Jest rekord Wielkiego Szlaku Himalajskiego. Dramatyczne okoliczności [ZDJĘCIA, WIDEO]

  • Biegająca Polska i Świat

„Jestem przekonany, że gdybyśmy nie trafili na mnicha i klasztor, tamtej nocy zamarzlibyśmy na śmierć” - mówił Ryno Griesel, który z Ryanem Sandesem podjął się próby ustanowienia rekordu szybkości na Wielkim Szlaku Himalajskim.

Próba zakończyła się sukcesem. Obaj biegacze z Południowej Afryki dotarli do końca wyzwania w 25 dni 3 godziny i 24 minuty. O 4 dni szybciej niż również pochodzący z RPA, poprzedni rekordzista Andrew Porter.

Wkrótce po ich starcie pytanie, czy im się uda, przestało być istotne. Ich wyzwanie miało dramatyczny przebieg, toczyło się na granicy życia i śmierci, a odmrożenia nie były największym wyzwaniem duetu biegaczy, który wcześniej dokonał rekordowo szybkiego trawersu Gór Smoczych.

Najpierw się okazało, że trasa wygląda nieco inaczej niż na komputerowej mapie. Do tego jest zasypana śniegiem, a temperatury były zdecydowanie niższe niż te, na które byli przygotowani, niż średnia w marcu. To właśnie dlatego, Ryno Griesel, zdejmując rękawiczki tylko na chwilę, by przytrzymać mapę, nabawił się bolesnych odmrożeń palców dłoni.

Cała wyprawa zawisła na włosku, gdy Griesel zaczął mieć problemy oddechowe, gorączkę i podwyższone tętno. Mimo, że sprawa dotyczyła bardzo doświadczonego wspinacza i biegacza, ucisk w klatce piersiowej uniemożliwiający swobodny oddech, którego doświadczył, oznaczało zagrożenie jego życia.

Obaj śmiałkowie zmagali się z problemami żołądkowymi, kontuzjami i kłopotami organizacyjnymi. Ratowała ich gościnność Nepalczyków, którzy wpuszczali do swoich domów niespodziewanych gości, nawet w środku nocy. Mimo tych wszystkich problemów byli zdeterminowani, by dokończyć projekt z sukcesem. Poza przymusową przerwą na odpoczynek chorego Griesela, realizowali plan do samej mety.

„To była największa przygoda mojego życia i jednocześnie niewiarygodne wyzwanie” - podsumował Ryan Sandes, który od dawna marzył o pokonaniu Wielkiego Szlaku Himalajskiego.

Wideorelacja: TUTAJ

IB

fot. Red Bull Content Pool