W trzeciej odsłonie zawodów sygnowanych przez znaną markę trailową tradycyjnie do wyboru były dwa dystanse oraz bieg na orientacje. Na gorczańskich, zaśnieżonych szlakach można było biegać na 21, 11 I pół km oraz 6 godzin, w tym ostatnim wariancie szukając poukrywanych punktów kontrolnych – relacjonuje Michał Seweryn.
Przewyższenie, śnieg i dłuuugie podbiegi
Czyli to, co dało się najbardziej we znaki zawodnikom. Najdłuższa i najtrudniejsza trasa prowadziła ponad 1000m w górę, co jak na relatywnie nieduży dystans daje obraz tego, jak mocne były to zawody. Wbrew temu co pisali organizatorzy w komunikacie technicznym, warunki śniegowe nie spowolniły zbytnio biegaczy. Ślad był doskonale przygotowany, twarde, udeptane i szerokie ścieżki dawały na szczęście szansę nabrania na podbiegach jakiejkolwiek prędkości, bo co poniektórzy drżeli na myśl o brodzeniu w śniegu po kolana. Zdecydowanie większość uczestników zapamięta długie podbiegi, gdzie tempo 8 min./km było tempem superszybkim.
- Strasznie się ciągnął ten drugi podbieg… Myślisz sobie „to tylko 8km” ale widząc schronisko i punkt odżywczy ledwo co żyłem… Na szczęście w nagrodę otrzymywało się piękny, 6-kilometrowy zbieg który pozwalał zregenerować nadwątlone siły! - mówił Tomek, uczestnik zawodów który wybrał najdłuższy dystans. Co ciekawe, organizatorzy postanowili nie odpuszczać tak łatwo biegaczom i na ostatnim kilometrze przygotowali całkiem solidny podbieg, prawie do samej mety. A na finiszu stromy i śliski zbieg wzdłuż stoku narciarskiego Długa Polana, gdzie kibice byli świadkami wielu spektakularnych wywrotek.
Zimowa sceneria i wysoka frekwencja
Zima w Gorcach zdecydowanie dopisała. Nie było przesadnie zimno. Co jakiś czas zza chmur wychodziło słońce, stwarzając bajkowy wręcz klimat. Zawodnicy ciężko sapali na podbiegach pomiędzy zaśnieżonymi świerkami. Wystarczyło zejść kawałek w bok z oznaczonej trasy a wpadało się w śnieg po kolana. Dopisek „winter” w nazwie nie był na wyrost, choć wielu obawiało się błota i bardziej wiosennej pogody. Dzięki temu, na starcie, licząc wszystkie dystanse stanęło ponad 470 osób, co - jak podkreślali organizatorzy - było całkiem niezłym wynikiem. Co ciekawe i nieco smutne, przy takiej ilości biegaczy, doping na trasie był wręcz iluzoryczny i na pewno nie pomagało to w pokonywaniu zaśnieżonych szlaków.
Bartosz Gorczyca z dużą przewagą na mecie...
.. najdłuższej trasy pojawił się w czasie 1:38:30 i nie wyglądał na specjalnie zmęczonego. Widać, że przygotowania do sezonu idą po Jego myśli i w tym roku zobaczymy Bartka na podium wielokrotnie. Drugi z Panów - Piotr Biernawski z Nowego Targu był dopiero 7 minut później, mimo, że są to tereny na których trenuje na co dzień. Trzeci był Grzegorz Czyż z Bogumiłowic z czasem 1:46:06.
Wśród Pań półmaratoński dystans najszybciej pokonała Olga Łyjak z czasem 2:04:45 , niecałe 2 minuty po Niej przybiegła Katarzyna Winiarska z Przemyśla. Na trzeciej pozycji uplasowała się ultrabiegaczka Ewa Majer z czasem 2:11:03.
Nieco zaskakująca rzecz wydarzyła się na mecie 11,5-kilometrowej trasy. Andrzej Witas z Krakowa, który jako pierwszy przeciął linię mety po 1 godzinie i 3 minutach, został... niezauważony przez spikera zawodów. Dopiero po chwili można było usłyszeć, że „mamy pierwszego zawodnika na mecie”. Ten sympatyczny biegacz, po wygranej dodał tylko „czołówka ściga się gdzie indziej”. Podobnie niestety było z Olgą Łyjak - pierwszą kobietą na 21 km. Najszybsi zawodnicy powinni zostać należycie docenieni na mecie, zwłaszcza, że doping na trasie praktycznie nie istniał. Do poprawy za rok.
Święto biegania w Nowym Targu
Mimo wszystko to były udane zawody. Wszyscy zgodnie twierdzili, że trasa była piękna, co jeszcze bardziej podkreślała bajkowa wręcz sceneria.
- Biegnąc pod górę i widząc przed sobą innych ludzi można się był poczuć jak w pociągu, ludzie tak dyszeli, że wydychana para sprawiała wrażenie dymu z parowozu (śmiech) - mówił Michał po biegu na 21km
- Specjalnie wzięłam kolce zakładane na buty bo obawiałam się lodu na zbiegach, tymczasem zbiegało się idealnie! Lekko rozmiękły śnieg stwarzał doskonałe warunki to bezpiecznego stawiania kroków a trudny był jedynie 200-metrowy odcinek gdzie było śliskie błoto z kamieniami. Poza tym, na całej trasie bajka! - oceniła Kasia, która już drugi raz startowała w zimowej edycji imprezy.
Podobnych głosów było słychać wiele przy kiełbasie. Organizacja zawodów, oznaczenie trasy oraz pakiety startowe - to wszystko było na naprawdę dobrym poziomie. Pozostaje nam tylko czekać na letnią edycje imprezy.
Michał Seweryn