Organizacja dużego biegu ulicznego w rozkopanej remontami wszerz i wzdłuż dzielnicy dużego miasta to ryzykowny pomysł. Ale Run Vegan i warszawska Dzielnica Białołęka udowodniły dziś, że w pełni wykonalny. I to z bardzo dobrym efektem.
Blisko tysiąc osób wystartowało w 4. Biegu Przez Most, szukając życiówek na płaskiej, atestowanej trasie i rekordów prędkości na premii specjalnej. Minimalne przewyższenie (około stumetrowy podbieg i zbieg z Mostu M. Curie-Skłodowskiej - najmłodszą przeprawę w stolicy), minimalna ilość zakrętów i przede wszystkim atest PZLA podkręcały oczekiwania biegaczy. A i sami organizatorzy ustami spikera Piotra Falkowskiego przywoływali raz po raz najlepsze wyniki imprezy. Czołówka tylko przytakiwała – miało być szybko.
I pewnie byłoby, gdyby nie upał. Swoje zrobiły też mocne podmuchy wiatru, szczególnie w części nadwiślańskiej.
– Pogoda była dziś zabójcza. Żar lał się z nieba, a na moście wiatr atakował twarz. Prędkości musiały spaść – relacjonował na mecie dość niespodziewany zwycięzca Aleksander Dragan (33:19), który niczym kolarz wyprzedził towarzysza ucieczki Krzysztofa Wasiewicza tam, gdzie było najtrudniej - właśnie na Moście M. Curie-Skłodowskiej. – Szliśmy łeb w łeb, ale udało się oderwać od kolegi i utrzymać prowadzenie do mety – cieszył się Pan Krzysztof.
Niepocieszony był drugi na mecie Krzysztof Wasiewicz (34:02). – Zacząłem bardzo mocno, bo chciałem wykręcić życiówkę. Pierwsze 2 km to tempo ok. 3:03 min.km, do tego przez 5 km biegłem sam, co niestety odbiło się w końcówce – opisywał Pan Krzysztof, który ostrzył zęby na obronę tytułu. – Nie kojarzyłem zupełnie kolegi i nawet pomyślałem, że będzie to łatwy bieg. Okazało się zupełnie inaczej. Trzymaliśmy się razem do siódmego kilometra, gdzie kolega odjechał na kilkadziesiąt metrów. Bardzo mnie to zdemotywowało – relacjonował.
Jak stwierdził obrońca tytułu, po obozie treningowym nie może odnaleźć formy. – To, co wypracowałem powinno mi dać spokojnie czas poniżej 32 minut, ale od kilku tygodni jest ze mną słabo. Nie za bardzo wiem co się dzieje – smucił się.
To co nie udało się Wasiewiczowi, udało się Izabeli Parszczyńskiej. I choć nie padł rekord życiowy czy rekord trasy, zawodniczka KS Podlasia Białystok była zachwycona swoim startem.
– Cieszę się niezmiernie, bo mieszkam dosłownie 500 metrów od biura zawodów i biegałam u siebie. Po swoich ulicach, na oczach swoich sąsiadów, którzy dopingowali mnie przy trasie. Fantastyczna sprawa! – cieszyła się Pani Izabela. – Białołęka bardzo długo walczyła o swój bieg. W końcu jest. Mieszkam na Tarchominie, pracuję na Białołęce, no i biegam na Białołęce. Nie sama, bo pobiegło tu dziś 13 koleżanek z pracy! Po prostu cieszę się, że możemy biegać w domu – podkreśliła Izabela Parszyczyńska.
Jej również pogoda dała się we znaki. – Pogoda zdecydowanie zaskoczyła. Sądziłam że we wrześniu będzie już chłodniej, ale najwyraźniej lato się przedłuża. Biegło się ciężko. Minusem był tylko jeden i to krótki punkt z wodą, a trzeba było nawadniać organizm. Bez wody nie da się biegać szybko. Inna sprawa, że wczoraj biegałam na 3 km w Częstochowie w lidze klubowej, a o starcie dowiedziałam się trzy dni wcześniej. Wieczorem wróciłam do Warszawy i pobiegłam tu na zmęczeniu. Ale udało się wygrać... – cieszyła się Izabela Parszczyńska.
Kolejny ważny start zawodniczki to Maraton Poznań. – Wieczorem jeszcze rozbieganie, więc jest co robić!
A co z tymi remontami? W bezpośredniej okolicy miasteczka biegowego trwa budowa Galerii Północnej. Z kolei w przeciwnym kierunku przedłużana jest linia tramwajowa. W efekcie Ul. Światowida jest zamknięta na długich odcinkach, a jej rolę w obsłudze ruchu kołowego przejęły ul. Odkryta czy ul. Swiderska. Po obu biegali uczestnicy 4. Biegu Przez Most.
– Nie mieliśmy zupełnie problemów z remontami, objazdami, wyłączeniami. Współpraca z zarządem miasta, inżynierem ruchu, zarządem dzielnicy i policją była tak dobra, że odebraliśmy dosłownie jeden telefon od niezadowolonego mieszańca. Owszem, biegaliśmy po ulicach, po których jeżdżą objazdami autobusy, ale udało nam się idealnie wpasować w schemat połączeń. Bieg jest krótki, szybki, dlatego zamykaliśmy dane odcinki na 20-25 minut. Nie przyniosło to negatywnych skutków dla mieszkańców – zapewnił Robert Zakrzewski z Run Vegan, koordynator 4. Biegu Przez Most.
Sami przyglądając się okolicy nie stwierdziliśmy choćby podrażnionych kierowców. Dopisała za to frekwencja – wystartowało 912 osób (niebawem pełne wyniki) – a miasteczko biegowe oferowało wszystko to, co powinno. Hitem dnia została grupa raperów ze Studia Domofonie, która w gorący i niezwykle barwny sposób komentowała wszystko to, co działo się na trasie (m.in. rymowany wykład o początkach państwa polskiego zainspirowany koszulką jednego z biegaczy z wizerunkiem Mieszka I). – Fajna impreza, dobrze zorganizowana. Ocena musi być pozytywna – podsumował zwycięzca Aleksander Dragan.
GR