Złota Basia nie daje szans rywalkom. „Na hymnie nieraz płakałam”

 

Złota Basia nie daje szans rywalkom. „Na hymnie nieraz płakałam”


Opublikowane w pt., 15/11/2019 - 13:13

W dzieciństwie goniła rodzeństwo, które uciekało jej na rowerach. Na lekkoatletycznej bieżni to rywalki zwykle oglądają jej plecy. Trzykrotna mistrzyni paraolimpijska – Barbara Bieganowska na Paralekkoatletycznych Mistrzostwach Świata w Dubaju jako pierwsze reprezentantka Polski stanęła na najwyższym stopniu podium.

Paulina Malinowska-Kowalczyk, rzeczniczka Polskiego Komitetu Paraolimpijskiego: Złoto na igrzyskach w Sydney, złoto w Londynie, złoto w Rio de Janeiro. Mówi się o tobie "Złota Basia". Przyznajesz się do tego zaszczytnego tytułu?

Barbara Bieganowska: – Tak, przyznaję się!

Biegasz od ponad 20 lat! Patrząc na ten ostatni bieg tutaj w Dubaju na mistrzostwach świata, to można powiedzieć, że jest Basia, potem długo, długo nic i dopiero reszta świata. Jak to jest możliwe, że przez tak długi czas utrzymujesz formę?

– Dzięki ciężkiej pracy, jaką codziennie wykonuję. Dziękuję mojemu wieloletniemu trenerowi Mariuszowi Żabińskiemu, który ustawia treningi. To nie jest bieganie na „chybił, trafił", bo biegam krótkie i długie odcinki na treningach, które później trzeba „posklejać", by wyszedł dobry wynik.

Pamiętasz pierwszy start?

– Miałam wtedy niespełna 10 lat i biegłam ze startu wspólnego na 3 km w Grodkowie. Wygrałam i bardzo mi się to spodobało. Później wystartowałam w wojewódzko-szkolnych mistrzostwach Polski i z tego biegu mnie zapamiętano, ponieważ pobiegłam z dziewczynami o rok starszymi na dystansie dwóch kilometrów i wygrałam. Okazało się, że pomyliłam biegi. Po dziesięciu minutach miałam następny, w mojej kategorii wiekowej i też triumfowałam!

Basia terminator!

– Dokładnie (śmiech). Z tego zasłynęłam w województwie i w powiecie.

Co w głowie tej małej dziewczynki wtedy było?

– Jako dziecko wszędzie było mnie pełno, ale nie miałam zwariowanych pomysłów. Nas było sześcioro rodzeństwa. Pamiętam wspólne wypady nad jezioro. Wszyscy wsiadali na rowery i jechali.  Tylko ja nie miałam roweru! Śmiali się, że muszę sobie pobiec za nimi. Więc biegłam.

Jako małe dziecko miałaś bardzo mocny trening fizyczny zorganizowany przez rodzeństwo.

– Drugi brat jeździł na motorze i nigdy nie chciał mnie zabrać. Musiałam go dogonić i wtedy mnie brał. Zabawne, ale tak zaczęła się moja przygoda ze sportem.

A ten pierwszy moment, gdy uwierzyłaś, że twój udział w igrzyskach paraolimpijskich jest realny?

–W 2000 roku przed Sydney startowałam na mistrzostwach Polski i zdobyłam kwalifikację paraolimpijską. Ucieszyłam się bardzo, że polecę tak daleko, wezmę udział w tak ważnym starcie w życiu. Odbiór strojów na igrzyska zapadł mi w pamięci. Poczułam, że będę mogła z dumą reprezentować ojczyznę.

W Sydney zdobyłaś złoto na 800m.

– I to w rewelacyjnym czasie [2:08.40 - przyp.red.], którego do dziś nikt nie pobił.

Pamiętasz hymn?

– Oczywiście. Na stadionie był tłum ludzi. Jak sobie to teraz przypomnę, to mam ciarki. Przepiękne przeżycie. Nie wiem, czy się nie popłakałam. Chyba uroniłam łezkę. Na pewno płakałam w Londynie [IO w 2012 roku, złoto na 1500m.]. Cieszę się, że mogłam wystartować w igrzyskach jako młoda dziewczyna wchodząca w życie. Mogłam wszystko sobie poukładać. Spełniam marzenie i mam swoje cele. Potem był Londyn, Rio, a teraz Tokio.

Jesteś w sporcie bardzo długo, to zapytam cię, co ci ofiarował?

– Lepszą przyszłość. Cieszę się, że podjęto decyzję, że osoby niepełnosprawne dostają emeryturę sportową. Nie muszę się martwić, że muszę iść do pracy i pracować. Nie wyobrażam sobie pogodzenia sportu z pracą. Owszem gdybym musiała, to bym pogodziła, ale wyniki nie byłyby takie jak teraz.

To w takim razie co ci sport zabrał?

– Trochę swobody, wyjścia ze znajomymi. Nie mogłam sobie pozwolić na imprezy, gdy miałam starty i treningi. Jednak nie ubolewam nad tym.

Startujesz w grupie T20. To jest kategoria niepełnosprawności, którą bardzo trudną wytłumaczyć. Mówi się o niej "niepełnosprawność intelektualna". Ale przecież ja rozmawiam z inteligentną, fajną dziewczyną. Nie czuję niepełnosprawności. Jak tę grupę określić z twojej perspektywy?

– Kiedyś osobom z niepełnosprawnością intelektualną bardzo trudno było przebić się w społeczeństwie i żyć jak normalne osoby. Ja miałam bardzo ciężko z nauką. Nie potrafię zapamiętać wielu rzeczy, nie potrafię się skupić. Jest mi bardzo ciężko cokolwiek zrobić, nawet proste czynności. Tak zwane osoby mniej inteligentne potrafią się „wyuczyć”, a my mamy z tym problem. Ta niepełnosprawność może jest niewidoczna, ale jak miałabym zrobić jakieś zadanie, to pojawiłby się problem.

Przeszkadza ci to w dorosłym życiu?

– Oczywiście. Najbardziej w takich czynnościach jak uzupełnianie druków, dokumentów, nie zawsze rozumiem wszystkie sformułowania zdań. Potrzebuję kogoś, żeby wytłumaczył mi znaczenie niektórych słów.

W Dubaju zdobyłaś złoto na 1500 m, a jeszcze start na 400 m.

 – Wolałabym pobiec 800 m, bo wolę biegi długodystansowe – 800, 1500 czy 3000 m. Trening pod 1500 m gryzie się z treningiem na 400 m. A ja tzw. „szybkościówek” w ogóle nie robię. Zobaczymy, przebiegnę, może wejdę do finału. Wszystko się okaże podczas biegu.

Dopóki nogi na bieżni, dopóty nie znamy wyniku.

– A ja mówię, zawsze jest się pewnym, gdy się przekroczy linię mety.

materiał prasowy/Fot. Bartłomiej Zborowski / Polski Komitet Paraolimpijski


Polecamy również:


Podziel się:
kochambiegacnafestiwalu
kochambiegacwpolsce