Biegi zamiast świątecznych porządków. Po Moczkę i Makówki w Stanowicach [ZDJĘCIA]

 

Biegi zamiast świątecznych porządków. Po Moczkę i Makówki w Stanowicach [ZDJĘCIA]


Opublikowane w sob., 23/12/2017 - 18:17

Przedświąteczne przygotowania to sprzątanie, pieczenie pierników, strojenie choinki… Tak, ale nie na Śląsku. Tutaj, poza powyższym, trzeba jeszcze pobiec w kultowym Biegu po Moczkę i Makówki, czyli dwa wigilijne śląskie przysmaki. Można ich skosztować w Stanowicach, gdzie od pięciu lat tuż przed świętami odbywa się wyjątkowy bieg.

O jego wyjątkowości decydują: świąteczna atmosfera, medale z piernika, wigilijne przysmaki zamiast tradycyjnego biegowego bigosu czy kiełbachy i… festiwal przebierańców. Tradycją jest, że niemal wszyscy uczestnicy imprezy startują w przebraniach. Często są one tak wymyślne i pracochłonne, że komisja przyznająca nagrody w tej konkurencji ma twardy orzech do zgryzienia. W tym roku na trasie pojawiło się między innymi… endomondo. Żywe i prawdziwe, rozmiarów człowieka. Był też zawodnik w trzech osobach, cała gama bohaterów i potworów, żaby, bociany, klaun oraz barman, który przez całe 10 km oferował wszystkim „jednego”.

W stawce biegu był nawet jeden czarnoskóry zawodnik, ale ostatecznie znalazł się poza pierwszą dziesiątką. Być może wpływ na wynik miała niska temperatura. Jak się okazało, nie był to jego pierwszy start w Stanowicach: – To mój piaty bieg tutaj, więc taki mały jubileusz. Nie wiem, kiedy dokładnie zacząłem biegać, ale wiem na pewno, że pierwszy raz wystartowałem w Biegu po Moczkę i Makówki – mówił na mecie Mazuki Kizomba, czyli Leszek Machura. – Co roku byłem księdzem, w tym roku jest klimat uchodźczy, więc postanowiłem w ramach solidarności tak się przebrać – przyznał, prezentując przemalowaną na czarno skórę i bujną perukę. – Niestety nie sprawiło to, że biegłem szybciej. Wydaje się, że można, ale organizmu nie da się oszukać.

Pomysłowości twórcom kostiumów nie brakowało. Ubiegłoroczny zwycięzca Tomek Chmielewski tym razem użył części komputerów: – Dla potrzeb tego stroju nie zginał żaden komputer – zapewnił ze śmiechem. – Choć była to taka komputerowa nekrofilia, bo zostały użyte części z komputerów, które już nie działały. Przyjeżdżamy tutaj co roku i zawsze coś wyjątkowego wymyślamy. Tym razem jakoś tak wpadło mi do głowy, że będę robotem.

Jego kolega Paweł Mocek przebrał się za rycerza, ale strój stworzył z ponad tysiąca zakrętek: – Pomysł pojawił się w ostatniej chwili. Jestem zakręconym, ekologicznym rycerzem. Udało się ten strój skompletować tylko dzięki pomocy rodziny i przyjaciół. Miałem ponad 700 nakrętek i wydawało mi się, że to wystarczy, ale w trakcie klejenia zabrakło. Gdyby nie pomoc żony, która przyniosła tysiąc nakrętek i pomoc Kasi, to by się nie udało – opowiadał po biegu. – Zamiast sprzątać, kleiłem strój, ale moja rodzina wie, że ja jestem wariat i robię tak co roku. Biegnę tutaj czwarty raz tak, jak Tomek, tradycyjnie. I tradycyjnie jestem zachwycony atmosferą i ludźmi.

– To świetna zabawa – potwierdził robot Tomek. – Cały rok biegamy w różnych zawodach, ścigamy się po szosach, górach. A tutaj nie ma ścigania. Z reguły biegacze są uśmiechnięci, ale tutaj są uśmiechnięci jeszcze bardziej! Poza tym przed świętami w domu niekoniecznie trzeba być, bo pewnie trzeba tam coś robić… a tutaj można się poprzebierać, pobawić jak dzieciaki – przyznał z rozbrajającą szczerością.

KM

Polecamy również:


Podziel się:
kochambiegacnafestiwalu
kochambiegacwpolsce