3. Woźnicki EKSTREMALNY Bieg Uliczny [ZDJĘCIA]

 

3. Woźnicki EKSTREMALNY Bieg Uliczny [ZDJĘCIA]


Opublikowane w ndz., 29/10/2017 - 17:04

To miał być po prostu Woźnicki Bieg Uliczny, 5 albo 10 km po lekko pofałdowanej trasie, ulicami miasta. Ekstremalny okazał się dopiero na miejscu. Ulewny deszcz, porywisty wiatr, który sprawiał, że momentami trudno było ustać na nogach, przejmujący ziąb i strumienie wody płynące ulicami. Aura nie była dzisiaj łaskawa dla biegaczy. Z zaciśniętymi zębami walczyli do ostatnich metrów.

– Dzisiaj był prawdziwy hardcore: wiało, zimno, padało, na trasie goniły nas psy, do tego dużo podbiegów – mówił na mecie zwycięzca Paweł Nawrot ze Świętochłowic, który legitymuje się życiówką 32:18. – Czułem, że jest forma, więc mogłem marzyć o zwycięstwie. Ale tego nigdy nie można być pewnym, bo może przyjechać ktoś, kto biega lepiej i zrobi tą dychę w 32 minuty. Poziom dzisiaj nie był wybitny, ale bardzo się cieszę, że udało się wygrać.

Podobnie jak Paweł nie dał swoim rywalom dzisiaj szans, wśród pań bezkonkurencyjna była ambasadorka Festiwalu Biegów Anna Skalska: – Nigdy jeszcze nie biegałam w tak strasznych warunkach! – przyznała po biegu i szybko uciekła, żeby się przebrać w coś suchego. Zawodnicy docierający do mety byli całkowicie przemoczeni a porywisty wiatr potęgował uczucie zimna. Deszcz nie oszczędził też kibiców, którzy mimo fatalnej pogody, wyszli na trasę dopingować swoich sąsiadów i znajomych.

Na starcie Woźnickiego Biegu Ulicznego stanęło wielu miejscowych. Część z nich to zaprawieni biegacze, którzy mają na koncie liczne starty, ale nie brakuje też takich, którzy biegają dla siebie a startują tylko w Woźnikach. Tak jak Justyna Gorol: - Startowałam w tym biegu drugi raz. Gdzie indziej nie biegam, tylko rekreacyjnie dla siebie. A dzisiaj pobiegłam z siostrzeńcem. Wrażenia? Pozytywne, bo przecież one zależą od nastawienia. Dobiegliśmy, więc mamy dobre wrażenia. A pogoda? Jest zawsze i nie na życzenie, to naprawdę kwestia tylko naszego nastawienia – stwierdziła zawodniczka, na której gwałtowny wiatr zdawał się nie robić wrażenia.

Za jej plecami z ręką uniesioną w geście zwycięstwa metę przekroczył Tomasz Ptak. - Trasa bardzo trudna i bardzo trudne warunki, ale się udało. Jest życiówka! – cieszył się przemoczony do suchej nitki zawodnik. – Trasa była nawet dłuższa, miała 10 km z kawałkiem, więc życiówka tym bardziej cieszy.

Organizatorzy dopingowali, wspierali i zagrzewali zawodników, jak tylko mogli. Oferowali ciepłe napoje i pilnowali, by każdy wziął coś ciepłego do picia i nie spędzał za dużo czasu na zewnątrz. Wysiłki te zostały dostrzeżone przez zawodników: - Impreza bardzo fajna, wszystko zorganizowane sprawnie – oceniał Paweł Nawrot. - Szkoda tylko, że nie ma pryszniców, bo teraz ciepłe bardzo by się przydały. Tę godzinkę na rozdanie nagród trzeba przeczekać w aucie, żeby się rozgrzać.

KM


Polecamy również:


Podziel się:
kochambiegacnafestiwalu
kochambiegacwpolsce