Bieg Kazimierski z podbiegiem, który wycisnął siódme poty

  • Biegająca Polska i Świat

Ekipa z DEM`a Promotion Polska w ubiegłym roku świetnie zadebiutowała organizując, bardzo dobrze przyjęty przez zawodników - I Bieg Konstanciński imienia Piotra Nurowskiego. Moja biegająca żona była dyrektorem tego wydarzenia. Od tego czasu jednak sporo się zmieniło i do Kazimierza Dolnego udaliśmy się już jako przyjaciele i zawodnicy, a nie organizatorzy. I Bieg Kazimierski im. Jana Pawła II otwiera cykl trzech biegów na 10km (Bieg Konstanciński oraz Bieg Skierniewicki) ze wspólną klasyfikacją.

Relacja Jarosława Rupiewicza, Ambasadora Festiwalu Biegowego w Krynicy

Dzień zapowiadał się ładnie, więc z całą rodziną wybraliśmy się do tego urokliwego miasteczka nad Wisłą. Na miejscu widać było, że cały Kazimierz Dolny żyje tym wydarzeniem. Wszędzie pełno było zawodników oraz banerów i stoisk. Oprócz zwykłych turystów na miejscu było dużo osób kibicujących biegaczom. Specjalnie przygotowana strefa zabaw była świetnym pomysłem dla najmłodszych. Wszędzie było doskonałe oznakowanie dzięki czemu bezproblemowo trafiliśmy do biura zawodów i błyskawicznie odebraliśmy pakiet startowy. Co ciekawe, oprócz pamiątkowej koszulki technologicznej znalazła się w nim chociażby puszka cieciorki.

Przed biegiem w Kościele Farny miała miejsce, dla chętnych, uroczysta msza święta zakończona przemarszem na miejsce startu kompanii reprezentacyjnej Szkoły Orląt w Dęblinie. Zawody wystartowały punktualnie o 13:30.a na niebie pojawiło się słońce. Pomimo ładnej pogody było dość chłodno i wiał wiatr ale nikomu nie było zimno. Sama trasa po starcie z Rynku i wybiegnięciu brukowanymi uliczkami poza miasteczko prowadziła pięknymi wąwozami w kierunku Skowieszynka. Trasa była bardzo urokliwa ale wymagająca – kręta i pofałdowana. Na 4km za to czekał około 600 metrowy podbieg, który wycisnął z zawodników siódme poty. Na szczęście na szczycie czekała nawrotka i punkt z wodą. Tych ostatnich nie brakowało bo były dostępne co 2,5km. 

Powrót do Kazimierza to szybki zbieg tą samą trasą. Część zawodników nie lubi takich nawrotów a mi się jednak podobało bo widoki śliczne. Na trasie można było spotkać kilkunastu kibiców żywo dopingujących biegaczy – wszak to jakaś atrakcja. W Kazimierzu tych kibiców już było zdecydowanie więcej. Na mecie na każdego zawodnika czekał pamiątkowy medal i posiłek regeneracyjny. A tutaj zaskoczenie bo każdy dostawał grillowaną pierś kurczaka z warzywami i chlebem. Pyszna sprawa, nawet jak trzeba było na niego troszkę dłużej poczekać. Dla zawodników i kibiców była też do dyspozycji woda od sponsora. Na końcu zawodów rozdano nagrody i losowano niespodzianki. Tym razem numerek 13 okazał się szczęśliwy i żona zgarnęła nagrodę.

Pomimo wymagającej trasy zwycięzca uzyskał dobry czas 32:15. Okazał się nim mieszkaniec niedalekich Puław – Andrzej Starżyński. Najszybsza kobieta to Małgorzata Siembida ze Stalowej Woli z czasem 40:14. Po biegu większość zawodników udała się na odpoczynek nad Wisłę lub zwiedzać malownicze miasteczko i rozkoszować się wolnym niedzielnym popołudniem. Metę przekroczyło 542 zawodników co można uważać za sukces, biorąc pod uwagę, że był to debiut.

Organizacja była wzorowa co widać po pozytywnych komentarzach uczestników. Doskwierała jedynie zbyt mała liczba toalet i  jeden niebezpieczny punkt na trasie gdzie zbiegający zawodnicy wpadali na tych wbiegających na wzniesienie. To jest do poprawienia, ale w przyszłym roku znowu wybieramy się do Kazimierza Dolnego, aby zmierzyć się z tym wzniesieniem. Będzie to niewątpliwie cechą charakterystyczną tego biegu i niech tak zostanie.

Jarosław Rupiewicz, Ambasador Festiwalu Biegowego w Krynicy
runjarorun.com