Kabareciarz Tomasz Nowaczyk „śmiertelnie poważny” w swoim bieganiu. Zachorował na ultra

 

Kabareciarz Tomasz Nowaczyk „śmiertelnie poważny” w swoim bieganiu. Zachorował na ultra


Opublikowane w śr., 07/01/2015 - 15:08

Jakie śmieszne sytuacje miał pan w swojej karierze biegowej?

Musiałbym pomyśleć. Bardziej takie, które z perspektywy czasu mogą śmieszyć, a dziś przerażają. Np. to, że zapomniałem plastra, żeby sobie zakleić sutki i starałem się podtrzymywać koszulkę ręką, by nie ocierała tych czułych miejsc. Tego typu rzeczy. Największy mój stres związany jest zresztą ze startem, boję się, że czegoś zapomnę, coś przegapię.

Odhacza pan na liście kolejne sprzęty?

Nie, nie spisuję tego. Staram się organizować w myślach i chyba stąd ta cała historia.

Zapisał się pan na Bieg 7 Dolin w 2015 roku. Jaki ma pan plan na ten start?

Chciałbym go ukończyć. Wiem, że jest to trudny bieg. Dotychczas sto kilometrów pokonałem tylko raz. Bieg w Sudetach to jednak stosunkowo łatwy bieg jak na górskie ultramaratony. Ale wrócę i tu – w czerwcu chcę się poprawić o jakąś godzinę, by dobrze przygotować się na wrzesień. A w Krynicy chcę się po prostu sprawdzić.

Jakiś rekonesans w Beskidzie Niskim był?

Nie, niestety nie. Bardzo żałuję i zazdroszczę biegaczom, którzy mieszkają w górach. Już na starcie mają przewagę nad biegaczami nizinnymi, do których się zaliczam. W górach biegałem – sumując starty i treningi – może z 10 razy. I tak jestem z siebie dumny, że potrafię kończyć biegi górskie i to nawet nie z najgorszymi wynikami. Jeśli tylko mam okazję do biegania w górach, np. przy okazji wyjazdów z kabaretem, skwapliwie z niej korzystam. Bo po prostu muszę to robić.

Inne cele biegowe Tomasza Nowaczyka na 2015 rok to...?

Wspomniana życiówka w maratonie. To mój plan na wiosnę, by skupić się później już tylko na biegach górskich. Pobiegnę pewnie w Łodzi. Chciałbym też może poprawić się na 10 km i pobiec półmaraton – w 2014 roku nie zaliczyłem ani jednego. Stan na dziś to ukończone 11 maratonów, kilka półmaratonów, kilka „dyszek”, jeden maraton górski i jedna „setka”...

… i chce pan więcej...

O tak. Jest głód biegania. W tym roku z uwagi na problemy zdrowotne jeszcze nie miałem treningu, ale szybko chcę to nadrobić i zacząć wdrażać określony plan. Jestem na tyle niezorganizowany, sam z siebie, że muszę mieć plan by cieszyć się bieganiem.

Wytrwałości zatem. Do zobaczenia we wrześniu Krynicy, a może i wcześniej!

Rozmawiał Grzegorz Rogowski

fot. Archiwum prywatne Tomasza Nowaczyka

Polecamy również:


Podziel się:
kochambiegacnafestiwalu
kochambiegacwpolsce