Bieg Mikołajkowy w Łodzi z podwójnym poślizgiem [FOTO]

  • Biegająca Polska i Świat

Łódzki Park 3 Maja i Baden-Powella, lepiej znany biegaczom z Grand Prix Łodzi (ostatnio w ramach City Trail), stał się w niedzielę 13 grudnia areną nowego biegu... mikołajkowego. Niesiony porywistym wiatrem deszcz, chwilami przechodzący w ulewę, nie odstraszył prawie 450 uczestników, którzy wzięli udział w biegu na 5 lub 10 km albo w pięciokilometrowym marszu nordic walking. Wcześniej odbyły się biegi dla dzieci.

Bieg był nową inicjatywą na łódzkim podwórku, zorganizowaną przez klub Maratończyk Poznań, z partnerstwem ze strony łódzkiego MOSiR-u, który zapewnił pomieszczenie dla bazy zawodów. Stąd się wziął tygodniowy poślizg Biegu Mikołajkowego, dla którego właściwa data przypadła tydzień wcześniej na edycję poznańską. Poślizg w dosłownym znaczeniu natomiast zapewniły... warunki atmosferyczne.

– Dobrze, że miałam tylko jedną wywrotkę – powiedziała Katarzyna Lisowska z Konstantynowa Łódzkiego, która wygrała na 10 km (45:28). Dystans „przepłynęła stylem zmiennym”, o czym świadczyły jej całkowicie ubłocone nogi. Jej sukces ma tym większą wartość, że to jej dopiero druga, po Biegu Fabrykanta, oficjalna dycha, a bieganie poważniej trenuje dopiero od nieco ponad roku. Emocje, radość, endorfiny, nogi same niosły! – stwierdziła na koniec Kasia.

Była ona jedyną miejscową biegaczką spośród zwycięzców. Wśród mężczyzn na dystansie dwóch okrążeń, podobnie jak spośród obu płci na „piątce”, wygrali bowiem zawodnicy przyjezdni. Dłuższy dystans zwyciężył Mariusz Dembowski z Lidzbarka Welskiego (33:44). Jak powiedział, usłyszał, że będzie fajny bieg, więc specjalnie dojechał 200 km. Surowe warunki pogodowe nie są mu straszne i jeszcze w tym roku planuje poprawić życiówkę na 10 km. Warto dodać, że najszybsza trójka narzuciła tak szybkie tempo, że pierwsze okrążenie pokonała szybciej od zwycięzców na 5 km.

Krótszy dystans najszybciej przebiegli warszawiacy: Marcin Węgrzyn (19:02) i Diana Dawidziuk (19:31, 3. miejsce w generalce!). Dla Marcina był to już... drugi start w tym dniu. Wcześniej, jak opowiedział, rozgrzewkowo pobiegł na dychę w Pucharze Maratonu Łódzkiego w Arturówku. Prawdziwie ekspresowe zwiedzanie łódzkich tras biegowych! Diana skupiła się natomiast na jednym starcie. Fajnie ale ciężko, warunki masakryczne – powiedziała na mecie. Jeszcze na pewno przyjedziemy biegać do Łodzi – dodali zgodnie na koniec.

Obie imprezy tego dnia zdecydowało się zaliczyć więcej zawodników. Znany z biegania z psami Krzysiek z Łodzi tym razem pobiegł tu i tam tylko na dwie łapy. Trudniej było w lesie na Pucharze Maratonu, błoto pomieszane z liśćmi i korzeniami – powiedział. Tam miał być ważniejszy start, tu planowałem spokojnie, ale konie, a może renifery mnie poniosły – podsumował ubrany w pełny mikołajowy strój Krzysiek.

Marsz z kijami wygrali natomiast łodzianie: Przemysław Stupnowicz (29:39) i Kalina Ciennik (37:47). Pełne wyniki wszystkich konkurencji można zobaczyć TUTAJ.

Wysoka frekwencja nieco zaskoczyła organizatorów, ponieważ na początku mieli trochę kłopot z promocją biegu w Łodzi. Może powodem było dość wysokie wpisowe? Prawdopodobnie pomogło rozpuszczenie wici w innych częściach kraju. Pewnie stąd wzięła się zaskakująco duża ilość przyjezdnych biegaczy wśród uczestników Biegu Mikołajkowego.

Trasa w sporej części pokrywała się z tą znaną z GP Łodzi – nie dało się poprowadzić zupełnie nowej, choć starali się trochę inaczej pokręcić po parku. Kultowa górka, dla jednych ulubiona, przez innych znienawidzona, musiała jednak być. Tym razem była wyjątkowo śliska. Oprócz pogody, niektórzy biegacze narzekali na pewne niedociągnięcia organizacyjne – miejmy jednak nadzieję, że to „choroby wieku dziecięcego”, jak to bywa przy pierwszych edycjach.

Z organizatorami trudno było porozmawiać, gdyż zajęci byli... łapaniem porywanych wiatrem namiotów. Dyrektor biegu Piotr Tomczyk studiował w Łodzi i stąd wziął pomysł na drugą, po poznańskiej, lokalizację zawodów. Pochodzi natomiast z niedalekiej Rawy Mazowieckiej, dlatego zdecydował się pomóc podopiecznym tamtejszego Domu Dziecka. Jednym z celów biegu było zebranie funduszy na jego wyposażenie – przeznaczone było na to 5 zł z wpisowego od każdego zawodnika. Jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem, łódzka edycja biegu będzie powtórzona w przyszłym roku.

Kamil Weinberg