International Larnaka Marathon: Debiut z przytupem… i flamingami [ZDJĘCA]

 

International Larnaka Marathon: Debiut z przytupem… i flamingami [ZDJĘCA]


Opublikowane w pon., 20/11/2017 - 09:19

Nie na co dzień na mapie światowych maratonów pojawia się nowy punkt, który w dodatku w nazwie zawiera dumne „international”. W niedzielę na Cyprze odbył się Radisson Blu International Larnaka Marathon, będący trzecią tego typu imprezą na dość niewielkiej wyspie. Organizatorzy obiecywali debiut z przytupem… i tak było. Przyjrzeliśmy się temu wydarzeniu bardzo dokładnie, bo z wysokości trasy.

Cypr ma już dwa maratony o sporym stażu. W przyszłym roku Logicom Cyprus Marathon będzie świętował jubileusz dwudziestolecia a OPAP Limassol Marathon ma za sobą jedenaście edycji. Niefortunnie oba biegi odbywają się w niewielkim odstępie czasu (dwa tygodnie) i stosunkowo blisko siebie. Pafos i Limassol dzieli mniej niż 90 km. Organizatorzy z Larnaki wybrali więc dobry, jesienny termin. Pasuje on również do kalendarza polskich biegaczy – ot, maraton na zakończenie sezonu. Niestety w połowie listopada jest tu jeszcze bardzo ciepło i przeskok z kilku do 26 stopni może być trochę szokujący. Za to wyprawa na słoneczny Cypr jest na pewno miłą odmianą od jesiennej słoty w kraju.

Trasa biegu jest w pełni zgodna z obietnicą organizatorów: płaska i zachwycająca. Start odbywa się przed ratuszem, na nadmorskiej promenadzie, tuż przy słynnej plaży Finikoudes (tutaj także mieści się meta, co pozwala po biegu zanurzyć nogi w wodzie w ramach regeneracji). Pierwsze kilometry prowadzą uliczkami miasta, dalej trasa zmierza w stronę słynnego słonego jeziora i imponującego meczetu Hala Sultan Tekke, który jest jednym z ważniejszych miejsc pielgrzymkowych islamu.

Samo słone jezioro to symbol Larnaki – co roku zimują tutaj setki flamingów. Choć zlatują się dopiero w grudniu, podczas biegu można było zobaczyć pierwsze z nich niemal na wyciągnięcie ręki. Dalej trasa wije się przez sady i równiny porośnięte roślinnością tak różną od polskiej, że samo w sobie jest to interesujące. Mija też lotnisko i to z takiej odległości, że przy odrobinie szczęścia można zobaczyć startujący lub lądujący samolot „tuż” nad głową. Około 12,5 km znajduje się punkt nawrotu, z którego trasa prowadzi prosto do mety lub półmetka, zależnie od wybranego dystansu. Maraton odbywa się tutaj na dwóch pętlach, czemu trudno się dziwić przy debiucie i stosunkowo małej frekwencji na królewskim dystansie.

Sama frekwencja to ciekawostka. Organizatorzy zapowiadali udział 3 tysięcy osób. Oczywiście we wszystkich biegach a tych było sporo: maraton, półmaraton, 10 km, 5 km, Corporate Race (5 km) oraz bieg na dystansie 1 km, w którym mogły startować całe rodziny. Najwyraźniej Cypryjczycy lubią się zrzeszać, bo największym zainteresowaniem, podobnie jak podczas Limassol Marathon, cieszył się bieg dla firm. Wzięło w nim udział prawie tysiąc osób!

Piątkę solo pobiegło tylko 350, dychę 262 osoby. Na tym tle dobrze wypada półmaraton, który ukończyło 275 osób. Na królewskim dystansie sklasyfikowano zaledwie 80 osób. Niestety brak statystyki dotyczącej biegaczy, którzy zeszli z trasy a według kierowcy autobusu zbierającego rezygnujących, było ich naprawdę sporo. Wyniki nie obejmują też biegu rodzinnego. Z pewnością liczba wszystkich uczestników zawodów przekroczyła 2 tysiące.

Na ogromną pochwałę zasługuje przygotowanie trasy. Była dobrze zabezpieczona, pilnowana przez służby mundurowe i wolontariuszy (w mieście przy każdej uliczce!) a na każdym nawrocie znajdował się punkt kontrolny. Zabrakło jedynie regularnych oznaczeń kilometrów. Za to niezwykle regularnie pojawiały się punkty odżywcze. Dokładnie co 2,5 km, przez całą trasę. Większość oferowała wodę, niektóre także izotonik i banany. Trasę patrolowali wolontariusze na rowerach, którzy pytali zawodników o samopoczucie w upale, doradzali, by polewać się wodą, oferowali też dodatkową jej butelkę w razie potrzeby. Wielki plus za troskę o zawodników!

A co z tytułową międzynarodowością? Choć oczywiście dominowali Cypryjczycy, nie brakowało Greków, Serbów i Rumunów. Pojawili się także Brytyjczycy, Niemcy oraz grupa polskich biegaczy, która przy okazji urlopu wystartowała w biegu na dystansie 5 km. – Na co dzień większość z nas biega więcej, także maratony, ale umówiliśmy się, że tutaj biegniemy razem piątkę – wyjaśniali w biurze zawodów podczas odbioru pakietów startowych. Te zawierały plecak-worek, techniczną koszulkę w wersji unisex oraz zestaw gadżetów (próbki, ulotki, długopis, breloczek).

Cena pakietu startowego była stałą i niska w porównaniu z innymi maratonami w Europie: 30 euro za maraton i 25 za połówkę. Nawet rozgrywany po sąsiedzku Limassol Marathon w regularnej cenie kosztuje dwukrotnie więcej. Nie ma za to nagród finansowych. Pierwszych trzech zawodników w kategoriach wiekowych otrzymuje dyplomy a zwycięzcy open pamiątkowe medale (złoty, srebrny i brązowy).

Czy warto wpisać ten bieg do swojego przyszłorocznego kalendarza? Z pewnością. Ponad 2 tysiące zawodników w mieście liczącym mniej niż 47 tysięcy mieszkańców to prawdziwy debiut z przytupem. Z pewnością impreza ma ogromny potencjał a jej organizatorzy pokazali, że wiedzą, na co postawić akcent i jak zatroszczyć się o biegaczy.

KM 


Polecamy również:


Podziel się:
kochambiegacnafestiwalu
kochambiegacwpolsce