Gorąco prawie jak w środku lata było dziś w Pabianicach. Tutejszy Półmaraton, dzięki swojej płaskiej i szybkiej trasie, ma opinię sprzyjającego dobrym wynikom. Tym razem życiówek było jednak mniej niż zwykle. Do najszybszego wyniku w historii imprezy też zabrakło kilku minut. Zawodników najzwyczajniej spaliło słońce. Niektórzy docierali do mety słaniając się na nogach, wpadając wprost w opiekuńcze ręce sanitariuszy. Jeden ważny rekord jednak padł – frekwencji. Na starcie Pabianickiego Półmaratonu stanęło aż 1233 zawodników. W towarzyszącym biegu na 5 km udział wzięło 143 biegaczy.
Zawody organizuje Stowarzyszenie „Wszystko Gra – Pabianice”. Są to ci sami ludzie, którzy do 2014 roku stali za lubianą w całej Polsce pabianicką połówką, organizowaną wtedy pod szyldem Związku Harcerstwa Polskiego.
Rekordowa ilość uczestników o godzinie 11:00 wspólnie stanęła na starcie połówki i piątki, umieszczonym na bieżni stadionu Miejskiego Ośrodka Sportu i Rekreacji. Zawodnicy z krótszego dystansu wkrótce oddzielili się od półmaratończyków, wbiegając na pętlę poprowadzoną przez centrum miasta. Jego trasa, w przeciwieństwie do głównego biegu, nie jest atestowana i praktycznie co roku ma inną długość. Przed dwoma laty np. było to około 4.8 km, a teraz zawodnicy zgodnie twierdzili, że 5.3 km. Stąd rozbieżności w wynikach tego biegu z różnych lat.
Pierwszy na stadion wpadł świeżo upieczony mistrz Polski weteranów M35 na 3000 metrów, Maciej Jagusiak z Łodzi, zwyciężając w czasie 17:16. Na kolejnych miejscach finiszowali Michał Jamioł z Kielc (17:24) i kolejny łodzianin Łukasz Wojnicki (17:26). Jak opowiedział nam Łukasz, przez większość dystansu biegli w czwórkę, a zwycięski „Jagoda” przypuścił decydujący atak pod koniec, nie dając żadnych szans rywalom. Warto dodać, że małżonka drugiego na mecie Michała wygrała rozgrywany tradycyjnie przy okazji Półmaratonu... bieg na szpilkach na 100 metrów!
Najszybsza z pań na 5 km była Magdalena Pierzchała z Andrespola, reprezentująca LKS Koluszki (20.04; 10. open), zdecydowanie wyprzedzając Justynę Grzelewską z Konstantynowa Łódzkiego (22:55) oraz łodziankę Agnieszkę Jastrząbek (23:40). Pełne wyniki tego biegu można zobaczyć TUTAJ.
Trasa Półmaratonu prowadzi dużą pętlą na południe od Pabianic, z kilkoma leśnymi odcinkami oraz jedynym znaczącym podbiegiem na wiadukt na 15. kilometrze. Kolejność zawodników ustaliła się dosyć szybko. Na długo przed półmetkiem na zdecydowane prowadzenie wyszedł Ukrainiec Sergij Okseniuk i nie oddał go do końca, wygrywając z wynikiem 1:10:33. Drugi był zwycięzca ostatniej polskiej edycji Wings for Life, Tomasz Walerowicz z Niestumia, który stracił minutę do zwycięzcy (1:11:32), wyprzedzając z kolei Radosława Kasprzaka z Rybnika (1:12:06).
Najlepszą półmaratonką została również zawodniczka z Ukrainy Katarzyna Karmarenko (1:20:47; 25. open). Na drugim miejscu bieg ukończyła ubiegłoroczna zwyciężczyni, pabianiczanka Zuzanna Mokros (1:22:53), a trzecia była kolejna Ukrainka Oksana Okseniuk (1:23:42). Pełne wyniki półmaratonu można zobaczyć TUTAJ.
– Prowadziłam do ósmego kilometra – opowiadała nam Zuzanna Mokros – wtedy doszła mnie zawodniczka z Ukrainy, 2 km później uciekła i nie miałam siły jej gonić. Liczyłam na lepszy wynik, może nawet 1:18. Skończyło się na 1:22, słońce mnie postawiło do pionu, przegrałam z pogodą – zakończyła najszybsza Polka na mecie, której na pocieszenie został dyplom dla najlepszej mieszkanki Pabianic.
W zdecydowanie lepszym humorze był najszybszy wśród brzydszej części Pabianic Andrzej Pietrzak. Zawodnik ten nigdy nie potrafi sobie odpuścić swojego domowego półmaratonu i osiąga na nim znakomite wyniki. Dziś był jednym z nielicznych, którzy mimo palącego słońca osiągnęli lepszy wynik od zamierzonego – jego rezultat to 1:18:45 i 16. miejsce w generalce. Andrzej przy okazji zwyciężył w kategorii M40.
Więcej o walce wśród czołówki opowiedział nam siódmy dziś Jan Wychowałek, reprezentujący Akademię Biegacza Salos-Wodna Łódź. Czołówka się dość szybko rozjechała, kiedy Sergij Okseniuk podyktował mocniejsze tempo. Najdłużej próbował się go trzymać Tomek Walerowicz, który ostatecznie był drugi. Potem już każdy biegł swoje. Janek zakładał lepszy wynik, ale upał pokrzyżował mu plany, odbierając dużo sił. Mimo to osiągnął swój trzeci najlepszy wynik w życiu (1:14:37). Pochwalił swojego kolegę z drużyny Jarosława Cichosza, który rezultatem 1:16:53 wyrobił trzecią klasę sportową.
Jak wspomnieliśmy, mało kto osiągnął dziś zadowalający wynik. Wśród poległych w walce ze słońcem znalazł się Mateusz Winiecki z Łódź Running Team. – Brak treningu i upał – wymienił przyczyny swojego słabego czasu – biegłem tu trzeci raz i chyba z najgorszym rezultatem – teraz było zdecydowanie najcieplej, aż mi nogi spuchły. Świeżo załatany asfalt się topił, tak samo jak czekolada na bufetach...
To samo opowiadał pabianiczanin Jacek Slendak reprezentujący strażaków, którzy mają tu swoją oddzielną klasyfikację. – Zupełnie się zagotowałem, a od 10. kilometra umierałem – wspominał – miałem nadzieję chociaż na wiatr, ale prawie nie wiało, dobrze że moi koledzy strażacy rozstawili kurtyny wodne. Jacek pogratulował wszystkim, którzy w tych warunkach wywalczyli życiówki.
Na pogodę nie mamy wpływu. Żadne warunki nie powstrzymają jednak biegaczy przed udziałem w dobrze zorganizowanych zawodach. A do takich w powszechnej opinii należy Pabianicki Półmaraton. Niektórzy twierdzą, że przyjeżdżają tu specjalnie dla pysznego jadła, serwowanego przez organizatorską kuchnię. Tych z większymi ambicjami sportowymi czeka naprawdę szybka trasa. Czego chcieć więcej? Statystycznie za rok powinno być chłodniej – wbijajcie więc po życiówki do Pabianic!
Kamil Weinberg