"Grzybowy" Potop Szwedzki: bieganie, piękne lasy i super zabawa. 21 października zapraszamy ponownie! [ZDJĘCIA]

 

"Grzybowy" Potop Szwedzki: bieganie, piękne lasy i super zabawa. 21 października zapraszamy ponownie! [ZDJĘCIA]


Opublikowane w śr., 03/10/2018 - 14:18

Biegowy Potop Szwedzki to impreza, którą od kilku lat oferuje polski oddział szwedzkich linii promowych Stena Line, w ramach projektu Skandynawia dla Aktywnych. Łączy aktywne spędzanie czasu z turystyką, bo po nocnej podróży promem z Gdyni do Karlskrony uczestnicy startują w zawodach przełajowych na dystansie 5, 10 lub 15 km (trasy wytycza i oznakowuje oraz mierzy czas zespół Festiwalu Biegów), a potem zwiedzają z przewodnikiem miasto, będące głównym portem wojennym Szwecji.

Ruszyła kwadrans później, ale i tak wygrała! Dominika Stelmach gwiazdą Biegowego Potopu Szwedzkiego

Biegaczom zawsze towarzyszy gwiazda sportu, z którą można pościgać się, porozmawiać, zrobić zdjęcie, wysłuchać prelekcji i wspólnie się pobawić. Poprzedni Potop, w czerwcu, wygrała Dominika Stelmach, tym razem byli z nami Angelika Cichocka i Wojciech Kopeć. A uczestnikom zaproponowaliśmy nowe trasy, w zupełnie nowym miejscu. To był strzał w dziesiątkę!

Była z nami także Fit Matka Wymiataczka. Izabela Bieszke z kaszubskiej miejscowości Mosty koło Gdyni, mama czwórki dzieci, kiedyś zawalczyła o siebie, a teraz walczy o to, by inne kobiety, zwłaszcza matki, zadbały o swój wygląd i kondycję. Iza najpierw poprowadziła rozgrzewkę, a potem ruszyła na trasę i zajęła 3 miejsce w biegu na 15 kilometrów! Cały czas było ją słychać, cały czas zachęcała dziewczyny do aktywności. Skarb dziewucha! 

Nowa trasa Biegowego Potopu Szwedzkiego okazała się prawdziwie… grzybowa. Kilka kilogramów owoców runa leśnego zebrała już w niedzielę ekipa Festiwalu Biegów wytyczająca i znacząca trasy na poniedziałkowe zawody. Kolacja była pyszna!

Biegacze także szwedzkim grzybom oprzeć się nie potrafili. Choć uczestniczyli w rywalizacji, wielu robiło „skok w bok”, z trasy między drzewa. Przyznała się do tego nawet gwiazda tego Potopu, Angelika Cichocka. Była mistrzyni Europy w biegu na 1500 m wystartowała na dystansie 5 km. Finiszowała na drugim miejscu i była trochę niezadowolona. Ale nie, nie dlatego, że nie wygrała. – Wolałabym być piąta albo szósta… To jest przecież impreza dla biegowych amatorów, ja tu jestem gościnnie, zostałam zaproszona, z czego bardzo się cieszę, bo bardzo lubię nowe wyzwania – tłumaczy. – Moim celem były więc przede wszystkim towarzyszenie biegaczom i dobra zabawa. No, ale stawka mocno się rozciągnęła, część biegaczy poszła z trasy na grzyby... – śmieje się czołowa biegaczka świata. – Ja sama zresztą też się na chwilę skusiłam – dodała rozbawiona.

Jako pierwsza finiszowała 14-letnia (!) Zofia Michałowska z Pierwoszyna. Młoda Kaszubka przebiegła 5 km w czasie 23 minut i 46 sekund. – Długo biegliśmy razem z Angeliką i Chrisem Kwaczem, rozmawialiśmy. Dopiero potem stwierdziłam, że chcę jednak pobiec nieco mocniej i na dwóch końcowych kilometrach przyspieszyłam – powiedziała Zosia. – Na co dzień takich dystansów nie biegam. To było takie luźne rozbieganie. Od pół roku trenuję lekkoatletykę w klubie SKLA Sopot, namówił mnie przyjaciel Kacper. Moim szkoleniowcem jest Ryszard Urbanek, a biegam zwykle 600 m. Chyba się nadaję… – stwierdziła z uśmiechem.

– Nie znam Zosi, pierwszy raz widziałyśmy się tutaj w Szwecji, ale jest szansa, że będzie bardzo dobrą zawodniczką – komentuje wyczyn 14-latki Angelika Cichocka. – Ma zadatki, oby jej kariera jak najlepiej się rozwinęła! Jeśli te 5 km potraktowała jako zabawę, pobiegła na luzie, bez ciśnienia, bez presji na wynik, to myślę, że bieg na tak długim dla niej dystansie nie jest niczym złym.

Zosia nie była jedyną młodzieżową gwiazdą tego wydania Potopu. Świetnie spisał się znacznie od niej młodszy, zaledwie 11-letni Patryk Jończyk, Nastolatek z Gdyni zajął na 5 km trzecie miejsce z czasem 22:52. – Biegłem "na luzaku", "depnąłem" dopiero na ostatnich metrach, żeby urwać się tacie – wyznał podczas dekoracji wzbudzając aplauz pozostałych biegaczy. Ojciec nie zdołał odeprzeć ataku, Andrzej Jończyk finiszował pół sekundy za synem. 

Pierwszy tej jesieni Biegowy Potop Szwedzki premierowo zawitał do Karlsnäsgården, niedaleko miasta Ronneby. To 40 km od portu w Karlskronie, do którego przybijają promy Stena Line, organizatora imprezy. Przepiękny las i czyściutkie jezioro, ponad 200 osób (wyobraźcie sobie, że nieznaczną większość stanowiły dziewczyny!) było zachwyconych pięknem tras wytyczonych na terenie ośrodka przeznaczonego do uprawiania biegów, nordic walking, kolarstwa, narciarstwa i sportów wodnych, głównie kajakarstwa. Sprzyjała nam także pogoda: było chłodno, ale słonecznie, idealnie dla biegania.

Dwie pętle, 5- i 10-kilometrowa, pokrywały się w niewielkim stopniu, na końcowym odcinku. Uczestnicy biegu na 15 km pokonywali obie trasy, najpierw krótką, potem długą.

W biegu na 5 km wystartowało wiele osób dopiero zaczynających przygodę z tym sportem, dlatego ekipa Festiwalu Biegowego wyznaczyła trasę o mniejszej skali trudności. „Dycha” za to była o wiele trudniejsza. – Spore przewyższenie, dużo podbiegów i bardzo techniczna, po mocno zróżnicowanym podłożu. Szuter, leśne igliwie, mech, ścieżki wydeptane przez zwierzęta, kamienie i korzenie drzew, trzeba było bardzo uważać pod nogi. Sam zresztą zaliczyłem wywrotkę – śmiał się po biegu na 15 km drugi z gości specjalnych BPSz, Wojciech Kopeć. – Krzyknąłem do jednego z biegaczy, żeby uważał, bo się potknął i... chwilę później sam leżałem! – opowiadał rozbawiony maratończyk z Olsztynka, który dzień wcześniej (!) zajął ósme miejsce w 40 PZU Maratonie Warszawskim. 

– Pobiegłem na luzie, w spokojniutkim tempie, miękkie podłoże zrobiło fajny masaż dla zbolałych mięśni moich łydek. Oszczędzałem się, oczywiście, zwłaszcza, że w niedzielę biegnę jeszcze jeden maraton, tym razem w Rzeszowie – zdradził Wojciech Kopeć. Przed startem zachęcaliśmy uczestników biegu na 15 km, by sprężyli się, bo maja jedyną i niepowtarzalną okazję z nim wygrać. Z szansy skorzystała więcej niż połowa uczestników! Wygrał Damian Ruta z Warszawy, który niełatwą, terenową trasę pokonał w tempie poniżej 4 minut na kilometr, uzyskał wynik 58:57 min. 

Wojciech Kopeć przybiegł 18. w czasie 1:25:48. – Początkowo truchtałem sobie z zawodnikami na końcu stawki, w tempie 6 minut na kilometr, rozmawialiśmy sobie. To właśnie wtedy się potknąłem i wywinąłem orła – opowiadał.

24 godziny przed startem Biegowego Potopu Szwedzkiego, Kopeć był jeszcze na trasie 40. PZU Maratonu Warszawskiego. – To nie pierwsza taka szalona decyzja w moim biegowym życiu – śmiał się biegacz z rekordem życiowym w maratonie 2:17. – Chyba jestem już znany z takich wariackich pomysłów. Po zawodach w stolicy wsiadłem do samochodu, przejechałem przez Mazury, zabrałem tatę i przyjechaliśmy do Gdyni, by wieczorem zdążyć na prom i spotkanie z uczestnikami Potopu.

Obu gwiazdom Biegowego Potopu Szwedzkiego bardzo podobała się pierwsza jesienna impreza cyklu organizowanego przez Stena Line, na której trasy wytyczała i pomiar czasu zapewniła po raz kolejny ekipa Festiwalu Biegowego. – Nigdy wcześniej nie słyszałam o Biegowym Potopie Szwedzkim, ale bardzo ucieszyłam się z propozycji. Była super atmosfera, wszyscy się świetnie bawili, a przecież o integrację i zabawę tu chodziło przede wszystkim, bieganie to tylko dodatek. Kolejny raz się okazało, że jesteśmy wielką biegową rodziną – oceniła wyjazd Angelika Cichocka.

A Wojtek Kopeć dodał: – Zdecydowałem się na wyjazd od razu po maratonie, bo Biegowy Potop Szwedzki jest tym, co kocham najbardziej: połączeniem biegania z podróżami. Uwielbiam turystykę biegową i polecam ją wszystkim! Jak już jesteście po głównym sezonie, wybierajcie biegi, na których możecie się także zrelaksować i pobawić. Jest czas na robienie wyników, ale trzeba go umieć znaleźć także na przyjemność i zabawę – radzi trzeci zawodnik Biegu 7 Dolin 100 km na tegorocznym Festiwalu Biegowym w Krynicy, który w Szwecji startował po raz pierwszy.

Zapraszamy zatem na kolejne biegi w południowej Szwecji, najbliższy Biegowy Potop już 22 października (wypłynięcie z Gdyni 21.10 wieczorem), znów na przepięknych trasach w Karlsnäsgården! Cena imprezy (rejs promem w obie strony, noclegi w kajutach, zwiedzanie Karlskrony z przewodnikiem i oczywiście udział w wybranym biegu na dystansie 5, 10 lub 15 km) – to zaledwie od 249 pln. Szczegóły na stronie organizatora. Festiwal Biegowy jak zwykle zapewni świetne oznakowanie tras i perfekcyjny pomiar czasu.

WYNIKI

Piotr Falkowski

zdj. Kamila Laskowska

Polecamy również:


Podziel się:
kochambiegacnafestiwalu
kochambiegacwpolsce