Marek Kolbowicz: "Biegam dla satysfakcji"

 

Marek Kolbowicz: "Biegam dla satysfakcji"


Opublikowane w czw., 20/06/2013 - 09:03

W swoim wioślarskim życiu wygrał wszystko, co było do wygrania, w tym złote medale Mistrzostw Polski, Europy, Świata i Igrzysk Olimpijskich. Teraz powoli przechodzi na zasłużoną emeryturę. Ale nie zamierza rezygnować ze sportowej aktywności. Biegowej aktywności, o której opowiedział naszemu portalowi.

Panie Marku - proszę rozwiać wszelkie wątpliwości dotyczące pańskiej wioślarskiej przyszłości i przyszłości po wielokroć złotej, "dominatorskiej" czwórki podwójnej...

Powoli zaczynam schodzić ze sceny, ale jestem spokojny o przyszłość osady. Wciąż pływają Michał Jeliński i Konrad Wasilewski, choć nie zawsze razem. Ten drugi nie tak dawno zdobył wicemistrzostwo Europy wraz z kolegami ze Szczecina i Poznania. Świetna osada, świetnie wiosłująca, rytmicznie. Przyszłość przed nimi, wiec polscy kibice mogą spać spokojnie.

Kiedy powie Pan sobie ostatecznie "dość"?

Na pewno w tym roku. Definitywnie, nieodwołalnie. Przede mną jeszcze mistrzostwa Polski w Kruszwicy, które odbędą się już niedługo, bo w ostatni weekend czerwca.

Co będzie Pan robił potem?

Bardzo chciałbym zostać trenerem wioślarstwa, ale moje losy potoczyły się tak, że chyba nie będzie mi to dane?

Biznes?

Żeby zacząć działalność trzeba mieć kapitał początkowy. Takowego nie zgromadziłem, więc przedsiębiorcą nie zostanę. Ale cieszę się, że zostaję na moim Uniwersytecie Szczecińskim w wydziale Kultury Fizycznej i Promocji Zdrowia (nasz rozmówca jest zawodnikiem AZS Szczecin - red.). Na pewno sobie poradzę. Żona pracuje i jeśli trzeba będzie, to pomoże (śmiech)

A jak zaspokoi Pan głód sportu?

Będę biegał. Już biegam. I polecam bieganie komu tylko mogę. Często zdarza mi się namawiać piłkarzy, żeby poszli pobiegać przed treningiem i przekonali się na własnej skórze jak fajnie się można czuć podczas właściwych zajęć. Osobiście uwielbiam biegać, choć w czasach zawodowej kariery nie zawsze tak było.

Sportowiec z powołania i z zawodu nie chciał biegać?

Miałem za dużą masę i bieganie po prostu mnie męczyło. Dopiero później mi się przestawiło, że jak człowiek się zmęczy, to będzie potem dobry wynik sportowy. W moim przypadku akurat na wodzie. Jak Pan zapyta innych wioślarzy, to prawdopodobnie powiedzą Panu to samo.

Biega Pan samotnie czy w grupie?

Różnie. Czasami startuję także w biegach masowych, których w Polsce organizuje się coraz więcej. Ostatnio w ?Biegaj Warszawo?. Zawsze na starcie tłumaczę sobie, że ?człap człap?, byle do mety, ale gdy staję na starcie znów buzuje krew i adrenalina. I tak już chyba zostanie mi do końca życia, choć oczywiście nie porwę się już na rywalizację o medale, punkty, czas, miejsca, nagrody.

Dlaczego?

Bo już mnie to nie bawi. Ja już osiągnąłem swoje w sporcie i nie muszę udowadniać, że ciągle prezentuję wysoki poziom sportowy. To nie jest mi potrzebne do szczęścia. I chyba nie jest też potrzebne osobom, z którymi biegam. A to, że mogę obserwować ich radość z pokonania  mistrza olimpijskiego daje mi ogromną satysfakcję.    

Dobrze czuje się Pan w roli gwiazdy?

Uważam, że muszę oddać to, co otrzymałem od innych ludzi. Dlatego chce się pokazywać na imprezach, chcę biegać w półmaratonach, maratonach, ale już tylko dla satysfakcji. Własnej i otoczenia.

Na jakich biegowych trasach można spotkać Marka Kolbowicza?

Oczywiście w Szczecinie w Parku Kasprowicza. Biegam też w dużych imprezach, ale się do nich nie palę. Nie planuję startów z wyprzedzeniem tak jak to robi wielu polskich biegaczy. Ale gdy tylko czas pozwala i mam zaproszenie, chętnie biorę w nich udział. Nie spodziewajcie się jednak po mnie wiele, całą energię, jaką miałem, przeznaczyłem na wiosła. Teraz chciałbym odpocząć. Aktywnie.

Życzymy więc udanego wypoczynku w bieganiu.

Rozmawiał

Grzegorz Rogowski 

Polecamy również:


Podziel się:
kochambiegacnafestiwalu
kochambiegacwpolsce