Pogrom w TDS! Hiszpan Villa odkuł się za poprzedni rok, Francuzka Tanguy znów najlepsza w najtrudniejszym biegu w Chamonix

  • Biegająca Polska i Świat

Nowa, wydłużona o ponad 20 km (do 147 km) trasa TDS (Sur les Traces des Ducs de Savoie) przyniosła prawdziwy pogrom. Z trasy musiało już zejść prawie 40 procent uczestników (blisko 670 zawodników z 1785 startujących), a na szlaku w kierunku Chamonix jest jeszcze blisko połowa biegaczy!

– Trasa bardzo trudna, nie wiem jak wyglądała w latach poprzednich i gdzie dołożono kilometry, ale te nowe musiały być zabójcze – powiedział nam na mecie Rafał Milkowski. – Po 20 kilometrze mieliśmy już 2400 m w pionie!

Najtrudniejsze, że po ostrych zbiegach od razu trzeba było drzeć do góry. Zero odpoczynku po płaskim! Już na 20 kilometrze miałem kryzys, chociaż wcale mocno nie zacząłem. Na początku byłem w połowie stawki, nie cisnąłem, nie podbiegałem, szedłem szybko z kijami. Potem tych kryzysów było jeszcze kilka, nawet sobie trochę pobeczałem, jak dostałem sms od żony czekającej z córką na mecie – śmiał się biegacz z Rybnika. – Ale na podejściach i na zbiegach, zwłaszcza od 60 km, mijałem ludzi – dodał.

Rafał Milkowski ukończył bieg na 182 miejscu, jako piąty z Polaków, w czasie 29 godzin i 51 minut, co sprawiło mu dużą frajdę. – Jejku, zaciesz niesamowity! – mówił z uśmiechem od ucha do ucha. Najszybszy z naszych rodaków był na deptaku w Chamonix Adam Michalik (65 pozycja w czasie 26:04).

Jako najlepsza z pań finiszowała Wioletta Marczuk, która od początku biegu plasowała się na początku trzeciej dziesiątki, a na mecie była 20 kobietą. Czas zawodniczki Inov-8 Teamu Poland to 29:23. A co działo się na czele stawki?

Hiszpan Pablo Villa Gonzalez triumfatorem TDS, biegu uznawanego za najtrudniejszy w ofercie festiwalu UTMB. Przed rokiem wygrał go, jako pierwszy Polak w historii, Marcin Świerc. Nasz reprezentant triumfował wtedy na dystansie 124 km. W tym roku trasę nieco zmodyfikowano i wydłużono do 147 km, równie (a może jeszcze bardziej) trudnych technicznie, o przewyższeniu aż 9100 metrów w górę.

O godzinie 4 rano we włoskim Courmayeur „śladami książąt Sabaudii” (tyle znaczy nazwa konkurencji) wystartowało 1785 biegaczy. Pokonywali piękną trasę z Doliny Aosty we Włoszech do francuskiej Sabaudii, w krainie Masywu Beaufortain. Od początku rywalizacja w czołówce była niezwykle zacięta, a różnice między zawodnikami niewielkie.

Jeszcze na 55 km najlepsza czwórka mieściła się w 30 sekundach! Potem, na długim stromym podejściu na Pralognan, rywalom odskoczyli Norweg Hallvard Schjolberg i Hiszpan Pablo Villa. Trzeci przed rokiem Rosjanin Dmitrij Mitiajew stracił tam 7, a Francuz Arthur Joyeux-Bouillon 11 minut. Od tej pory francuski biegacz nie liczył się w walce o czołowe lokaty. Mitiajew – wręcz przeciwnie! Starał się tracić jak najmniej dystansu do prowadzącego duetu, licząc na późniejsze „zmartwychwstanie”.

Tymczasem jednak po 80 kilometrze na atak zdecydował się Pablo Villa. Odskoczył Norwegowi raz, a ponownie „zerwał” po „setce” i już do końca samotnie pędził po zwycięstwo. Norweg za to gwałtownie zaczął tracić siły. Po stu kilkunastu kilometrach, na przełęczy Joly, czuł już oddech odrodzonego Mitiajewa, a niespełna 10 km i godzinę później, po zbiegu do Les Contamines, już oglądał jego plecy.

Atak na podium zaczął w tym czasie faworyt gospodarzy Ludovic Pommeret. Francuz systematycznie przesuwał się do przodu z dalekiej pozycji. W Contamines był już czwarty, ale choć tracił do Schjolberga prawie pół godziny, było widać, że w drugiej części biegu jest naprawdę mocny.

5 kilometrów przed metą, w Les Houches, Pommeret zobaczył Norwega. Poczuł, że podium będzie jego. Na finałowym odcinku nie dał słabnącemu rywalowi ze Skandynawii żadnych szans!

Pablo Villa zameldował się w Chamonix kilka minut po godzinie 22, mimo późnej pory fetowany przez tłum kibiców na deptaku. 147 kilometrów nowej trasy TDS pokonał w czasie 18 godzin i 3 minut. Odkuł się za ubiegły rok, kiedy to zszedł z trasy w Contamines niewiele ponad 20 km przed metą, będąc na drugiej pozycji, wtedy jeszcze niespełna 3 minuty przed Marcinem Świercem.

13 minut po Pablo Villi finiszował Dmitrij Mitiajew. Rosjanin po raz drugi z rzędu stanął na podium TDS, ale tak jak rok temu stracił zwycięstwo na rzecz rewelacyjnie finiszującego Marcina Świerca, a drugie miejsce Amerykanina Bowmana, tak tym razem wicemistrzostwo zdobył, świetnie biegnąc w drugiej części dystansu. – To był dla mnie bardzo długi bieg, szalenie trudny technicznie – mówił na mecie Rosjanin.

Najbardziej zawiedziony był na mecie Norweg Hallvard Schjolberg. Dlugo drugi, nie stanął nawet na podium, bo na finiszowych kilometrach minął go pędzący jak express TGV Ludovic Pommeret. Końcowe płaskie 8 kilometrów Francuz pokonał o 7 minut szybciej niż Villa, a 5 niż Mitiajew. Zagrozić czołowej dwójce już nie mógł, ale na podium wdarł się przebojowo. – Sam jestem bardzo zaskoczony, że mi się udało! - mówił uszczęśliwiony na mecie i dziękował kibicom za wsparcie: - Świadomość, że tak wielu rodaków czeka na mnie w Chamonix i kibicuje, bardzo napędzała i dodawała mi sił – mówił zwycięzca UTMB przed 3 laty, trzeci na mecie CCC w 207 r.

Rywalizacja wśród kobiet rozstrzygnęła się dopiero po ponad 120 kilometrach trasy, na podejściu z Les Contamines na przełęcz Tricot (prawie 2100 m n.p.m.). Liderująca od dłuższego czasu Francuzka Audrey Tanguy, triumfatorka TDS 2018, oderwała się od depczącej jej po piętach Amerykanki Hillary Allen i z kilkunastominutową przewagą samotnie biegła do mety w Chamonix. Finiszowała w czasie 21 godzin i 36 minut, o 16 i pół minuty wyprzedzając biegaczkę z USA, a o ponad 2 godziny Szwajcarkę Kathrin Gotz.

WYNIKI

[AKT.] Bieg TDS zakończył się po 42 godzinach od startu, w czwartek o godzinie 19. Spośród 1785 zawodników, konkurencji nie ukończyło aż 695, czyli aż 39 procent!

Z Chamonix - Piotr Falkowski

zdj. autor, Rafał Milkowski, UTMB