Jacek Bigus: „Kariera rozpoczyna się w szkole”

 

Jacek Bigus: „Kariera rozpoczyna się w szkole”


Opublikowane w pt., 11/10/2013 - 15:33

- Z tej masy dzieciaków biorących udział w zawodach udaje się wyłowić od czasu do czasu perełkę?

- Nas nie interesuje, jakim wynikiem zawodnik wygra bieg na 100 m czy przepłynie 50 m klasykiem. Od tego są kluby sportowe i okręgowe związki sportowe. My tylko budujemy szeroką podstawę sportowej piramidy. Rolą Szkolnego Związku Sportowego jest dążenie, aby jak najwięcej dzieci umiało pływać, jeździć na nartach czy łyżwach, grać w piłkę i badmintona. Czasami zarzucają nam tzw. punktomanię, ale jeżeli dzięki temu chociaż kilkadziesiąt dzieci nauczy się grać w koszykówkę, tenisa, skakać w dal, czy pływać, to warto to robić. Większość znanych sportowców, olimpijczyków, uczestników mistrzostw świata czy Europy rozpoczynała swoją sportową karierę od zawodów szkolnych. Chociażby uczestnicy ostatnich Igrzysk Olimpijskich w Londynie: Paulina Buziak i Rafał Augustyn.

- Ma pan poczucie misji w swojej pracy? Pytam, bo wiem, że poświęca się jej pan całkowicie.

- Nie jest to praca urzędnika od 8 do 15. Jak to w sporcie bywa, zawody często są w soboty i niedzielę, a nierzadko trwają do późnych godzin wieczornych. Ale przynajmniej mogę powiedzieć że robię to, co lubię. W tym roku Szkolny Związek Sportowy obchodzi jubileusz 60-lecia istnienia. Ja też mam mały wkład w bogaty dorobek tej organizacji. Od niemal 29 lat pracuję w różnych strukturach Szkolnego Związku Sportowego. Na szczęście moja żona też “czuje” sport. Jest nauczycielem wuefu, trenerem i prezeską klubu. Często się wspieramy w swoich działaniach.

- Lubi pan podróżować...

- Turystyka to moja wielka pasja. Zwiedziłem 25 krajów. Ale lubię też muzykę i dobre książki. Czytam głównie historyczne.

- Jest pan również redaktorem i wydawcą kwartalnika „Sprinter”. Co to za pismo?

- „Sprintera” wydaję od 2007 roku. Magazyn poświęcony jest lekkiej atletyce na Podkarpaciu. Tworzę jednoosobową redakcję (śmiech). Sam zbieram i piszę wszystkie artykuły. Każdy numer wydawany jest w nakładzie 50 egzemplarzy i bezpłatnie przekazywany wszystkim klubom lekkoatletycznym w województwie. Koszty druku pokrywa Podkarpacki OZL, wierszówki nie pobieram. Zawsze pierwszy numer „Sprintera” poświęcony jest w dużej mierze wydarzeniom w hali, drugi – wiosenny – biegom przełajowym, trzeci traktuje o pierwszej części sezonu na bieżni, a czwarty – części drugiej razem z podsumowaniem sezonu. Do tej pory ukazało się 26 numerów pisma.

Rozmawiał Tomasz Szeliga

Zobacz, jak wygląda kwartalnik „Sprinter”

 

Polecamy również:


Podziel się:
kochambiegacnafestiwalu
kochambiegacwpolsce