Śląsk biegał i maszerował dla Wielkiej Orkiestry Śwątecznej Pomocy. Podsumowujemy

 

Śląsk biegał i maszerował dla Wielkiej Orkiestry Śwątecznej Pomocy. Podsumowujemy


Opublikowane w pon., 13/01/2020 - 14:49

Biegacze ze Śląska mieli w ten weekend naprawdę sporo opcji, jeśli chodzi o imprezy biegowe wspierające Wielką Orkiestrę Świątecznej Pomocy. Mogli wybierać między biegami ulicznymi i przełajowymi, na świeżym powietrzu albo na bieżni mechanicznej, krótkimi, niemal symbolicznymi dystansami, klasycznymi piątkami i dychami a biegami dobowymi, w końcu zdecydować się na samo bieganie lub marsz nordic walking. Niewielu za to zdecydowało się zostać w domu, najwytrwalsi zaliczali po dwie albo i trzy imprezy.

Biegi odbywające się z okazji 28 finału Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy zainaugurował 5. Łąbędzki Bieg po Ćmoku, który wystartował w piątkowy wieczór w Gliwicach. Pisaliśmy o nim TUTAJ. W sobotę biegano po sąsiedzku – w Zabrzu.

- Była bardzo sympatyczna atmosfera. Organizacyjnie wszystko dopięte na ostatni guzik. Ludzie pomocni, życzliwi, z uśmiechem od ucha do ucha... Uwielbiam takie klimaty! – zachwycała się Beata Gabryel. - A jutro mamy drugi bieg dla WOŚP w Pławniowicach. Będą biegacze i kijkarze.

W Poraju obok Częstochowy odbył się dość kameralny bieg Policz się z cukrzycą. Wzięło w nim udział 150 osób. Zawodnicy mieli do pokonania 5 km. Bieg miał pomiar czasu i klasyfikację, odrębną dla biegaczy i dla nordic walking.

W wydarzeniu uczestniczyła Katarzyna Romańska, dla której każdy finał WOŚP to obowiązkowy punkt w kalendarzu: - Kiedy Orkiestra Jurka Owsiaka grała po raz pierwszy 03 stycznia 1993, ja leżałam na porodówce a dzień później urodziła się moja córa. Stąd ogromny sentyment - wspomina. - Co roku w styczniu mam przeznaczoną kwotę dla wolontariuszy, którymi kiedyś były również moje dzieci. Jutro sama będę wolontariuszką na innej imprezie. Skoro biegam i maszeruję, chciałam wesprzeć WOŚP w taki sposób. Wszyscy jesteśmy tu w jednym celu, nawet mimo tego, że dzisiaj jest wietrznie, zimno i nieprzyjemnie – pogoda nie rozpieszczała biegaczy, ale ci nie poddawali się. Liczył się przecież cel.

Na zimno z pewnością nie mogli narzekać uczestnicy wyjątkowego biegu, który rozpoczął się w sobotnie popołudnie w zabrzańskim klubie Reshape. Jego uczestnicy biegali dla Orkiestry przez całą dobę! (galeria zdjęć TUTAJ).

– Mieliśmy cztery drużyny: Reshape, W pogoni za duchem, Socios Silesia oraz Gliwice biegają. Wszyscy razem przebiegli w sumie 1775,18 km – relacjonuje Nikodem Wróblewski, menager klubu. - Klub był otwarty równie z w nocy, więc przez całą dobę każdy chętny mógł za darmo przyjść i pobiegać. W tym czasie liczyliśmy kilometry, które zamieniliśmy później na złotówki. Nasi klubowicze przebiegli w sumie 682 km.

Rywalizacja miedzy czterema grupami, chociaż odbywała się w przyjacielskiej atmosferze, napędzała do szybszego kręcenia kilometrów. W drużynach wyznaczano zmiany, niektórzy biegali pół godziny, inni godzinę albo i dłużej. W klubie nigdy nie było pusto, nawet w środku nocy tętnił on życiem. - Długo by opowiadać jak było, więc odpowiem krótko: Wspaniale. Bieganie o każdej porze dnia lub nocy daje nieskończoną ilość energii, ale wyjątkowo, gdy wokół jest tyle Aniołów Dobroci – podsumował Janusz Celarek.

Co ciekawe, w Gliwicach padły nieformalne rekordy świata w drużynowej rywalizacji na bieżni mechanicznej:

W niedzielę biegów było jeszcze więcej: dla Wielkiej Orkiestry biegano i maszerowano między innymi w Bieruniu (relacja TUTAJ), Częstochowie, Gliwicach, Mikołowie, Czeladzi, Kaletach i Sosnowcu (galeria zdjęć TUTAJ).

W Gliwicach 1500 osób na zaproszenie Fundacji Biegamy z Sercem przeszło lub przemaszerowało trasę wokół centrum handlowego Arena. Uczestnic wydarzenia utworzyli żywe serce Wielkiej Orkeistry Świątecznej Pomocy.

Kalety postawiły na zupełnie inną formułę: zamiast konkretnego dystansu zawodnicy dostali godzinę czasu i krótką pętlę. Od tego, ile razy zdołają ją pokonać biegiem lub marszem, zależało jak dużo pieniędzy wpadnie na konto WOŚP. Oczywiście, wcześniej każdy wrzucił do puszki datek w postaci opłaty startowej a numer 1 został zlicytowany podczas specjalnej aukcji.

W Czeladzi organizacją piątej edycji biegu Policz się z cukrzycą zajęła się tradycyjnie grupa Czeladź Biega. Wydarzenie przyciągnęło trzysta osób, wśród nich byli i biegacze, i kijkarze.

- Organizacja w Czeladzi jest doskonała. Do tego zawsze ciepła i serdeczna atmosfera, bez względu na warunki pogodowe oraz fantastyczni ludzie. Sama trasa też jest świetna, bo prowadzi po parku. Jest więc dla każdego taka… w sam raz. A dzisiaj pobiec może każdy - nie ważne jak szybko, nie ważne ile, ważne że pomaganie mamy we krwi – powiedziała nam Aleksandra Hebda.

Dla Sylwii Sosin i jej syna ten bieg ma wyjątkowe znacznie: - W Orkiestrze gramy od zawsze, ale w biegu Policz się z cukrzycą uczestniczymy po raz czwarty. Cztery lata temu nas synek zachorował na cukrzycę typu 1. Przed chorobą Kajtka byliśmy dość aktywną rodziną, więc nie chcieliśmy zmieniać naszego nastawienia. Czeladź biega zaprosiło nas kiedyś na bieg i od tego czasu jesteśmy. Dla Kajtka ten bieg ma duże znaczenie, ponieważ oprócz samego biegania jest swego rodzaju ważna osobą na tym biegu, wyróżnioną, wiem, że go to cieszy i dodaje skrzydeł. A doping na mecie zawsze jest niesamowity!

Większość biegów miała formułę rywalizacji, ale ich zwycięzcy zgodnie przyznają, że to nie wyniki, życiówki i miejsca na podium były dzisiaj najważniejsze: - Startuję w tym biegu od kilka lat. Kolejny raz udało się przybiec na metę jako pierwszy, ale to idea tego biegu jest najważniejsza. Biegam dla WOŚP, ponieważ warto pomagać a nigdy nie wiadomo, czy my nie będziemy potrzebowali pomocy – mówi Olek Zięba, zwycięzca z Czeladzi. I podkreśla: - Warto Pomagać!

KM


Polecamy również:


Podziel się:
kochambiegacnafestiwalu
kochambiegacwpolsce