IX Sztafetowy Bieg Par w Siemianowicach Śląskich - relacja

  • Biegająca Polska i Świat

IX Sztafetowy Bieg Par w Siemianowicach Śląskich. Jest to moja trzecia edycja tego biegu i zawsze chętnie do niego wracam.

Start odbywa się w parze- kobieta i mężczyzna. Chodzi o to aby w ciągu godziny pokonać jak największą ilość okrążeni na bieżni 400m, przy założeniu, że każda osoba w sztafecie ma zrobić przynajmniej 10 kółek. Organizatorzy dbają o to aby był to atrakcyjny bieg- począwszy od opłaty startowej poprzez bogaty pakiet startowy kończąc na losowaniu nagrody którą jest samochód na weekend.

W tym roku startowałam z teamowym kolegą Rafałem. Zebrała się całkiem fajna i spora ekipa znajomych, którzy również polubili te zawody i wracają kolejny raz a niektórzy dopiero poznają je. W sumie na starcie pojawiło się 25 par.



Start jak zwykle o godzinie 19, na pierwszą zmianę lecą Panowie. I zmiana- oczywiście na początku trochę pomarudzę. Tyle co dzień wcześniej trener mówił żebym nie spaliła się na początku- to jednak 400m które robi się w szybkim tempie. Wiec jak na przystało- pierwsze kółka przycisnęłam i zdechłam. Na dodatek mój partner był diabelnie szybki- gościu tydzień wcześniej robił sztafetę z Helu na Morskie oko, liczyłam na chociaż lekkie zmęczenie z jego strony… Ale się przeliczyłam.

Więc w sumie pierwsza połowa zeszła mi na licytacji w mojej głowie - nie chcę rozczarować ani siebie ani partnera ani trenera, chcę pokazać, że potrafię i tak nie potrafiłam wyluzować. Rafał dwie zmiany biegnie po 800m bo zwyczajnie nie daję rady. Dopiero w drugiej połowie zaczynam luzować głowę i patrzę na pozytywy- nie boli mnie kolano, w sumie tempo nie jest takie złe i zaczynam się dobrze tym bawić.

Wtedy czas zaczyna płynąć niespodziewanie szybko i słychać pierwszy wystrzał sędziego który sygnalizuje, że do końca zostało 10 minut. Rafał wystrzelił jak rakieta i jeszcze przyspieszył. Zmiany przebiegają gładko i słychać kolejny strzał- została minuta i akurat zmiana Rafała.

Już myślałam, że nie da się szybciej, natomiast Rafał włączył jakiś turbo bieg i palił bieżnię - pewnie jakiś segment był do zaliczenia.3…2…1… Koniec. Nasz wynik to 14 km 229 m. Miłym akcentem tego biegu był fakt, że mój serdeczny kolega Tomek wraz z partnerką Kasią wylosowali auto na weekend.

Bieg się zakończył a ja przeszłam do rachunku sumienia przed Rogocrossem który miał odbyć się na następny dzień. Na szczęście trener trochę popracował nad moją głową i ostatecznie stwierdziłam, że najwyżej to będzie spacerek! (Sandra Pawlik-Niedziela) fot. autor