Maraton przebiegnięty z jajkiem na łyżce? Przebiegnięty na drążku pogo? Kostka Rubika układana w trakcie biegu maratońskiego? Proszę bardzo! Czy polscy biegacze lubią bić biegowe rekordy? Zapewne tak! Ale… czy je bić potrafią? Chyba już nie zawsze i nie do końca. Mamy, oczywiście, na myśli nie sportową formę i klasyczne „życiówki”, ale sprawy formalne, warunki, których spełnienie jest niezbędne do tego, by taki czy inny, czasami zupełnie dziwny lub zwariowany rekord mógł być uznany i zapisany w najsłynniejszej księdze rekordów – Księdze Guinnessa.
Klaudia Malesińska z Biura Rekordów współpracującego ściśle ze światowym „Guinnessem” opowiedziała, skąd wzięła się słynna księga, od kiedy rekordy w niej są notowane, jakie rekordy można do niej wpisać i jakie warunki należy spełnić.
Gość Forum Sport-Zdrowie-Pieniądze przywołała przykłady wielu zwyczajnych i równie wielu kompletnie szalonych rekordów związanych z bieganiem, głównie w wykonaniu naszych Polaków. Nie tylko zresztą ludzi, bo mowa była też o największej liczbie maratonów przebiegniętych przez… psa!
Do Księgi Rekordów swoją próbę zgłosiła Dagmara Szolc. Już za nieco ponad miesiąc postanowiła najszybciej obiec Sycylię po obwodzie. Jak się do tego przedsięwzięcia przygotowuje, ile czasu musi na to poświęcić, jak finansuje swój pomysł – o tym wszystkim opowiedziała podczas spotkania na Forum Sport-Zdrowie-Pieniądze 9. TAURON Festiwalu Biegowego. Bieg i bicie rekordów Dagi ma wymiar charytatywny, bo warszawianka wspiera walkę z rakiem piersi.
Piotr Falkowski
Partner Forum Sport, Zdrowie, Pieniądze:
