Bieg Ogniowy w Żorach z 300-letnią tradycją! [ZDJĘCIA]

  • Biegająca Polska i Świat

Chociaż Żorski Bieg Ogniowy odbył się dopiero po raz trzeci, wywodzi się on z tradycji mającej ponad trzy wieki! A dokładniej 313 lat, bo kiedy w 1702 ogromny pożar strawił drewnianą zabudowę centrum Żor, ich mieszkańcy po raz pierwszy wyszli na ulice w procesji z pochodniami, obiecując, że będzie się ona dobywać co roku. Obietnicy dotrzymali. A od roku nie tylko chodzą, ale też biegają…

Żorskie Święto Ogniowe odbywa się zawsze 11 maja, stąd tegoroczny bieg wypadł w poniedziałek – nietypowo jak na imprezę sportową. Nie zraziło to chętnych do biegania. Co więcej, było ich tak wielu, że organizatorzy musieli kilkukrotnie zwiększać limity zapisów.

Tradycyjnie, jak przez ponad 300 lat, na ulice miasta o zmierzchu wyruszyła uroczysta procesja, w której uczestniczyły tysiące mieszkańców ze świecami i pochodniami, strażacy i delegacje z innych państw (w tym Serbii!). Przewodniczył jej sam arcybiskup Wiktor Skworc. Kościół, z którego wyruszono znajdował się tuż obok biura zawodów, więc część biegaczy spontanicznie wzięła udział w pochodzie. Później na Rynku miało miejsce widowisko laserowe, na które zaproszono uczestników biegu. Dopiero po jego zakończeniu przemaszerowano na start.

Chociaż impreza startowała dopiero o 22:00 a nawet trochę się opóźniła, na ulice miasta wyszły setki mieszkańców, gotowych dopingować biegaczy. Płonące pochodnie, światła, artyści tańczący z ognistymi instalacjami… Było na co popatrzeć! Pięć kilometrów trasy zmieniło się w niezwykłe widowisko. Do tego było chłodno i sucho, więc biegło się idealnie. – Samo się biegło! – żartowali na mecie zadowoleni zawodnicy.

Początkowy limit uczestników to 500 osób. Wyczerpał się on jednak na miesiąc przed zawodami! Zwiększono go do 600, a ostatecznie i tak wystartowało prawie 650 osób! Ostatni chętni, którzy długo stali w kolejce do zapisu w biurze zawodów, otrzymywali już tylko numery startowe – dodatkowe i te, które pozostały nieodebrane po oficjalnym zamknięciu biura. Nikt nie narzekał na brak pakietów, bo wszystkim zależało jedynie na starcie w niezwykłej imprezie.

Oczywiście, musiało zabraknąć też medali, ale organizator zobowiązał się dosłać je pocztą wszystkim, którzy ukończyli bieg. Wiemy, że słowa dotrzyma, bo podobna sytuacja miała miejsce rok temu. Limity również zwiększono w ostatniej chwili a brakujące medale dosłano. Żorski Bieg Ogniowy od pierwszej edycji cieszy się ogromnym zainteresowaniem a jego organizator stara się umożliwić start wszystkim chętnym, zwłaszcza tym, którzy już przyjechali do Żor z nadzieją na to, że uda się zapisać w ostatniej chwili.

Po biegu udekorowano najszybszych zawodników i rozlosowano nagrody, w tym trzy cenne zegarki sportowe. Mimo późnej pory emocji nie brakowało.

Jak bieg oceniali jego uczestnicy! – Genialna impreza! Jedyna i wyjątkowa. Nigdzie nie ma takiego klimatu! – krzyczał jeszcze na trasie Maciek. – Zrobiłbym tak z trzy pętle. Co tam jedna! – dodawał Marcin.

A za linią mety cieszyła się pani Beata: – Pierwszy raz gdzieś startowałam i miałam tremę. Zwłaszcza, że wybrałam na debiut swoje rodzinne miasto, które uwielbiam. Niepotrzebnie się bałam! Było wspaniale. Przyjemna trasa, chociaż ten drugi podbieg mnie prawie pokonał. Do tego wszędzie te pochodnie i światła, dopingujący ludzie wzdłuż drogi… Bajka! Na pewno pobiegnę tu za rok. Tylko szkoda, że to dopiero za rok…

Wyniki biegu znajdziecie w naszym KALENDARZU IMPREZ.

KM