Agnieszka Mierzejewska: „Nie powiedziałam ostatniego słowa”

 

Agnieszka Mierzejewska: „Nie powiedziałam ostatniego słowa”


Opublikowane w pon., 18/04/2016 - 19:05

Dlaczego drugi raz z rzędu wybrałaś Łódź?

W zeszłym roku tutaj bardzo dobrze mi się biegło, zrobiłam życiówkę, tak więc myślałam że znów będzie dobrze. Po prostu. Trasa tutaj jest szybka, prawda że było trochę podbiegów i zbiegów, ale w sumie jest naprawdę korzystna.

Łódź nie jest płaska...

No nie jest płaska, wiem o tym. Ale organizatorzy stanęli na wysokości zadania i przygotowali w tym roku chyba jeszcze lepszą trasę pod względem szybkości, niż w tamtym roku.

Tylko pogoda była gorsza...

Tak, pogoda zdecydowanie trudniejsza, i to na pewno nie pomogło.

Co było ważniejsze, mistrzostwo Polski czy walka o minimum? Wiem, że to takie trochę gorzkie pytanie...

Tak, i proste tak naprawdę. Wiadomo że chodziło o minimum... Licząc na minimum wiadomo było, że raczej wyjdzie mistrzostwo Polski, ale się nie udało.

Patrząc na to co robisz, to praktycznie jeździłaś z obozu na obóz. Co zmieniłaś w swoich przygotowaniach od zeszłego roku?

Jesień miałam niezbyt udaną, ponieważ przeszłam przygotowania do maratonu, natomiast sam listopadowy start w Saitamie (Japonia) nie wyszedł. Podczas biegu uszkodziłam przyczep mięśnia i po 12 km musiałam zejść. Ale praca którą wykonałam na pewno oddała to teraz. Natomiast same przygotowania aż tak bardzo się nie zmieniły, znowu byłam w wysokich górach (w Alamosie, USA).

Jak góry na Ciebie działają?

Trudne pytanie po takim nieudanym biegu... Biegałam dwa tygodnie temu półmaraton (1:11:46 w Berlinie – przyp. red.) i patrząc również na treningi i na to jak się czułam, a nawet dziś do tego nieszczęsnego 30. kilometra, myślę że góry bardzo oddają treningowy wysiłek. Super mi się biega po górskim obozie. Na wysokości trenuje się zupełnie inaczej, niż na nizinach. Poprawiają się wyniki krwi, wydolność. Po powrocie organizm dostaje mocnego kopa.

To teraz 10 000 m jest planem „B”?

Nie rozmawialiśmy jeszcze dokładnie z trenerem, ale patrząc na to jak się dzisiaj biegło czuję, że jestem w formie, chociaż wynik tego nie pokazuje. Nie powiedziałam jeszcze ostatniego słowa i będę próbowała wykorzystać tę formę i pracę, którą wykonałam do maratonu.

Czy będziesz robić minimum na czerwcowych Mistrzostwach Polski?

Myślę że nie. Tam jest ciężko zrobić minimum, ponieważ mało dziewczyn biega i wyścig jest rozgrywany taktycznie na miejsce, a nie na czas. Jeszcze nie zdecydowaliśmy o tym, ale na pewno trzeba będzie znaleźć jakąś imprezę z dobrym biegiem na tym dystansie.

Rozmawiał Kamil Weinberg


Polecamy również:


Podziel się:
kochambiegacnafestiwalu
kochambiegacwpolsce