Przez cały rok spotykają się na trasach zawodów w kraju i poza jego granicami. Rywalizują ze sobą, ale tak naprawdę darzą się sympatią. Dzisiaj miłośnicy nordic walking z całego kraju spotkali się na 3. Międzygrupowym Zlocie Nordic Walking w Żarkach. Wspólnie świętowali, bawili się i, oczywiście, maszerowali. Pokazali, że sport jest tym, co ich łączy.
Inicjatorką i organizatorką Zlotu jest Mariola Pasikowska, utytułowana zawodniczka, która ma na swoim koncie m.in. tytuły mistrzyni Polski, Europy i puchar kontynentu w minionym sezonie. Jest też jedną z najbardziej barwnych i rozpoznawalnych postaci tej dyscypliny a przy tym osobą niezwykle towarzyską. Nic dziwnego, że to właśnie ona wpadła na pomysł organizacji spotkania towarzyskiego dla kijkarzy. W tym roku zainaugurowało ono 2. Amatorską Ogólnopolską Ligę Mistrzów Nordic Walking organizowaną przez Polskie Stowarzyszenie Nordic Walking. Liga stawia na rekreację i poprawną technikę zamiast rywalizacji, przez co Zlot idealnie wpisał się w jej założenia.
– Ta impreza całkowicie odzwierciedla moje podejście do życia i sportu – tłumaczy Mariola Pasikowska. – Do swojego rozwoju podchodzę holistycznie, uprawiając szeroki zakres dyscyplin. W trakcie zlotu maszerujemy prawidłową techniką nordic walking wykonujemy konkurencje lekkoatletyczne, sprawdzamy wiedzę na temat Nordic Walking i tańczymy. Lubię wprowadzać ludzi w karnawałową fiestę. Podczas sezonu startowego nie ma zbyt wiele czasu na rozmowę, wymianę doświadczeń. Po zawodach wszyscy rozjeżdżają się do domów. Mimo wszystko uważam, że nordic walking to bardzo towarzyski sport, chociaż zawsze ktoś wygrywa lub przegrywa. Jedna drużyna triumfuje, kolejne tylko winszują. Głównym celem imprezy jest integracja grup, ludzi aktywnych ruchowo, nawiązanie kontaktów koleżeńskich pomiędzy uczestnikami, współpraca teamów.
Cel udało się osiągnąć w stu procentach. Po zbiórce i rozgrzewce w Żarkach odbył się marsz do Przybynowa. Nikt nie narzucał tempa, była więc okazja do rozmów i żartów. Na mecie czekał ciepły posiłek a po nim konkursy, zabawy i tańce. Wręczono upominki i pamiątkowe dyplomy uczestnictwa.
Jak taką formę spędzania czasu ocenili uczestnicy Zlotu?
– To już trzecia edycja zlotu grup u Marioli i trzecia, na której jestem. Forma rajdu i integracyjnej imprezy to wspaniały pomysł. Można spotkać wielu starych znajomych, poznać nowych wspaniałych ludzi a imprezy organizowane przez Mariolę to zawsze świetna zabawa. I tak było dziś – rewelka! – ocenił Daniel Wojtasiński. – A sezon startowy dopiero przed nami, na zawody przyjdzie czas.
Podobnego zdania był drużynowy kolega Daniela Michał Zarębski: – To okazja do spotkania wielu znajomych, porozmawiania na spokojnie. Dla mnie to świetna okazja do relaksu, bez presji rywalizacji. Co oczywiście nie znaczy, że rywalizacja jest be. Są rajdy i są zawody, każde mają swój urok – zaznaczył Michał, wyrażając zdanie większości uczestników imprezy, który zaznaczali, że rajd to przede wszystkim okazja, żeby spędzić więcej czasu z „rywalami”, na co zwykle nie ma szans po zawodach.
– Zlot to świetna możliwość spotkania spędzenia czasu z pozytywnie zakręconymi ludźmi. Podczas marszu mogliśmy spokojnie porozmawiać, na co na zawodach nie ma czasu – przyznał Marcin Hałas, zgadzając się z tym, że tak naprawdę przyjaźni się z wieloma swoimi „rywalami” z tras Pucharu Polski i innych zawodów. – Była też okazja, żeby odnowić stare znajomości i nawiązać nowe.
Na zaproszenie odpowiedziało prawie 20 grup z różnych rejonów kraju. Przyjechało też sporo osób niezrzeszonych w żadnej drużynie a gośćmi specjalnymi była grupa Koreańczyków, która wzięła udział w zabawach integracyjnych. Klubowe koszulki mieszały się z karnawałowymi przebraniami, język polski z angielskim i koreańskim.
– Przyjechałam do Marioli, bo to i impreza inna niż wszystkie, z pozytywna energią. To szansa, żeby porozmawiać, spotkać się z przyjaciółmi i miło spędzić czas – powiedziała Sylwia Pasińska-Skowron. Podpisujemy się pod tą opinią.
KM