Młody Nurmi sport zaczął uprawiał uprawiać, gdy miał 12 lat. Szybko robił postępy i już po dwóch latach pobił krajowy rekord młodzików na dystansie 3000 m (10 czerwca 1900 r.). Głośną karierę rozpoczął w 1920 r. podczas Igrzysk Olimpijskich w Antwerpii. Miał wtedy 23 lata.
Przedbiegi na 5000 m ukończył na drugim miejscu. W finale prowadził, wyprzedzając Francuza. Przewaga obu biegaczy nad resztą stawki rosła. I gdy Fin był jużpewny swego, dał się wyprzedzić reprezentantowi trójkolorowych na ostatnich metrach. Fin był zaskoczony i zrozpaczony.
Trzy dni później, 20 sierpnia, Nurmi postanowił zrewanżować się na dystansie 10 000 m. Jednak tempo biegu był tak duże, że początkowo nie mógł utrzymać się za Francuzem, ale też Brytyjczykiem. W pewnym momencie biegł nawet 20 metrów za nimi. Liderzy chyba jednak zbyt wcześnie skreślili młodego Fina, bo ten na ostatnim okrążeniu dał z siebie wszystko i jako pierwszy, z przewagą dwóch sekund nad Francuzem, wpadł na metę (31:45.8), zdobywając swój pierwszy złoty medal olimpijski. Dwa kolejne zresztą też zdobył w Antwerpii, wygrywając biegi przełajowe (indywidualnie oraz drużynowo) na dystansie 8 km.
W lipcu 1924 roku Paavo Nurmi potwierdził, że jest biegaczem z innej epoki, odciskając swoje piętno na igrzyskach w Paryżu. W ciągu sześciu dni imprezy wystartował aż siedmiokrotnie, zdobywając 7 krążków, w tym pięć złotych. Dodatkowo ustanowił dwa olimpijskie rekordy. A wyglądało to tak: 8 lipca zwycięża przedbiegi na 1500 metrów, następnego dnia eliminacje na 5000 metrów. 10 lipca nie ma wyboru i musi uczestniczyć w dwóch finałach. Najpierw zdobywa złoty medal na 1500 metrów (3:53.6), a trzy kwadranse później złoto w finale na 5000 m (14:31.2). W kolejnych dniach zwycięża jeszcze eliminacje na 3000 m, zdobywa dwa złote medal w biegach przełajowych, by zwieńczyć imprezę złotem na 3000 m. W dzisiejszych czasach nikt nawet nie myśli o takiej liczbie startów, nie mówiąc o zdobywaniu medali.
Okres panowania Nurmiego został zachwiany w 1926 r. w Berlinie podczas biegu na 1500 m. Przegrał tam nie tylko z zawodnikiem gospodarzy Otto Peltzerem, którego wspierało 30 tys. niemieckich gardeł, ale też ze… szwedzkim nauczycielem.
Igrzyska w Amsterdamie w 1928 r. były ostatnie w karierze „Latającego Fina” – zdobył tam trzy medale. Turniej rozpoczął 4 sierpnia od eliminacji na 3000 m z przeszkodami. Chociaż miał problemy z ich pokonywaniem, to straty nadrabiał pomiędzy płotkami i rowem z wodą. W ten sposób dostał się do finału. Tam znalazł jednak pogromcę, którym był jego rodak Toivo Loukola.
Nurmi nie wygrał też finału na 5000 m. Mimo że prowadził na ostatniej prostej, to wciąż czuł oddech innego krajana Ville Ritoli. To właśnie Ritola zachował najwięcej sił na finiszu i zwyciężył. Swoje złoto Nurmi zdobył za to w biegu na 10 000 m. Był to już jego dziewiąty złoty krążek olimpijski (do tego miał jeszcze 3 srebrne medale), dzięki czemu przez długi czas Fin był olimpijskim rekordzistą. Dziś rekord należy do amerykańskiego pływaka Michaela Phelpsa, który szczyci się 18 złotymi krążkami.
Dorobek olimpijski Paavo Nurmiego mógł być jeszcze lepszy, gdyby nie brak startu na IO w Los Angeles w 1932 roku. Chciał tam wystartować m.in. w maratonie. Nie wystartował, bo został dożywotnio zdyskwalifikowany. Ale nie za doping. Został ukarany za to, że w czasach, gdy sport był amatorski, Fin brał pieniądze za udział w zawodach. Jeden z największych sportowców świata został poniżony.
Przed amerykańskimi igrzyskami przypomniano Nurmiemu jego tournee po USA w 1925 r., gdy wziął udział w 55 startach (wygrał 51) przez pięć miesięcy. Zasugerowano, że startował tylko dla pieniędzy. Ostatecznie zawodnikowi pozwolono przyjechać do USA, ale praktycznie zamknięto przed nim olimpijski stadion.
Nurmi miał już 35 lat i chciał, zakończyć swoją karierę Igrzyskami w Los Angeles. Te przyniosły mu jednak rozgłos, jakiego nigdy się nie spodziewał. Wielu ekspertów żałuje dziś, że nie spotkał się na bieżni z naszym Januszem Kusocińskim i że nie doszło do pojedynku. Pojedynku, o który do dziś toczy się akademicka dyskusja „kto by wygrał”, mimo że niewielu widziało ich w akcji.
Dwadzieścia lat po dyskwalifikacji Fin został zrehabilitowany i mógł zakończyć karierę jak prawdziwy mistrz. Mistrz przez duże „M”. W 1952 r. Nurmi wbiegł na stadion w Helsinkach z pochodnią, by odpalić olimpijski znicz. Na widok biegnącego starszego mężczyzny i wyświetlanego w tym momencie na wielkiej tablicy napisu „Nurmi” kibice wstali z krzeseł, by wiwatować.
Ponieważ sportowy świat nie znosi próżni, na tej samej imprezie rozbłysła nowa gwiazda. Ale już nie z Finlandii, a nawet nie z Francji, tylko z Czech – Emil Zatopek.
Paavo Nurmi zmarł w 1973 r. Jego pomnik stoi przed stadionem w Helsinkach. Postać biegacza obecna jest też w wielu sercach miłośników dyscypliny. Mimo, że nie wiedzieli go nigdy w akcji, podziwiają jego dokonania i rekordy. A było ich niemało.
Rekordy życiowe Paavo Nurmiego:
1 500 m– 3:52.6 (1924);
3 000 m – 8:20.4 (1926);
5 000 m– 14:28.2 (1924);
10 000 m – 30:06.1 (1924);
3000 m z przeszkodami – 9:31.2 (1928)
RZ
Źródła: „Kronika Sportu”, www.sports-reference.com, paavonurmi.fi