Maratońskie last minute? Spełnij marzenie w 2017 r.

  • Biegająca Polska i Świat

Marzysz o maratonie w niezwykłym miejscu? Chciałbyś połączyć biegową pasję z podróżowaniem, zadebiutować na królewskim dystansie albo poprawić życiówkę na trasie, która zapadnie w pamięć? To naprawdę proste. I wcale nie musi być kosztowne. Zwłaszcza, że wiele przyszłorocznych maratonów do końca tego roku ma niższe opłaty startowe. Może warto skusić się na takie biegowe last minute, zrobić sobie prezent… albo postanowienie na nowy rok?

Opcji jest wiele. Od maratońskiego weekendu gdzieś daleko, przez kilkudniowy wypad z przyjaciółmi, połączony ze zwiedzaniem, po rodzinny urlop z maratonem w tle. Miejsc do wyboru całe mnóstwo, bo bieganie stało się tak popularne, że każde miasto chce mieć swój maraton. Wystarczy uruchomić wyobraźnię i… włączyć przeglądarkę. My podsuniemy garść pomysłów, w większości już sprawdzonych. Ale najpierw kilka słów o tym, jak zorganizować taki wyjazd.

Z fantazją… i z głową

Pomyśl o mieście albo kraju, który zawsze chciałeś odwiedzić. Sprawdzenie w wyszukiwarce czy jest tam organizowany jakiś bieg zajmie dosłownie kilka sekund. Teraz termin – taki, który nie tylko pasuje do kalendarza, ale przede wszystkim pozwoli się dobrze przygotować do startu. Jest? Chwila. Zanim wypełnisz formularz rejestracji, sprawdź czy uda się tam dotrzeć w rozsądnym czasie (i cenie). Jeśli planujesz wyjazd na weekend, nawet przedłużony, szukaj raczej bezpośrednich połączeń lotniczych. Czasami warto kierować się kalendarzem lotów i zmienić plany, zapewniając sobie komfortową podróż. Niestety, są takie miejsca, w które z Polski trudno dotrzeć bezpośrednio a rozkłady lotów są tak skorelowane, że przesiadki zajmą prawie dobę. Można ją wykorzystać na zwiedzanie… Ale na to trzeba już więcej czasu niż weekend.

Po wyborze biegu i upewnieniu się, że uda się na niego dojechać, można się zarejestrować. I uwaga. W niektórych krajach obowiązują dodatkowe przepisy, np. dotyczące wieku biegaczy. We Włoszech konieczne jest przedstawienie zaświadczenia lekarskiego o braku przeciwskazań do udziału w biegu (każdym, nie tylko maratonie!). Musi być ono zgodne z obowiązującym wzorem i zazwyczaj można je pobrać ze strony biegu. Większość organizatorów wymaga przedstawienia zaświadczenia na swoim druku. Zwykle wystarczy je mieć przy sobie podczas odbioru pakietu startowego, czasami skan należy przesłać po zapisie, inaczej zgłoszenie nie będzie ważne (np. Maratona di Roma). Polskich biegaczy, przyzwyczajonych do „koszulki w pakiecie” może też zaskoczyć, że na większości maratonów pamiątkowy t-shirt trzeba sobie dodatkowo zamówić i opłacić.

Na czym zaoszczędzić?

Po pierwsze: zapisz się jak najszybciej. Korzystając z „early bird application” można zaoszczędzić nawet kilkadziesiąt euro! Po drugie: szukaj tańszych lotów, poczekaj na promocje linii lotniczych. Możesz też przy wyborze miejsca kierować się cenami lotów: są takie kierunki, w które zawsze można dolecieć tanio (ale o tym za chwilę).

Po trzecie: noclegi. Jeśli wybierasz się na biegowy weekend z innymi zapaleńcami, z pewnością wystarczy budżetowy hostel. Choć można się w ten sposób nadziać na „niespodzianki” takie jak hałas w nocy albo brak ciepłej wody. Warto poszukać pokoju lub całego mieszkania do wynajęcia. Chociaż nam słowo apartament wciąż kojarzy się z czymś luksusowym, w serwisach noclegowych oznacza po prostu niezależne mieszkanie. To korzystna opcja zwłaszcza w przypadku kilku osób, bo po podziale kosztów okaże się tańsza od standardowego hotelu. A w pakiecie macie co najmniej aneks kuchenny, który pozwoli zaoszczędzić na posiłkach a przede wszystkim zjeść to, co się chce i kiedy się chce. W hotelu trudno zjeść śniadanie przed świtem, kiedy maraton startuje o 7:00. Wynajęte mieszkanie ma jeszcze tę zaletę, że zwykle można się z jego właścicielem dogadać na zwrot kluczy o dowolnej porze, co pozwoli po biegu skorzystać z prysznica i przygotować coś do jedzenia przed powrotem do kraju. Doba hotelowa kończy się zwykle o 10:00-11:00, zmuszając do wymeldowania się przed startem i pozostawienia bagażu w depozycie.

Dokąd się wybrać? Na kolejnej stronie kilka naszych propozycji.


Płasko, tanio i z najpiękniejszym medalem

O Rawennie pisaliśmy już kilkukrotnie. 19. Maratona Internazionale Ravenna Città d’arte odbędzie się 12 listopada 2017 roku. To jedna z najtańszych propozycji ciekawych zagranicznych startów. Opłata za rejestrację do końca grudnia wynosi zaledwie 20 euro i obejmuje pakiet startowy zawierający m.in. koszulkę techniczną firmy Diadora oraz przepiękny, ręcznie wykonany medal ze szklanej mozaiki.

To właśnie medale, przez wielu określane najpiękniejszymi na świecie, są główną atrakcją maratonu w Rawennie. Ale nie jedyną! To niezwykłe zabytkowe miasto zachwyca swoją architekturą i słynnymi mozaikami (co roku inna z nich jest inspiracją dla twórców medalu) a trasę biegu zaplanowano tak, by pokazać maratończykom z całego świata niemal wszystkie zabytki. Jest przy tym płaska i właściwie nie ma pętli (powtarza się tylko kilka kilometrów pod koniec pierwszej dychy i tuż przed metą). Listopadowy termin biegu zapewnia temperatury optymalne do biegania. Do wyboru jest maraton, półmaraton i 10 km. Do startu konieczne jest zaświadczenie lekarskie.

By dostać się do Rawenny najlepiej polecieć do Bolonii. To popularny i tani kierunek lotów. Rezerwując lot odpowiednio wcześniej, można zapłacić mniej niż 100 zł w obie strony. Z Bolonii do Rawenny regularnie kursują pociągi (7,35 euro, mniej niż 1,5 podróży).

Więcej informacji o maratonie: www.maratonadiravenna.com

Egzotycznie, ale blisko

Malta to prawdopodobnie ulubiona wyspa maratończyków z całego świata. Termin biegu od kilku lat przesuwa się o tydzień, migrując z połowy lutego na 5 marca 2017. Dlaczego to takie ciekawe miejsce? Nie jest zbyt daleko (lot z Polski trwa krócej niż 3 godziny) a daje powiew egzotyki. Podczas maratonu można dostać afrykańskim piaskiem po oczach a do kraju wrócić z piękną opalenizną. Ale spokojnie, na Malcie wiosną nie ma upałów! Temperatury podczas maratonów wahają się w granicach kilkunastu stopni a aura bywa bardzo zmienna, zraszając zawodników lekkim deszczem i susząc słońcem. Gorąco nie jest odczuwalne, ale opalenizna po biegu wyraźnie widoczna.

Malta Marathon startuje z uroczego miasteczka ciszy – Mdiny i biegnie przez część wyspy do Sliemy na wybrzeżu. Po drodze można podziwiać zbudowane z białego kamienia miasteczka na wzgórzach, winnice i wybrzeże. Trasa prowadzi przez kilka miast, ale trudno to zauważyć. Malta jest tak niewielka, że granice terytorialne są tutaj umowne i idąc jedną ulicą można przejść przez… trzy miasta. Zdecydowanie nie jest płasko, zwłaszcza w pierwszej części, ale zapierające dech w piersiach widoki są warte wysiłku. Na otwartej przestrzeni mocno wieje i zdarza się, że wiatr niesie ze sobą piasek. Warto na trasę zaopatrzyć się w okulary.

Opłata startowa uiszczona do końca roku to 30 euro. Warto przy okazji wykupić bilet na autokary zawożące zawodników na start do Mdiny (5 euro). Wyjeżdżają one bardzo wcześnie rano, dlatego noclegu najlepiej szukać w miejscowościach Sliema albo Il-Gżira, blisko miejsca odjazdu autokarów i jednocześnie mety. Zaświadczenia lekarskie nie są potrzebne a do wyboru poza maratonem i półmaratonem mamy też walkathon. To półmaraton z wydłużonym limitem czasu, który można przejść, zwiedzając przy okazji wyspę. Cieszy się dużym zainteresowaniem a jego uczestnicy często się przebierają.

Malta to dobra opcja na tygodniowy urlop. Samoloty z Polski latają tam tylko raz w tygodniu i od razu wracają. Krótszy wyjazd można zestawić wylatując i wracając z/do różnych miast albo wybierając się w jedną stronę z przesiadką (np. w Mediolanie, Bolonii, Rzymie). Język maltański brzmi niezwykle egzotycznie, ale równorzędnym językiem urzędowym jest angielski. Na Malcie obowiązuje lewostronny ruch uliczny a większość gniazdek jest w standardzie brytyjskim – przed wylotem warto zaopatrzyć się w przejściówkę.

Informacje o maratonie i zapisy: www.maltamarathon.com

(Nie) tylko dla kobiet

261 Womens Marathon to maraton niezwykły, bo stworzony z myślą o kobietach. 2 kwietnia 2017 roku odbędzie się jego czwarta edycja. Co oznacza zatem owe 261? To numer startowy, z którym Kathrine Switzer jako pierwsza kobieta oficjalnie przebiegła maraton (Boston, 1967). By promować bieganie wśród kobiet i dodać im odwagi, powstał właśnie ten maraton. Panowie też mogą w nim startować, ale towarzysko. Nagrody przewidziano wyłącznie dla pań.

By zachęcić do udziału w tym maratonie, wystarczy napisać, że odbywa się na Majorce. Trasa po prostu zachwyca a atmosfera biegu tylko dla kobiet, który przeradza się w wielkie święto kobiecości jest nie do powtórzenia. Na miejscu można porozmawiać i zrobić sobie zdjęcie z legendą kobiecego maratonu.

Trasa składa się z czterech pętli i w większości prowadzi nadmorskimi promenadami. Metę usytuowano w pobliżu słynnej katedry w Palma de Mallorca.

Do końca roku opłata startowa wynosi 50 euro. W pakiecie otrzymamy między innymi koszulkę techniczną firmy Nike. Do wyboru jest też półmaraton i 10 km.

Na Majorkę latają z Polski tanie linie, które kursy w tym kierunku rozpoczynają właśnie na początku kwietnia. Można jeszcze kupić bilety za 200-300 zł. Opłaca się polecieć na wyspę z przesiadką np. w Berlinie – wybór dat jest większy a ceny niższe.

Więcej informacji: www.261wm.com

*Na wyspie odbywa się też klasyczny maraton. Palma de Mallorca Marathon w 2017 roku wystartuje 15 października a informacje można znaleźć tutaj: www.palmademallorcamarathon.com

PS. W kolejnych tygodnia na naszej stronie będą się pojawiać informacje o kolejnych maratonach w ciekawych miejscach. Zapraszamy!

KM