Przemysław Walewski - wszystkoobieganiu.pl

 

Przemysław Walewski - wszystkoobieganiu.pl


Opublikowane w wt., 29/07/2014 - 12:25

Maratończyk, dziennikarz prasowy i telewizyjny, publikuje m.in. w Runner's Word. Założyciel i szef Poland Running Academy (P.R.A.), której partnerami sprzętowymi są Merrell i Garmin24.pl. P.R.A. współpracuje ze szkołami biegowymi w USA. W 2013 r. utworzył Akademię Młodych Olimpijczyków dla dzieci. Podwójny Mistrz Europy masters w maratonie, wielokrotny mistrz, wicemistrz i brązowy medalista Polski w półmaratone w tej kategorii. Mistrz Polski Drużyny Szpiku w Maratonie (2012).

Ukończył ponad tysiąc biegów ulicznych. przełajowych i na bieżni, m.in. maratony w Londynie, Berlinie, Austin, Poznaniu, Hanowerze, Warszawie, Davos, Atenach.  Mistrz Polski Dziennikarzy w Biegach Górskich. Członek Drużyny Szpiku. Przebiegł 127 tysięcy kilometrów. Startuje także w zawodach triathlonowych, przymierza się do Ironmana.

Wydawca  "Praktycznego Poradnika dla Biegaczy Runner's World" i "Treningowego Dzienniczka dla Biegaczy". Był korespondentem wojennym w Rumunii i w Gruzji,  specjalnym wysłannikiem Komisji Europejskiej w Jordanii. Trener osobisty znanych osób. Współpracuje z Witoldem Szmańdą z Los Angeles, trenerem gwiazd z Hollywood ( m.in. Heidi Klum, Keanu Reeves, Alicja Bachleda Curuś),  Jeffem Galoway'em, czołowymi trenerami w Polsce i za granicą.

Moje programy tv, których jestem autorem: ZOBACZ

Maratończyk na diecie wegetariańskiej

,,Biegacze nie patrzą w metrykę, ale wychodzi na to, że biegam już prawie 30 lat. To niewiele. Niedawno, podczas startu w Mistrzostwach Świata Masters w lekkoatletyce, wystartowałem w maratonie razem z Janem Morawcem, 81-latkiem, który nie tylko zdobył złoty medal w swojej kategorii, ale pokonał trasę w rewelacyjnym czasie czterech godzin i dwóch minut. To tacy ludzie, jak Janek czy starszy ode mnie o 20 lat Antek Cichończuk, który pokonał pod drodze raka, są dla mnie inspiracją i obalają jakieś „trujizmy” (od trucia), że to metryka decyduje, kiedy czas na sportowy „deadline”. Metryka nie ma takiej mocy, natomiast nasza wola, umysł mają niezbadany wciąż wpływ na nasze ciało.

Mięso zniknęło. Z dzienniczków treningowych wynika, że przebiegłem już prawie 120 tysięcy kilometrów. I to bieganie właśnie wpłynęło na zawartość mojego talerza. Organizm sam wykluczył pewne potrawy, inne zniknęły z mojego jadłospisu z czasem. Nie musiałem zawiązywać oczu, aby przestały mnie kusić słodycze i fast foody (zresztą tylko raz w życiu spróbowałem „maka” w Salzburgu - i to raczej z chęci skosztowania odrobiny zakazanego owocu w czasach realnego socjalizmu). Pewnego razu, chyba podczas wypadu do Francji, zniknęło także z mojego menu mięso. Wtedy już ścigałem się w biegach ulicznych, jeździłem na rowerze i pracowałem jako dziennikarz. Zawsze znajdowałem czas na trening, biegając do redakcji, w przerwie na obiad lub – jak nie dało inaczej – późno w nocy lub przed świtem. Dieta maratończyków i biegaczy zmieniała się wraz z upływem czasu. Krążyły też wokół niej różne mity. Kiedyś mawiano, że dobre wyniki w bieganiu „robi się na schabowym”, czyli na mięsie. Jednak kiedyś spytałem o to Mariana Woronina, rekordzistę Europy w biegu na 100 metrów i mistrza olimpijskiego. Okazało się, że w klubach sportowych, do których należał, mięso było w jadłospisie tylko raz w tygodniu. Teraz wrogiem ludzi aktywnych nie jest brak jedzenia, ale jego nadmiar. Często gubimy się w tym nadmiarze, tworząc na talerzach swoisty kogel mogel.

Kasza i ziemniaki. Od ponad dwudziestu lat jestem wegetarianinem. Co mnie do tego skłoniło? To był raczej impuls, żeby czuć się „lżej”. Tak jak dziecko czasami instynktownie wie, co mu w diecie służy, tak świadomy sportowiec również czuje, co dla jego organizmu jest dobre. A ja widać nie jestem „mięsożercą”. Nie musiałem walczyć ze sobą, to było takie „klik”. Oczywiście mój jadłospis ulegał i nadal ulega modyfikacji: raz jest bardziej restrykcyjny, raz mniej, ale co ciekawe, swoje najlepsze wyniki sportowe osiągałem w okresie, gdy nie jadłem nawet ryb i byłem weganinem. Teraz jadam ryby, chociaż rzadko pojawiają się one w mojej diecie i to raczej w okresie zimowym lub gdy jestem w krajach śródziemnomorskich. Co warto podkreślić - w diecie wegańskiej czy wegetariańskiej nie chodzi o to, że samo niejedzenie mięsa daje szczupłą sylwetkę i chroni nas przed miażdżycą.

Znam otyłych wegetarian i wegan. Ważne jest, aby nie jeść tzw. śmieciowego jedzenia. Miałem okazję bliżej poznać słynnego Scotta Jurka, ultramaratończyka i weganina. Wiele rozmawialiśmy o zdrowym jedzeniu. Doszliśmy do wniosku, że najważniejsze, aby produkty, które spożywamy były jak najmniej przetworzone. Bo na przykład pizza wegetariańska może i nie zawiera mięsa, ale i tak jest wysokokaloryczna. Można jednak znaleźć pizzę na ciemnej mące i z lekkim okładem. Wśród ultramaratończyków, lekkoatletów i triatlonistów można znaleźć wielu wegetarian rozmaitej maści – wspomniany Scott Jurek, Mark Allen, Carl Lewis. Zdrowe i nietuczące są natomiast kasze, wbrew pozorom także ziemniaki, o ile są odpowiednio przyrządzone. Nie mam problemu z masą ciała. Wyświetlacz wagi pokazuje wciąż tyle, ile wskazywał, gdy miałem 25 lat – 58 kilogramów, przy wzroście 172 centymetrów.

Polecamy również:


Podziel się:
kochambiegacnafestiwalu
kochambiegacwpolsce