„Szaleli”, podbiegali na czas, wyprzedzali zająców!

  • Biegająca Polska i Świat

Warszawa: Gdy w niedzielny poranek w komunikacji miejskiej panuje tłok, a dodatkowo większość pasażerów ma na nogach buty do biegania, to uświadamiasz wiesz sobie, że dzieje się coś ważnego. W weekend w stolicy odbyło się prawdziwe święto sportu, w którym wzięło udział 12 729 osób. Podobną liczbę ludności mają takie miejscowości jak Szprotawa, Aleksandrów Kujawski czy Pasłęk.

Uczestnicy 11. PZU Półmaratonu Warszawskiego mieli okazję sprawdzić się na nowej trasie. Bieg po raz pierwszy startował i kończył się na zabytkowym placu Trzech Krzyży. Dodatkowo uczestnicy zmagań po raz pierwszy w ramach półmaratonu na dłużej mieli okazję zawitać na warszawską Pragę.

Biegacze dwukrotnie pokonywali Wisłę, mknąc mostami Gdańskim oraz Świętokrzyskim. Wisienką na torcie było wzniesienie przy ulicy Belwederskiej (19. kilometr), gdzie rozegrano lotną premię w randze Mistrzostwa Polski w Podbiegu Adidasa. W rywalizacji mogli wziąć tylko biegacze posiadający polskie obywatelstwo. Dodatkowo półmaraton musieli ukończyć w czasie 2:30.00.

„Zaszalałam”

Jedną z biegaczek zaliczaną do czołówki zmagań tegorocznego półmaratonu była Izabela Parszczyńska. Zawodniczka ostatecznie finiszowała na 12. pozycji wśród kobiet z wynikiem 1:19.17. Zawodniczka Podlasia Białystok przyznała, że był to start treningowy, przed nietypowym wyzwaniem jakie sobie postawiła na ten rok.

– To mój pierwszy start w tym sezonie. Trochę zaszalałam, bo od razu wzięłam półmaraton na przetarcie. Nie nastawiałam się na wynik. Nie trzymałam się też dziewczyn od samego początku, bo wiem że są w dobrej dyspozycji. Nie chciałam stracić sił już na pierwszych kilometrach. Nie miałam też nikogo kto pomógłby trzymać tempo. Panowie raczej chowali się za mną. Nawet dostałam propozycję prowadzenia ich na dobry wynik (śmiech) – relacjonowała pani Izabela.

– Za dwa tygodnie pobiegnę półmaraton w Poznaniu. Tam myślę, że czas już będzie lepszy. W tym roku wystartuję też w Wings For Life. Wszystko więc układa mi się całkowicie inaczej niż zwykle. Miałam trochę problemów rodzinnych, w lutym też chorowałam, więc nie nastawiam się na maratony. Skoro ten rok jest jakiś inny, więc chcę podjąć też inne wyzwanie – opowiadała Izabela Parszczyńska.

Nagrody... nie pomagały

Niezależnie czy byli to biegacze z elity, czy też amatorzy biegania, wszyscy z radością i ulgą przekraczali linie mety. Następnie w pobliskich wąskich i tłumnych uliczkach przyszedł czas na pierwsze rozmowy i analizy.

– Chyba dostałem skrzydeł. Miałem plan, żeby biec z „zającem” na 1h35' do 10. kilometra, ale już na 7. kilometrze postanowiłem go wyprzedzić. Uznałem, iż trzeba spróbować powalczyć o coś więcej. Ostatecznie ukończyłem bieg z czasem 1:33.02, więc jest bardzo dobrze – cieszył się Michał Szkodziński, dla którego był to drugi start w PZU Półmaratonie Warszawskim.

– Trasą jestem zachwycony. Mam duży sentyment do miejsc którymi biegliśmy. Na placu Hallera miałem jedną z najfajniejszych randek w ostatnich latach. Obok na Jagielońskiej jest fajna knajpa ze smacznym jedzeniem. Podobało mi się, że trasa była tak urozmaicona. Może tylko ten podbieg na sam koniec sprawiał, że odechciewało się szybciej kręcić nogami. Nawet nagrody motywacyjne mi nie pomogły (śmiech)!

– Chciałbym, żeby impreza pobiła rekord frekwencji (rok temu imprezę ukończyło 12 958 osób, tym razem 12 729 osób – red.), bo patrząc na trasę i na to ile osób wyprzedzałem i ile mnie mijało, frekwencja jest nieziemska! Bardzo też dziękuje wszystkim, którzy wpłacili pieniądze na moje konto w ramach akcji #BiegamDobrze. Myślałem, że 300 zł sam będę musiał dopłacić ale udało się ludziom zebrać 1080 zł. Pieniądze trafią na konto Fundacji Rak n Roll – podkreślił nasz rozmówca.



„Chyba biegałam z wiatrem”

Równie zadowolona ze swojego biegu była Justyna Radzimirska, dla której był to trzeci start w półmaratonie Warszawskim.

– Było super. Trasa była bardzo fajna. Podbieg na koniec mógł okazać się trochę „zabójczy”. Teraz mogę się mądrzyć, ale było to jakieś urozmaicenie. Oczywiście w trakcie biegu podobało mi się to trochę mniej (śmiech). Momentami ścieżki też były wąskie, ale rozumiem, że tak dużą liczbę ludzi pomieścić zawsze będzie problemem – mówiła na mecie pani Justyna.

– Ogólnie impreza bardzo mi się podobało. Ogólnie trasa była fajniejsza od tej z ubiegłego roku. Była bardziej atrakcyjniejsza i nie czuć było tych mijających kilometrów. Pogoda była wspaniała, może nawet trochę było za gorąco. Słyszałam, że ludzie narzekają na wiatr, ale ja tego nie zauważyłam. Może biegłam z wiatrem (śmiech). Chciałam złamać 1h45' i to mi się udało (1:44:01 - red), więc pobiłam swój rekord życiowy. To był też dla mnie sprawdzian przed Orlen Warsaw Marathon – mówiła z uśmiechem biegaczka.

Wzorowy uczestnik, wicemistrz podbiegu

Swój 11. Półmaraton Warszawski ukończył Piotr Mądrach, który - jak się też okazało - zajął drugie miejsce w Mistrzostwach Polski w Podbiegu Belwederską. Biegacz z Warszawy 400-metrowy odcinek pokonał w 1 minutę i 9 sekund. Na mecie stołecznego półmaratonu uzyskał czas 1:40.31.\

– Kolejny Półmaraton Warszawski za mną i było jak zawsze dobrze. Co prawda nie walczyłem o rekord życiowy, ale wystartowałem dla samej atmosfery. Jak kiedyś zdecydowałem wystartować we wszystkich edycjach, tak się tego trzymam (śmiech) – wyjaśniał Piotr ku uciesze organizatorów z Fundacji Maraton Warszawski.

– Tym razem był to start treningowy. Moja forma nie jest tak dobra jak oczekiwałem, że będzie w kwietniu. Zabrałem się jednak mocno na Belwederskiej. Chyba czas uzyskałem nawet dobry. Nowa trasa nie sprawiała problemów. Momentami tylko było trochę wąsko. Czuć było też mocny wiatr na mostach. Wydaje mi się, że nie była to też uciążliwa trasa dla osób które w niedziele podróżują samochodem. Ciesze się, też że jestem w gronie podobno 60 osób, które ukończyły wszystkie edycje półmaratonu – cieszył się Piotr Mądrach.

And the winner...

Dodajmy, że Mistrzem Polski w Podbiegu Belwederską został Filip Babik z grupy Entre.pl Team, który 400-metrowy odcinek pokonał w 1 minutę i 5 sekund. Trzeci był Artur Kozłowski z wynikiem 1 minuta i 12 sekund.

Wśród Pań najszybsza okazała się Martyna Wiśniewska z wynikiem 1 minuta i 14 sekund. Drugie miejsce zajęła najlepsza Polka na mecie półmaratonu Angelika Mach z wynikiem 1 minuta i 37 sekund. Trzecia była Michalina Mendecka z rezultatem 1 minuta i 39 sekund. Biegacze którzy najszybciej zdobyli ul. Belwederską otrzymali sprzęt sportowy.

Pełne wyniki mistrzostw: TUTAJ

Wśród uczestników tegorocznego biegu był tez dyrektor imprezy Marek Tronina. Do mety dotarł w czasie 2:43:42, ciesząc się każdym pokonanym metrem i uczestnikiem swojego biegu.

Zatem dokonało się. Zebrałem, wystartowałem, ukończyłem. Dzisiejszy dzień był jednym z przyjemniejszych w mojej...

Opublikowany przez Marek Tronina na 3 kwietnia 2016

Ostatnim biegaczem, który przekroczył linie mety 11. PZU Półmaratonu Warszawskiego był Marek Zduńczyk z Warszawy, który uzyskał czas 3:24:53.

RZ