10 km na... 10 urodziny. Bieg do Pani Fatimskiej

  • Biegająca Polska i Świat

Impreza odbyła się już po raz piąty, tradycyjnie 15 sierpnia. Jak poprzednio, jego uczestnicy mogli biegać, maszerować techniką nordic walking albo ścigać się na rolkach. A to wszystko, by zebrać fundusze na budowę kościoła.

Całej imprezie towarzyszył festyn parafialny, loteria fantowa oraz biesiada. Było dużo muzyki, dobrego jedzenia i świetnej zabawy. Nie zabrakło też sportowych emocji. Podsumowując: było gorąco. I to bardzo!

Słupek na termometrze w cieniu pokazywał sporo powyżej 30 stopni Celsjusza a parne, nagrzane powietrze zdawało się zwiastować burzę. Ta, na szczęście, poczekała na zakończenie zawodów, ale gwałtowna wichura zaczęła porywać namioty już podczas dekoracji zwycięzców…

Pogoda nie ułatwiała rywalizacji, zwłaszcza, że dla zawodników przygotowano pięciokilometrową trasę po asfalcie, całkowicie odsłoniętą, bez najmniejszego nawet kawałka cienia. Na szczęście organizatorzy zadbali o odpowiednie jej zabezpieczenie, sporą ilość wody i służby medyczne. Te ostatnie miały dzisiaj pełne ręce roboty.

Choć upał dawał się mocno we znaki, nie wszyscy na niego narzekali. Wśród zawodników był Staś Ciura, który świętował swoje urodziny w dniu biegu. Tuż przed startem hucznie zaśpiewano mu „Sto lat” a po biegu wręczono statuetkę… dla najmłodszego zawodnika. Staś bowiem skończył dzisiaj 10 lat!

– Dzień dobry, jestem Staś Ciura i dzisiaj biegłem na 10 km. Dzisiaj jest piętnasty sierpnia, moje urodziny. Dziesiąte – mówił solenizant, dodając, że nie wie czy 10 km to dużo. – Biegam czasami z tatą, niezbyt dużo – Tata spieszy z wyjaśnieniami. – On gra w piłkę i wtedy nie biega. Ale jak tylko ma wolne od piłki, to wtedy biegamy. Jeszcze do czwartku byliśmy nad morzem i tam biegał po plaży, ale zdecydowanie mniej niż dzisiaj, żeby się nie przeciążać.

– Było bardzo ciężko, ale nie chciałem się poddać – powiedział nam Staś i przyznał, że nie planuje w najbliższym czasie żadnych startów. No, może maraton… – Ale to najwcześniej za dziesięć lat! – dodał ze śmiechem jego tata.

Po biegu i sutym posiłku, udekorowano najszybszych zawodników w różnych kategoriach. Co ciekawe, fundatorami pucharów i nagród byli miejscowi włodarze, którzy podzielili się obowiązkami. I tak upominki dla najszybszych pań ufundował Startosta Powiatu Oleśnica, panów nagrodził burmistrz Oleśnicy a kijkarze otrzymali trofea z rąk wójta Gminy Oleśnica. Nic dziwnego, że puchary, choć różne od siebie, były bardzo okazałe.

Oleśnica kolejny raz dała przykład wzorowej organizacji imprezy sportowej, udowadniając przy tym, że można połączyć przyjemne z pożytecznym. Zawodnicy bawili się świetnie a konto budowanego kościoła parafialnego zostało zasilone kwotą z opłat startowych, przeznaczonych na ten cel w całości. Nikt się nie wzbogacił a wielu ludzi wniosło spory nakład finansowy, poświęciło czas i serce. Można? Można!

KM