Alfabet polskich biegów A.D. 2014: Od A do K

  • Biegająca Polska i Świat

Imprezy, osobowości, sukcesy – taki był biegowy rok 2014 w Polsce. Przeżyjmy to jeszcze raz. 

A – jak Adam Kszczot. W tym roku nie miał sobie równych na bieżni. Został mistrzem Europy podczas zawodów w Zurichu oraz halowym wicemistrzem świata po emocjonującym finale na 800m w Sopocie. Był też członkiem srebrnej drużyny 4x800m podczas MŚ Sztafet na Bahamach. Do niego należy najlepszy polski czas na 800m osiągnięty w tym roku. Został też nominowany do tytułu Najlepszego Sportowca Roku w plebiscycie Przeglądu Sportowego.

B – jak bieżnia. W tym roku najważniejszym wydarzeniem biegowym na bieżni były Halowe Mistrzostwa Świata w Sopocie. Do Polski przyjechały największe gwiazdy lekkoatletyki. Sopot zachwycił Shelly-Ann Fryser Price, Murielle Ahoure, Galena Ruppa, Pascala Matinot-Lagarde’a i wielu innych. Padł rekord świata w sztafecie 4x400m - amerykańscy biegacze uzyskali czas 3:02:13. Kibiców zachwyciły też starty Polaków - srebro na 800m zdobyli Angelika Cichocka oraz wspomniany już Adam Kszczot.

C – jak charytatywność. Coraz częściej i chętniej biegamy nie tylko dla sportu, szczupłej sylwetki, czy dobrej zabawy. Z roku na rok przybywa zawodów, podczas których biegacze również pomagają potrzebującym. Tegoroczne Bieg Serca (na zdjęciu), Bieg dla Mai czy projekt Darka Laksy „7 Maratonów na 7 Kontynentach dla 7 Szkół” są tego najlepszym przykładem. Okazuje się, że biegacze mają nie tylko kondycję i zdrowie, ale również wielkie, gorące serca. Tak trzymać!

D – jak doping. Co prawda w Polsce nie mieliśmy afery dopingowej na skalę rosyjską, ale również w Polsce materiał dziennikarski spowodował wiele kontrowersji. Jesienią Sebastian Ogórek napisał tekst sugerujący, że startujący w Polsce biegacze z Kenii mogą być nie do końca czyści. - Nie mam dowodów, ale moi zawodnicy mówią mi wprost, że kilka razy widzieli jak zawodnicy od Benedek Team brali na punkcie z wodą jakieś tabletki i zaczynali biegać w tempie 2:40 na kilometr. A to jest bieg na rekord świata! - mówił dziennikarzowi jeden z menadżerów. Jaka jest prawda? Dopóki nie zostaną wprowadzone regularne kontrole antydopingowe na polskich biegach masowych pozostaną nam tylko domysły.

E – jak ekstremalni biegacze. Polacy pojawiali się na najbardziej ekstremalnych trasach świata. Robert Celiński został 8. zawodnikiem Tenzing Hillary Everest Marathon - to najlepsze miejsce obcokrajowca w stawce. Szef Festiwalu Biegowego Zygmunt Berdychowski zdobył Mount Everest (na zdjęciu), do Korony Ziemi brakuje mu już tylko Mc’Kinleya.

Ośmiu Polaków rzuciło wyzwanie piaskom Sahary podczas Maratonu Piasków. Najwyższe, 25. miejsce zajął Hubert Buśko. Swoje marzenie o Dolinie Śmierci spełnił Dariusz Strychalski. 217-kilometrowy Badwater ukończyli również Zbigniew Malinowski i Dariusz Łabudzki. Andrzej Radzikowski stanął na podium Spartathlonu. Do gry powrócił również Piotr Kuryło, który przybiegł na linię startu prosto z Polski. Marek Wikiera, Daniel Lewczuk i Andrzej Gondek dołączyli do prestiżowego klubu Grand Slam 4 Deserts (na zdjęciu).

Także w Polsce odbywały się ekstremalne imprezy. Ryszard Kałaczyński podjął się wyzwania pokonania 366 maratonów w 366 dni. Biegacze polubili błoto, mróz, wodę, upały na biegach przygodowych, z przeszkodami, na orientację i militarnych. Runmageddon Hardcore, Hunt, Bieg Katorżnika itp. stały się obowiązkowym punktem programu startów biegacza.

F - jak Festiwal Biegowy. Trzy dni, blisko 7000 biegaczy, 20 konkurencji, piękna pogoda i niezapomniane przeżycia. Podczas szóstej edycji podziwialiśmy niesamowitą formę Marcina Świerca w Biegu 7 Dolin, zachwycaliśmy się wytrzymałością Jarosława Gniewka podczas kolejnych etapów Iron Runa i byliśmy pod wrażeniem otwartości Yareda Shegumo. Odwiedziły nas gwiazdy biegowe, alpiniści i znani sportowcy. Rozpoczęliśmy współpracę z partnerem strategicznym PZU, a podczas uroczystej Gali wybraliśmy Biegowe Wydarzenie Roku (Toruński Półmaraton Mikołajów) i po raz pierwszy w Polsce Biegowego Dziennikarza Roku (Krzysztof Bartkiewicz).

G – jak gwiazdy. W mijającym roku po polskich trasach biegało wiele osobowości ze sportowego firmamentu. Niektórych blask lekko przygasa, innych wciąż świeci mocno. Zawsze jednak możliwość rywalizacji krajowych biegaczy ze znanymi sportowcami to duża przyjemność i wyzwanie. Możliwość obserwowanie takiej walki to duża promocja biegów. Z pewnością Artur Kozłowski będzie pamiętał dzień, gdy podczas Biegu św. Dominika w Gdańsku pokonał panującego wówczas mistrza Europy w maratonie Szwajcara Viktora Rothlina (na zdjęciu).

Trójmiasto w ogóle miało szczęście do znanych postaci - w październikowym Sopot Verve 10k wystartowała Paula Radcliffe – mistrzyni świata w maratonie z 2005 roku oraz rekordzistka świata na tym dystansie z czasem 2:15:25 ( Londyn w 2003 r). Sierpień stał pod znakiem szybkiego jak strzała i utytułowanego Usaina Bolta. Występ Jamajczyka na stadionie na Stadionie Narodowym miał oprawę godną gwiazdę rocka… chociaż bliżej mu do regge. Zwycięstwo na „setkę” z czasem 9,98 sek. - które szybko nazwano halowym rekordem świata - nie zrobiły jednak wrażenia w ojczyźnie Bolta, bo w tym roku nie znalazł się on wśród nominowanych do nagrody sportowca roku i nie wygra tego plebiscytu pierwszy raz od… 10 lat.

Prawdziwą perłą w morzu często anonimowych zawodników z Afryki wygrywających biegi w Polsce - choć zdążają się i tacy jak Abel Kirui, który w 2005 roku wygrał Bieg Europejski a cztery lata później był Mistrzem Świata w maratonie - był Tadese Tola. Brązowy medalista mistrzostw świata w maratonie z Moskwy zwyciężył 2. Orlen Warsaw Marathon z czasem 2:06:55, co jest najlepszym wynikiem w polskim maratonie.

Warto pamiętać też o wizycie w naszym kraju Lolo Jones - dwukrotnej halowej mistrzyni świata w biegu na 60m ppł (2008 i 2010) i czwartej zawodniczce IO w Londynie 2012. Amerykanka była gwiazdą 14. Europejskiego Festiwalu Lekkoatletycznego w Bydgoszczy. Co prawda zawodniczka jest teraz bliżej związana z bobslejami (występowała nawet na Igrzyskach w Soczi) to jednak w okresie letnim wciąż wraca na bieżnie i to - jak widać - z powodzeniem. Jones zwyciężyła polski bieg na 100m ppł, rozgrywany w niesprzyjających warunkach, z czasem 12,90 s (rekord życiowy 12:43).

H – jak historia. Biegi nawiązujące do ważnych wydarzeń z przeszłości cieszą się szczególnym zainteresowaniem w Polsce. W 2014 roku znów przybrały na sile. Najlepszy przykłady - 3 maja i 11 listopada. Fala imprez, jaka przebiega wtedy przez nasz kraj jest ogromna. Czasami patrzy się na te wydarzenia bardziej ogólnie, jak na warszawski Bieg Niepodległości, czasem przez pryzmat lokalny, jak w przypadku Biegu Republiki Ostrowskiej.

Na początku roku biegacze dowiedzieli się też więcej o Żołnierzach Wyklętych – dedykowane zawody zorganizowano m.in. w Warszawie (Bieg Tropem Wilczym, na zdjęciu), Rzeszowie (Bieg na Pogórzu Dynowskim) czy w Białych Błota w okolicach Bydgoszczy. Wszystko w ramach święta państwowego ustanowionego w 2011 roku.

W ciągu roku na biegowo przypominano też o bohaterach zapomnianych w naszym kraju, którym cześć oddaje się gdzie indziej. Mowa tu choćby o Biegu Pułaskiego w Warce, który w tym roku odbył się po raz trzynasty.

Ciekawym pomysłem były też zawody mówiące o tej starszej historii, spod znaku płaszcza i szpady, np. Bieg Rycerski na Zamku w Świeciu. Pasowanie na damy dworu i rycerzy dla najlepszych, pokazy pojedynków rycerskich oraz swojska kuchnia to doskonała promocja regionu i dawnej twierdzy Krzyżackiej, a przy okazji świetna promocja dla naszej dyscypliny. Na uwagę zasługują też tegoroczne odsłony Biegu Marszałka w Sulejówku, Biegu Sobiborskiego czy też Biegów Ulicznych Pamięci generała Kleeberga.

I – jak Ironman. W 2014 roku ogłoszono, że legendarna marka obejmuje patronat nad Herbilife Triathlonem Gdynia. Decyzja Amerykanów to nagroda za wytrwałą pracę dla całego polskiego środowiska triathlonowego, ale też konsekwencja dynamicznego rozwoju dyscypliny w naszym kraju. O tym jak prestiżową marką jest Ironman niech świadczą choćby rekordowe zapisy do gdyńskiej imprezy – rozpisane na początek grudnia, potrwały tylko 33 minuty. Na start zgłosiło się ponad 1000 zawodników z 17 krajów świata!

J – jak Jakubik. August. Nie wiemy, co ten człowiek ma w sobie, ale czego się tylko nie dotknie, zamienia w złoto. Podobnie było i w tym roku. Panewnickie Dzikie Biegi, Parkowa Mila czy Bieg Mikołajkowy w Chorzowie (tutaj pan August był tylko i aż spikerem), a także imprezy AZS AWF Katowice znów cieszyły się ogromnym zainteresowaniem śląskich biegaczy. I nie tylko śląskich.

K – jak Karta Biegacza. Festiwalowy plastik z rabatami od 5 do nawet 30 procent na produkty i usługi pozyskało w tym roku ponad 3 000 biegaczy i ludzi aktywnych fizycznie. Od początku programu o Kartę wystąpiło już ponad 8 000 osób. Dlaczego? Kartę honoruje dziś ponad 300 podmiotów w całej Polsce, od hoteli i pensjonatów, przez sklepy sportowe na organizatorach biegów skończywszy. A ponieważ jej posiadanie nie wiąże się z żadnymi opłatami, po prostu warto ją mieć w portfelu i... z niej korzystać!

GR / IB / RZ / MGEL

Część druga zestawienia - w Nowy Rok.