Jolanta Zaręba – dziennikarka, która biega po górach, a zimą morsuje

 

Jolanta Zaręba – dziennikarka, która biega po górach, a zimą morsuje


Opublikowane w pon., 02/02/2015 - 15:08

Zaczynała od biegania po bułki do piekarni. Z czasem wydłużała pokonywane dystanse, aż dała się namówić znajomym na start w zawodach. Potem była jedna, druga impreza i zanim się ktokolwiek zorientował zdobyła Koronę Maratonów. Z czasem zaczęło ją nużyć stukanie kilometrów po asfalcie i poszukała czegoś innego.

Pomyślała o górach i zawodach ultra. Okazało się, że właśnie tego jej brakowało. Ukończyła Bieg Rzeźnika, ponad stukilometrowy K-B-L (Kudowa-Bardo-Lądek), próbowała swych sił w biegu ultra Granią Tatr. Wisienką na torcie był zeszłoroczny występ w CCC, czyli Courmayeur-Champex-Chamonix w ramach legendarnego Ultra-Trail du Mont-Blanc.

Poznajcie Jolantę Zarębę, niezwykłą kobietę, na co dzień sekretarza redakcji w rzeszowskim oddziale Telewizji Polskiej, która szukając w natłoku obowiązków czasu dla siebie, odkryła pasję do biegania.

Pani przygoda z bieganiem zaczęła się dosyć późno. Był dom, praca, dzieci, i nagle Jolanta postanowiła zacząć trenować. Czy w przeszłości miała Pani jakieś doświadczenie sportowe?

Jolanta Zaręba: Absolutnie nie. To wszystko było kwestią przypadku. Na początku były te osławione bułki z piekarni. Miałam do pokonania raptem kilometr w jedną stronę, ale z czasem zaczęło się to wydłużać. Robiłam coraz więcej kółek wokół domu, musiałam też wcześniej wstawać, by zdążyć zrobić dzieciom śniadanie.

Potem zaczęła Pani wyjeżdżać na zawody…

Oczywiście nie chodziło o żaden wynik, bo ja nie mam predyspozycji fizycznej do szybkiego biegania. Każdy start bardzo dużo mnie kosztował. Wielokrotnie musiałam się przełamywać, by ukończyć imprezę.

Ale mimo wszystko kocha to Pani?

Dzięki bieganiu odzyskałam czas tylko dla siebie. Wcześniej była jedynie praca, dom, dzieci. W górach mam chwilę na refleksję, podziwianie krajobrazów, modlitwę. Gdyby nie ta pasja inaczej spędzałabym wakacje, nigdy nie zobaczyłabym tak wielu wspaniałych miejsc. W listopadzie na przykład zupełnie spontanicznie pojechałam z grupą z Gorlic na maraton do Rawenny.

Polecamy również:


Podziel się:
kochambiegacnafestiwalu
kochambiegacwpolsce