Biegowy obieżyświat i realista Wojciech Kopeć

 

Biegowy obieżyświat i realista Wojciech Kopeć


Opublikowane w pon., 02/02/2015 - 10:10

Biegacz rodem z Olsztynka, aktualny brązowy medalista Mistrzostw Polski w półmaratonie, w 2014 roku nie ograniczał się tylko do startów krajowych. Biegał często w miejscach bardzo egzotycznych. Jakie przywiózł stamtąd wrażenia, spostrzeżenia? Jakie ma plany na ten rok? Zapytaliśmy.

Jaki był dla Pana ubiegły rok?

Wojciech Kopeć: Muszę powiedzieć, że bardzo udany. Poprawiłem rekord życiowy w maratonie zwyciężając zawody na Cyprze (2:17:22 red). Dodatkowo ustanowiłem nowe rekordy życiowe w półmaratonie (1:06:14 podczas Półmaratonu Warszawskiego) i na 10 km (30:07 w radomskim Biegu Kazików). To był początek roku. Bardzo dobry zresztą. Później, po rozmowach z trenerem, skoncentrowałem się na mniejszych biegach, by dorobić trochę pieniędzy i mieć stabilną sytuację w tej materii. Taki jest świat – pieniądze są ważne, gdzieś trzeba je zarabiać.

Potem startowałem w Europejskich maratonach, m.in. w Reykjaviku, Oslo i Lozannie. W każdej z tych imprez stawałem na podium. W półmaratonach też szło mi dobrze - biegałem w granicach 1:06:00- 1:07:00.

Trochę tych startów było...

… i może dlatego pod koniec roku już brakowało mi sił. Pojawiły się delikatne urazy. Zmagam się teraz z zapaleniem przyczepu ścięgna Achillesa. Od dwóch tygodni przechodzę intensywną rehabilitację, bo już we wtorek (rozmawialiśmy w sobotę przy okazji 10. Biegu Wedla red.) wyjeżdżam na obóz przygotowawczy do Peru.

Nie brakowało Panu tej przysłowiowej kropki nad i? Znaczącego tytułu?

Zdobyłem brązowy medal Mistrzostw Polski w półmaratonie. Wystartowałem treningowo w Mistrzostwach Polski na 10 000m na stadionie (7. miejsce z czasem 30:54 – red), choć był taki start z marszu. Do zmagań na bieżni trzeba się specjalnie przygotowywać, to nie jest bieg uliczny. Stąd taki a nie inny wynik.

W innych biegach Mistrzostw Polski nie brałem udziału. Rezygnowałem z nich na rzecz startów komercyjnych.

Jak będzie z tym w przyszłości?

W minionym roku chciałem uzbierać trochę pieniędzy i pokazać się potencjalnym sponsorom. Chyba to się udało, bo tak jak wspominam, wyjeżdżam na obóz do Peru, gdzie będę przygotowywał się do Orlen Warsaw Marathon. Będą to jednocześnie Mistrzostwa Polski w maratonie. O medal będzie bardzo ciężko. Wiem, że na ten bieg szykuje się wielu dobrych biegaczy. Będę jednak starał się walczyć. Chcę tam pobiec w granicach 2:14:00. Jeśli to się uda, to we wrześniu pobiegnę w Berlinie i tam chciałbym zaatakować poniżej 2:13:00. Najpierw jednak trzeba pobiec dobrze w Warszawie.

Planuję też ograniczyć liczbę startów. To już nie będzie 5 maratonów i 10 półmaratonów. Pewnie będą to dwa maratony i kilka „połówek”. Chciałbym się skupić na dobrych wynikach i zdobyć medale Mistrzostw Polski. Ale chcę postawić na bardziej prestiżowe imprezy.

Prowadzi Pan swoją grupę biegową Team Kopeć. Skąd pomysł?

Chce przez ten projekt promować województwo warmińsko-mazurskie. Pokazać, że mamy piękne tereny do biegania. Wkrótce ma ruszyć nasza nowa strona internetowa (już ruszyła - http://wojciechkopec.pl). Udało mi się zebrać wspaniałe osoby. Wysyłam im plany treningowe. Gdy jestem w domu, spotykamy się i staram się im przekazywać swoją wiedzę, którą zdobywałem przez wiele lat trenowania. Prowadzę też w Olsztynku stowarzyszenie. Być może wkrótce też będę organizował cykl biegów na terenie Warmii i Mazur.

Biegacz trenujący innych biegaczy – jakie to uczucie?

Sukcesy moich podopiecznych cieszą mnie bardziej niż własne wyniki. Moje starty to już trochę rutyna i praca. Chociaż oczywiście przyjemna praca, bo realizuję przy okazji wiele swoich pasji jak np. podróżowanie. Jestem szczęśliwy, jeśli ktoś z moich podopiecznych poprawi życiówkę o 5 minut, 2 minuty czy nawet 5 sekund.

Mam w grupie bardzo zdolnego chłopaka – Fabiana Florka. Zgłosił się do mnie w marcu ubiegłego roku z nadzieją, że będzie biegał dużo szybciej. Chcieliśmy początkowo zejść poniżej 35 minut na 10 km, a chłopak pobiegł już 33 minuty! To duży progres. Liczymy, że uda nam się złamać 32 minuty, a może nawet pobiec jeszcze szybciej. Wierzę, że o innych moich zawodnikach też jeszcze usłyszymy.

Polecamy również:


Podziel się:
kochambiegacnafestiwalu
kochambiegacwpolsce