Konstancin biegał dla „zaj... człowieka” [ZDJĘCIA]

  • Biegająca Polska i Świat

1. Bieg Konstanciński im. Piotra Nurowskiego za nami. Impreza poświęcona pamięci prezesa Polskiego Komitetu Olimpijskiego oraz mieszkańca Konstancina, który zginął tragicznie w katastrofie pod Smoleńskiem w 2010 roku, zaskoczyła poziomem organizacyjnym i sportowym.

Hucznie, bo tak chciałby jubilat

Miejsce zawodów znane z wilii, urokliwych widoków i solankowych tężni (Konstancin ma status uzdrowiska) wymuszało wręcz wysoki standard imprezy. Organizatorzy starali się zapewnić więc jak najwięcej atrakcji, m.in. truskawki w biurze zawodów dla osób odbierających pakiety startowe, lody dla finiszerów oraz sporą liczbę nagród. O kurtynach wodnych na trasie nie wspominamy, bo w taki upał były wręcz koniecznością.

Termin imprezy zbiegał się z 70. rocznicą urodzin Piotra Nurowskiego, który na świat przyszedł 20 czerwca 1945 roku. A ponieważ jubilat obchodziłby je hucznie, organizatorzy zaprosili mnóstwo gości, w tym w tym byłych olimpijczyków: Jacka Wszoły, Pawła Skrzecza, Krzysztofa Kosedowskiego, Bogusława Mamińskiego, czy gwiazd rozrywki: Urszulę Dudziak, Andrzeja Rosiewicz czy też Tomasza Stockingera. Po biegugwiazdy gratulowały zawodnikom ukończenia zmagań i wręczały medale.

Oni biegali, Orzeł z Wisły prowadził

Ogromną zaletą imprezy w Konstancinie była nie tylko malownicza trasa, ale także jej położenie - drzewa porastające wzdłuż biegowej ścieżki dawały trochę cienia i chłodu. Po raz kolejny pogoda była trudna do biegania. Może nie było może tak upalnie jak w sobotę na Biegu Ursynowa czy też Biegu Marszałka, ale po kolejnych nocnych burzach wilgoć w powietrzu dawała się we znaki.

Po godzinie 10 ponad pół tysiąca biegaczy ruszyło na 10-kilometrową, zapętloną trasę, prowadzącą m.in. nad rzeką Jeziorką (dopływ Wisły). Start i meta znajdowały się przy Willi „Hugonówka”. Pilotem biegu był kierowca rajdowy… Adam Małysz - czterokrotny mistrz świata i trzykrotny srebrny medalista olimpijski w skokach narciarskich. Tuż za nim, jakby ogarnięta szałem „małyszomanii” podążała grupa biegaczy, na czele z Tomaszem Bladosem, Pawłem Raczyńskim, Mateuszem Baranem, Radosławem Sikorą i Krzysztofem Zegarkiem.

Chciał skakać. Biega...

Ostatecznie najszybciej dystans 10 km pokonał Paweł Raczyński – czas 33:34. Nad drugim na mecie Tomaszem Bladosem z Konstancina wypracował dwadzieścia sekund przewagi. Trzeci był również pochodzący z Konstancina Mateusz Baran, który finiszował z wynikiem 34:44.

– Przyjechałem tu, bo chciałem uczcić pamięć pana Piotra Nurowskiego. Dotarła też rzesza byłych znakomitych olimpijczyków, w tym Adam Małysz, który był moim sportowym idolem. Chciałem nawet trenować skoki, ale nie było skoczni w pobliżu.(śmiech) – opowiadał na mecie Paweł Raczyński. – Moim marzeniem jest wystartować w Igrzyskach Olimpijskich, po to trenuję. Ale bieganie to jednak ciężki sport, ciężki by trenować zawodowo. Ja muszę łączyć treningi z pracą, co nie pozwala mi bardziej się zaangażować. Jeśli byłby sponsor, obozy, to wszystko by procentowało. Mimo wszystko uważam, że medale Mistrzostw Polski są w moim zasięgu – powiedział zwycięzca biegu.

Zagadnięty o wydarzenia na trasie Paweł Raczyński stwierdził:

– Do 7. kilometra biegło się łatwo. Trzymaliśmy z Tomkiem Bladosem spokojne tempo. Później zaatakowałem. Czułem też w nogach, że biegnę szybciej. Warunki były bardzo trudne, było naprawde parno. To chyba pogoda dla Kenijczyków – ocenił triumfator.


Odbiła sobie Ursynów

Wśród kobiet najszybciej trasę pokonała Angelika Mach. Jej zwycięstwo to powstanie z kolan. I to dosłownie.Jeszcze w sobotę zawodniczka miała pecha przewracając się na starcie Biegu Ursynowa. Tym razem pewnie wygrała z czasem 37:53.

– Sobota? Ciężko mi powiedzieć jak wyglądała cała sytuacja. Ruszyłam z trzeciego rzędu, tuż zza Arka Gardzielewskiego. Ten przewrócił się. Ponieważ nikt nie wiedział, że jest upadek, wszyscy pchali się do przodu. Potknęłam się, ktoś mnie jeszcze popchnął. Ponieważ jestem wątłej postury, to też upadłam. Próbowałam wstać trzy razy, ale ciągle ktoś z tyłu nabiegał i mi na to nie pozwalał. Straciłam przez to jakieś 30 sekund. Po biegu rozbolał mnie bark, ten, który kiedyś wybiłam jeżdżąc na łyżwach... – wspominała zwyciężczyni biegu.

– Ponieważ Bieg na Ursynowie mi się nie poszczęścił, szukałam dodatkowego startu. Dowiedziałam się o biegu w Konstancinie i postanowiłam tu wystartować. Treningowo – wyjaśniała Angelika Mach.

Drugie miejsce zajęła Elżbieta Peret z blisko 4-minutową, trzecia była Aleksandra Golon.

Pełne wyniki znajdziecie w naszym KALENDARZU IMPREZ.

Olimpijczycy niezbyt rozbiegani

Swoją kategorię mieli dziś w Konstatcinie także olimpijczycy. Niestety nie udało się zapełnić w niej nawet podium, gdyż wystartowało tylko dwóch zawodników: Krzysztof Kosedowski oraz Bogusław Mamiński. Obydwaj reprezentowali polskie barwy w Moskwie w 1980 roku.

– Czy to moja wina, że wystartowało nas tak mało? Jedni zbierają laury a inni pracują ciężko. Niech tak zostanie – śmiał się na mecie Krzysztof Kosedowski. – Biegło się trudno, bo temperatura była wysoka. Jednak trasa była przyjemna. Po raz pierwszy widziałem tak piękny Konstancin. Gdy tu przyjeżdżałem, to tylko w jedno miejsce i z powrotem. Dziś była okazja do zwiedzenia okolicy. Jest to naprawdę fajne miejsce – podkreślał mistrz szermierki na pięści.

– Ludzie przy trasie bili Nam brawo, co prawdę mówiąc pozytywnie mnie zszokowało. Jestem tu dla Piotra. To był - powiem językiem młodzieżowym - zajebisty człowiek! I to pod każdym względem. I tylko dla niego tu przybiegłem – stwierdził brązowy medalista z Moskwy w kategorii piórkowej.

1. Bieg Konstanciński ukończyło w sumie 550 zawodniczek i zawodników. Kilku osobom na mecie ratownicy musieli udzielić pomocy. Jak się okazuje, nawet biegnąc na terenie uzdrowiska, można na trasie zostawić trochę zdrowia.

RZ