O Dolinie Śmierci słyszał każdy ultramaratończyk. W najgorętszym i najbardziej suchym miejscu Ameryki, gdzie temperatura w rekordowym 1913 r. sięgnęła 56 stopni Celsjusza, co roku odbywa się Badwater. Ten morderczy ultramaraton biegacze pokonują przy wsparciu ekipy technicznej i do mety docierają wyczerpani. O ile uda im się ukończyć bieg.
Krzysztof Jarzębski postawił pokonać Dolinę Śmierci na wózku inwalidzkim i nieco wydłużyć dystans w stosunku do Badwater. Jednak ok. 420 km to dla tego sportowca żadne wyzwanie. Zanim stał się niepełnosprawnym, uprawiał dziesięciobój. Później zamiast o sportowe laury, walczył z nowotworem kręgosłupa i kilkoma amputacjami.
Teraz ma na swoim koncie rekord w 24-godzinnej jeździe na rowerze ręcznym, wyprawę dookoła Europy, 2500-kilometrową wycieczkę do Rygi i z powrotem oraz liczącą aż 5 000 km trasę Łodź – Istambuł – Łodź i wjazd wózkiem na Szrenicę.
Jego plany dotyczące Ameryki nie zawsze szły gładko (na zdjęciach z wizytą w Konsulacie RP w Los Angeles). W 2012 r. gdy ruszył na szlak biegu przez Amerykę, w San Francisco skradziono mu handbike. Tym razem nikt go nie pozbawił wózka inwalidzkiego, ale za to wskutek dużego opóźnienia samolotu nie zdążył na przesiadkę w Zurichu i do USA dotarł z opóźnieniem. Musiał nieco zmienić harmonogram, ale sam projekt nie jest zagrożony.
Mieszkaniec Pabianic, wystartował 20 stycznia, a dzisiaj powinien już przejechać ostatni z zaplanowanych odcinków. Co ciekawe, jemu w przeciwieństwie do biegaczy, nie przeszkadza upał. Jedzie w temperaturach ok. 12 stopni i w deszczu.
„Najsuchsze miejsce na ziemi. Zdarzają się lata, kiedy pada tu przez 2-3 dni w roku i zdarzył się rok 2017, gdy Dolinę pokonuje Krzysztof …. i te 2 dni wypadają akurat teraz” – napisał administrator profilu Krzysztofa.
IB