Czy w 2013 r., tuż przed mistrzostwami świat w Moskwie działacze Międzynarodowej Federacji Lekkoatletycznej (IAAF) zamierzali zatuszować aferę dopingową rosyjskich sportowców? Dziennikarze Le Monde i BBC dotarli do korespondencji mailowej, która może na to wskazywać.
Korespondencja pochodzi z lipca 2013 r. Jej autorem jest Nick Davies były dyrektor do spraw komunikacji w IAAF, a obecnie zastępca sekretarza generalnego. Na kilka tygodni przed zawodami w Moskwie ten jeden z najbliższych współpracowników szefa światowej federacji Sebastiana Coe wysłał do Papy Massata Diacka widomość o licznych przypadkach dopingu wśród rosyjskich sportowców. Senegalczyk to syn Lamine Diacka, byłego prezydenta IAAF obecnie oskarżonego o korupcję, który wówczas pełnił funkcję konsultanta do spraw medialnych.
– Muszę usiąść z wydziałem antydopingowych i dowiedzieć się dokładnie, jakiego trupa rosyjskiego dopingu wciąż mamy w szafie – napisał Davies. – Myślę, że czas, żeby ujawnić różnych sportowców minął już dawno temu, teraz musimy być inteligentni.
Zdaniem działacza IAAF, było rzeczą oczywistą, że zawodnicy podejrzani o doping nie powinni startować w mistrzostwach świata. Z drugiej strony Davies radził, by ujawnić ich nazwiska dopiero po zakończenia imprezy. Innym pomysłem było ujawnienie jednego, dwóch rosyjskich sportowców, ale tylko wraz z lekkoatletami z innych krajów.
W dalszej korespondencji – która na prośbę współpracownika Coe maiła pozostać tajna – czytamy, że w celu uniknięcia ewentualnego skandalu medialnego, zwłaszcza w prasie brytyjskiej trzeba uruchomić „nieoficjalną” kampanie PR-ową. Miałaby ją prowadzić agencja sportowa CSM, prowadzona przez prezydenta IAAF. Davies zasugerował ponad to, że w celu realizacji przedsięwzięcia można wykorzystać wpływy polityczne Coe w Wielkiej Brytanii. – To jest w jego własnym interesie, by mistrzostwa świta w Moskwie były sukcesem – zauważył działać IAAF.
Pytany o komentarz do zaprezentowanego materiału Davies nie kwestionował autentyczności korespondencji. Nie czuł się też winny. – Jednym z moich obowiązków, jako dyrektor do spraw komunikacji jest dbanie o wizerunek IAAF – powiedział dziennikarzom dodając, że korespondencja mailowa był tylko „wymianę poglądów na temat możliwych strategii medialnych"
– Żaden z planów zaprezentowanych w mailach nie został wprowadzony w życie. Nie ma też absolutnie żadnej możliwości, by działania PR-owe mogły zakłócać procedury antydopingowe.
Davies przekonywał ponadto, że żadne pomysły nie były omawiane z agencją Sebastiana Coe. – CSM nigdy nie pracował dla IAAF w jakimkolwiek charakterze.
Na razie do sprawy nie odnosi się też sam prezydent Międzynarodowej Federacji Lekkoatletycznej. Jego rzeczniczka – Coe Jackie Brock-Doyle stwierdziła jedynie, że „Sebastian nie będzie opowiadać o mailach, o których nic nie wie”.
MGEL