Michał Jeliński o swoim sporcie i chorobie. „Cukrzyca to nie jest cierpienie tylko codzienna praca nad własnym zdrowiem i życiem”

 

Michał Jeliński o swoim sporcie i chorobie. „Cukrzyca to nie jest cierpienie tylko codzienna praca nad własnym zdrowiem i życiem”


Opublikowane w śr., 16/07/2014 - 11:06

Jakie są podstawy tego zdrowego odżywiania się, o którym pan mówi?

Zdrowe odżywianie to nic innego, jak jedzenie w sposób świadomy i przemyślany, unikanie żywności przetworzonej, chemii w jedzeniu. Warzywa, owoce i właśnie nieprzetworzona żywność to podstawa. Nie uznaję też żywności „specjalnej” dla cukrzyków, która wbrew nazwie zawiera wiele substancji niepotrzebnych (słodziki , ulepszacze itd). Oczywiście nie popadam w przesadę. Wiadomo, że jak jestem w podróży, to nie ma sensu kombinować. Jeśli na co dzień o siebie dbamy, to jeden niezdrowy, fast-foodowy posiłek nie zrobi nam krzywdy.

Podczas PZU Festiwalu Biegowego w Krynicy odbędzie się minimaraton „Biegiem od cukrzycy” na dystansie 4km. Jak się przygotować do takiego biegu, gdy walczy się z chorobą?

Wszystko zależy od punktu wyjścia. Każdy zdrowy człowiek powinien bez problemów pokonać te 4km, ale jeśli ktoś się zupełnie do tej pory nie ruszał, zrobienie czegokolwiek już ma znaczenie. Codzienny spacer, może rower, rezygnacja z komunikacji miejskiej to już będzie coś. Trzeba codziennie zrobić coś dla siebie. Wybrać sobie aktywność, która nam sprawia przyjemność, a przy okazji będzie miała pozytywny wpływ na nasze zdrowie. Czas na ambicje sportowe przyjdzie w późniejszym etapie. Warto sobie stawiać cele. W pierwszym roku pokonać jakiś założony dystans, a może za rok już dwa razy dłuższy. Najważniejsze to zacząć się ruszać.

Dziennikarze często podkreślają, że jest pan złotym medalistą pomimo cukrzycy. Czy te pytania o cukrzycę nie irytują pana?

Właściwie nie. Częściej irytuje mnie niewiedza i stereotypowe podejście, a już najbardziej denerwuje mnie pytanie: „co pan czuł po zdobyciu złotego medalu olimpijskiego”? (śmiech).

To, co pan czuł po zdobyciu złotego medalu olimpijskiego?

Bardzo się wzruszyłem. To był ten moment, kiedy sobie uświadomiłem, że zrobiliśmy z kolegami kawał dobrej roboty, a na moje przygotowania ogromny wpływ miała też cukrzyca. Ten, kto choruje, wie, że na co dzień trzeba się zmagać z problemami. Jest to trudne i wymagające, ale w takich momentach wiadomo, że było warto. Medal był największą nagrodą, za te wszystkie treningi i lata przygotowań.

Koledzy z osady już się wycofali z kariery zawodniczej? A pan jeszcze myśli o igrzyskach w Rio?

Po Londynie zakładałem, że będę trenował w domu. Jeszcze w zeszłym roku trenowałem i dużo startowałem, ale w tym roku dojrzałem już do decyzji o wycofaniu się z kariery zawodniczej. Oczywiście bardzo z tego powodu krwawi mi serce, ale takie życie!!! Czas iść do przodu. Nie da się pogodzić sportu wyczynowego, takiego jak wioślarstwo i innej aktywności zawodowej na poważnie. Teraz przyszedł czas, żeby się skupić na rodzinie i pracy, także na polu programów związanych aktywnością fizyczną i cukrzycą. Warto poświęcić swój czas, żeby uświadamiać pacjentów i ich otoczenie, że cukrzyca to nie jest cierpienie tylko codzienna praca nad własnym zdrowiem i życiem. Trzeba umieć ją kontrolować i nie pozwolić jej zmniejszać komfortu naszego życia.

Rozmawiała Ilona Berezowska

fot. Archiwum Michała Jelińskiego

Polecamy również:


Podziel się:
kochambiegacnafestiwalu
kochambiegacwpolsce