Gorąca premiera w powiecie pajęczańskim – Charytatywny Bieg Leśny Cross Patówka

 

Gorąca premiera w powiecie pajęczańskim – Charytatywny Bieg Leśny Cross Patówka


Opublikowane w sob., 28/07/2018 - 22:48

Patówka to leśny teren między Dylowem Rządowym i Dylowem Szlacheckim, pełen piaszczystych górek. Te dwie wsie z kolei leżą zaraz za granicami Pajęczna. W pierwszej z nich start i metę miał debiutujący Charytatywny Bieg Leśny Cross Patówka, zorganizowany przez KB Warta oraz MGOKiS Pajęczno w gorącą sobotę 28 lipca. Jego celem była zbiórka środków zakup roweru rehabilitacyjnego dla 9-letniej Sandry Ruchniak z okolic Pajęczna, urodzonej z poważnymi wadami wrodzonymi.

Start o 13:00 i temperatura 30 stopni w cieniu zapowiadały ciężką walkę dla 101 uczestników biegów na 8 i 16 km (dwie pętle ósemki). Mniej niż połowa (ok. 40) zdecydowała się na dłuższy dystans. Sam wybrałem krótszy – lepiej pasował mi treningowo i nie chciałem się zamęczyć na dwa tygodnie przed ważnym biegiem górskim.

Relacja Kamila Weinberga

Przed startem spotkałem sporą grupę znajomych z Bełchatowa i Sieradza. Na rozgrzewkę przebiegłem tam i z powrotem 800-metrową drogę przez wieś – jedyny asfaltowy odcinek trasy, stanowiący finiszową prostą. Już po niej byłem cały spocony.

Zaraz po starcie skręciliśmy w pofałdowaną polną drogę, prowadzącą obok jeziorka i do lasu. Dopiero w lesie jednak zaczęły się krótkie, ale złośliwe podbiegi o wyjątkowo piaszczystej nawierzchni. Ta pagórkowata pierwsza połowa trasy w parnym lesie mocno mnie ścięła i na drugiej, nieco łatwiejszej, zacząłem już odczuwać spowolnienie.

Miałem wrażenie, że biegnę naprawdę ślimaczym tempem – tym bardziej, że kilku współzawodników mnie wyprzedziło. Nieco pomogła woda na bufecie i później kurtyna wodna. Przy tej szybkości na trasie liczącej około 8,3 km chciałem zejść przynajmniej poniżej 50 minut. Na długiej, nasłonecznionej prostej przez pola zorientowałem się jednak, że prowadzi ona do drugiej strażackiej wodnej kurtyny i skręca w końcową, asfaltową prostą. Byłem znacznie szybszy, niż mi się zdawało!

Nie miałem pojęcia, kto jest z którego dystansu (ci z dłuższego tuż przed metą skręcali w lewo), ale po skręcie w asfalt zacząłem wszystkich wyprzedzać. Brama mety wydawała się być blisko i jednocześnie daleko. Walczyłem zrywami z upałem i zmęczeniem, zerwałem się jeszcze do końcowego sprintu i wpadłem na kreskę w 43:55 netto. Średnia 5:17 min. na km na tej trudnej, przełajowej trasie na pewno wstydu nie przynosi. Wyszedł mi znakomity trening.

Po biegu na zawodników czekał pyszny trzydaniowy poczęstunek, a nagrodzone zostały pierwsze piątki kobiet i mężczyzn na obydwu dystansach.

Bieg na 8 km z przygniatającą przewagą wygrał Damian Skupiński z KB Warta Pajęczno (32:21), o ponad pięć minut wyprzedzając sieradzanina Jędrzeja Bartnickiego (37:44) i Rafała Sadowskiego z Bełchatowa (37:57). Wśród pań zwyciężyła Sylwia Walczak z Sieradza (41:18) przed Agnieszką Czyżewską z NGB Kłobuck (42:36) i Klaudią Paś z Kiełczygłowa (46:45).

Przewaga zwycięzcy 16 km Piotra Magiery z Myszkowa (1:06:05) również była zdecydowana. O dwie minuty pokonał on Norberta Jachymczyka z Jaworzna (1:08:13), a o ponad pięć Tomasza Soncińskiego z Bełchatowa (1:11:27). Najszybszej z pań Barbarze Frysiak z Wielunia (1:36:19) udało się obronić zwycięstwo, mimo że Urszula Sujecka ze Spartakusa Bełchatów goniła ją do samego końca (1:36:23). Podium dopełniła również bełchatowianka, Katarzyna Sidorczuk (1:37:51). Pełne wyniki podamy wkrótce.

– To mój pierwszy bieg na tak długim dystansie, dotąd najdłużej biegałam dyszki – przyznała na mecie jeszcze zdyszana zwyciężczyni szesnastki. – Dziś było bardzo ciężko, ale pomagał mi kolega, który cały czas mobilizował do szybszego biegu. W ogóle nie znałam tego terenu, bałam się zgubienia, ale trasa była świetnie oznakowana. Górki były trudne, ale słońce mnie jeszcze bardziej wykończyło. Teraz czas pobiec półmaraton! – zakończyła Barbara Frysiak.

– Na ostatniej prostej już miałam koleżankę w zasięgu wzroku i próbowałam do końca ją ścigać – opowiadała Urszula Sujecka. – Trochę brakło, ale i tak się cieszę z drugiego miejsca na tak trudnej trasie. Organizacja była bardzo dobra. Teraz jeszcze nie podjęłam decyzji, czy wystartuję w Ultra Kamieńsku, ale nawet jak nie, to wyszedł mi świetny trening przed jesiennym maratonem. Miałam dziś w planie podbiegi, a dziś trochę ich było...

– Chciałem dzisiaj powalczyć o zwycięstwo – przyznał najszybszy na 16 km Piotr Magiera – a przy okazji zrobić sobie mocny trening. Lubię takie trudne przełaje, często trenuję w podobnym terenie na Jurze. Ta trasa była wymagająca, a pogoda jeszcze bardziej.

– Najczęściej biegam płaskie, asfaltowe dychy, więc to była dla mnie zupełna odmiana – opowiadał drugi 8 km Jędrek Bartnicki – a do tego jeszcze słońce wyjątkowo dało popalić. Trudny, piaszczysty teren razem z upałem się skumulowały i nie wiem, co było gorsze.

– To zwycięstwo mnie zupełnie zaskoczyło – dodała jego koleżanka Sylwia Walczak, najszybsza z pań na krótszym dystansie. – Bardzo ciężki teren był, ale przynajmniej można było się sprawdzić, tym bardziej, że nie lubię biegać w takim upale.

Na koniec porozmawialiśmy ze współorganizującą bieg Anną Paczuszką z KB Warta Pajęczno. Wcześniej znaliśmy ją z łódzkich biegów, jako że z Łodzią jest również osobiście związana. – Ten charytatywny bieg był pomysłem kilku osób z klubu – opowiadała nam. – Wraz ze znajomymi z Miejsko-Gminnego Ośrodka Kultury i Sportu w Pajęcznie stwierdziliśmy, że warto wspomóc potrzebującą dziewczynkę z naszego miasta. Bardzo się cieszę, że biegacze wrzucili do skarbonek ok. 3000 zł. Chcemy dalej co roku organizować charytatywne biegi dla kolejnych dzieci potrzebujących środków na leczenie.

– Tę wymagającą trasę ułożył kolega Wojtek Beśka z MGOKiS – mówiła dalej Ania. – Przyszłoroczny bieg być może znów będzie tutaj, a może gdzieś w lasach w Patrzykowie na wysokim brzegu Warty, bo tam też mamy bardzo urozmaicony teren. – A mnie się marzy zorganizowanie tam terenowego biegu 24-godzinnego! – dodał jej kolega ultras Michał.

Pełne wyniki: TUTAJ

Na przyszłoroczną edycję, niezależnie od lokalizacji, już jesteśmy zaproszeni. Dla nas im trudniej, tym lepiej, więc z pewnością z zaproszenia skorzystamy.

Kamil Weinberg


Polecamy również:


Podziel się:
kochambiegacnafestiwalu
kochambiegacwpolsce