody rozgrywanej w ramach wielkiej imprezy biegowej. Punkty zdobyte podczas Festiwalu Biegowego w 2013 roku dały mi przepustkę do startu w jednym z biegów rozgrywanych w  ramach UTMB. Ostateczny wybór padł na TDS, który z oryginalnego francuskiego brzmienia „Sur les Traces des Ducs de Savoie” tłumaczę z przymrużeniem oka na język ojczysty „Tylko dla Szaleńców”, choć i gdzieś w tle słychać było równie żartobliwe wersje angielskie „To Die or Survive” lub po prostu „Tired, Destroyed, Suffering”.

Jednym z formalnych wymogów tegoż biegu jest uzyskanie minimum 2 punktów kwalifikacyjnych w ciągu ostatnich dwóch lat. Ponadto Organizator wymaga zaświadczenia lekarskiego, potwierdzającego dobry stan zdrowia, które należy okazać z odpowiednim wyprzedzeniem. Dodatkowe przygotowanie związane jest z posiadaniem ściśle określonego przez Organizatora wyposażenia. Ze względów bezpieczeństwa oraz komfortu należy być wyposażonym w – min dwie latarki „czołówki”, kurtkę o konkretnych parametrach ochrony przed deszczem i wiatrem, bandaż, gwizdek, czy koc termiczny. Lista jest znacznie dłuższa, ale z perspektywy ukończonego biegu mogę zapewnić, że większość rzeczy ma szanse na wykorzystanie, szczególnie przez biegaczy, których czeka przeprawa przez cały dzień i noc – a takich jest zdecydowana większość.

Już po przyjeździe do Chamonix Mount Blanc czuć było atmosferę imprezy biegowej światowego formatu – w centrum można było spotkać biegaczy z całego świata. W poniedziałek 25 sierpnia o 17.30 byłem świadkiem otwarcia cyklu UTMB 2014 oraz startu sztafety PTL.

Warto dodać, że cała impreza została przygotowana także pod kątem osób towarzyszących – zarówno na miejscu, jak możliwości wsparcia na trasie. Dodatkowym udogodnieniem była możliwość identyfikacji lokalizacji zawodnika za pomocą płatnej usługi SMS. Z kolei dla dzieci, poza biegami towarzyszącymi na miejscu w Chamonix, jest dostępna całkiem przyzwoita infrastruktura – place zabaw z wieloma ciekawymi atrakcjami oraz miękkim, bezpiecznym podłożem. Dokoła rozstawionego miasteczka Expo postawione zostały stojaki ze zdjęciami wybranych osób, które startowały w poprzednich edycjach oraz przedstawiające dane statystyczne obrazujące rozwój imprezy na przestrzeni ostatnich lat. Szczególną uwagę zwróciłem na fotografię i opis startów w cyklu UTMB jednego z najbardziej znanych ultramaratończyków – Scotta Jurka – który w 2009  roku ukończył właśnie bieg główny z wynikiem ponad 26 godzin obejmując, nietypowe jak dla niego, odległe 19 miejsce. Inną ciekawą informacją była statystyka ukończenia TDSu w 2012- to zaledwie 46% zawodników – przede wszystkim za sprawą warunków pogodowych. Dane te ukazują z jednej strony trudy biegu, ale i duże prawdopodobieństwo wystąpienia nagłych zmian warunków atmosferycznych.

Kolejnego dnia uczestnicy TDSu zawitali do biura zawodów. Poza Francuzami czy Włochami, w kolejce po pakiet startowy spotkałem także liczne grono Japończyków, Amerykanów, oraz wielu nacji Ameryki Południowej. Odbiór pakietu poszedł całkiem sprawnie – w ciągu godziny udało mi się przebrnąć przez blisko stumetrową kolejkę oraz przejść weryfikację posiadanego sprzętu. Dodatkowy Check Point przed imprezą zafundowała mi moja córeczka, która dokładnie sprawdziła pogodę mojego ducha, nasycenie emocjonalne i siłę mentalną. A na koniec jeszcze stwierdziła -  fajnie, że tata będzie mógł pobiegać sobie w nocy. Dla mnie był to moment, który znacznie zredukował przedstartowy poziom stresu, a dodatkowo utwierdził mnie w przekonaniu, iż nocny etap biegowy jest chyba tym czymś o czym marzę, lecz jeszcze nie jestem w pełni tego świadomy.

Polecamy również:


Podziel się:
kochambiegacnafestiwalu
kochambiegacwpolsce