Rozmowa z Tomaszem Brzózką, trenerem osobistym, instruktorem kulturystyki i fitnessu, medalistą Mistrzostw Polski w Kulturystyce, specjalistą od biegów typu spartan race i triatlonistą.
Imprezy typu Spartan Race stają się coraz bardziej popularne na świecie. Pewnie wkrótce zaczną być organizowane w Polsce. Na czym one polegają?
Spartan Race wbrew nazwie nie ma z biegiem dużo wspólnego, to bardziej wyścig, gdzie trzeba pokonywać różnego rodzaju przeszkody. Liczy się ogólna sprawność, chociaż umiejętność szybkiego biegania jest tutaj bardzo przydatna. Spartan race wymaga koncentracji i sprawnego pokonania, zazwyczaj około 20 przeszkód. Mogą to być jakieś wielkie ściany, czasami trzeba coś przetoczyć czy przeciągnąć w inne miejsce. Po drodze czekają wyzwania, takie jak pojedynki z gladiatorami.
To brzmi jak dużo dobrej zabawy. Jak się przygotować do startu w takiej imprezie?
To zależy od punktu wyjścia. Szybki biegacz, może trochę mniej czasu poświęcić biegom, ale powinien wzmacniać mięśnie funkcjonalne, które mu pomogą przy pokonywaniu przeszkód, czyli ćwiczyć brzuch, mięśnie nóg, pośladków, wzmacniać siłę rąk. Do swoich startów podchodzę analitycznie. Obserwuję, jakie mięśnie są angażowane do pokonania danego typu przeszkody i to właśnie ćwiczę na siłowni, a sprawdzianem tego przygotowania, jest udział w imprezie.
Startujesz również w triatlonie. Co w nim jest takiego, czego nie ma w samym bieganiu?
Sam się zastanawiałem, o co chodzi z tym triatlonem, dopóki nie zacząłem w nim startować. W bieganiu człowiek jest anonimowy. Przychodzę na start w grupie np. 10000 osób, przypinam numer, biegnę. Za pierwszym razem to wyzwala emocje, ale po 20 razach, nic mnie nie zaskakuje.
Myślę, że triatlon staje się tak popularny, bo dostarcza emocji, których nam brakuje na co dzień. Żyjemy w wygodnych, konsumpcyjnych czasach i te emocje trzeba sobie zapewnić samemu. Dla mnie ich źródłem jest przygotowanie do startu no i same zawody. W triatlonie nie ma przypadkowych ludzi. To są 3 dni, do których trzeba być naprawdę dobrze przygotowanym. To innego rodzaju wyzwanie.
Czy przygotowując się do np. Ironmana, biegacz nie traci czegoś ze swojej formy biegowej rozwijając inne mięśnie, czy po prostu poświęcając mniej czasu bieganiu?
Myślę, że jest takie ryzyko. Czas, który mamy na bieganie, trzeba rozdzielić na 3 różne dyscypliny. Doba jest krótka i więcej czasu na trening nie mamy. Ale ta strata nie będzie tak ogromna, żeby nam miała przeszkadzać w realizacji planów. Dobry biegacz ma szanse być dobrym triatlonistą, bo często to właśnie od biegania zależy wynik. Dla mnie triatlon to taki następny poziom zaawansowania.
Jak wyglądają twoje treningi?
Mało jest w nich biegania. Kieruję się zasadą Reeboka, że nie żyje się po to, żeby być najlepszym. Wiadomo, że nie da się być najlepszym we wszystkim i nie żyję po to, żeby się ciągle oceniać. Chcę być gotowy codziennie na nowe, fajne wyzwania. Czasami mój trening jest pewną niewiadomą. Wstaję i decyduję, że mam ochotę np. na pływanie. Czerpię radość z nowych wyzwań. Na ostatnim Biegu Katorżnika nie miałem pojęcia, że będę się mierzył z komandosami, ale sprawiło mi to przyjemność. Robię sobie niespodzianki treningowe i startowe.
Oczywiście wszystko ma swoje granice. Jak podejmuję decyzję, że chcę wystartować w Ironmanie, to nie mogę sobie wymyślić, że dzisiaj pogram w piłkę albo pojeżdżę na nartach. Wtedy mój trening jest zaplanowany i czasami muszę się do niego zmuszać, nawet jak mi się nie chce.
I co robisz, jak Ci się nie chce?
Kiedyś Michael Pelphs powiedział, że jak nie masz nastroju na trening, to musisz zmienić nastrój. To mi się bardzo podoba i to mi się odpowiada. Staram się też słuchać swojego ciała. Jeżeli naprawdę czuję się ogromne zniechęcony, to czasem odpuszczam. Generalnie jestem zarażony wirusem aktywności fizycznej i ciężko by mi było żyć bez ruchu. Treningiem i dietą trzeba mądrze zarządzać. Jeśli znajduję czas na trening, to muszę też go znaleźć na odpoczynek i regenerację. Dostosowuję też dietę do tego, co trenuję. Inne jest przecież zapotrzebowanie na węglowodany, kiedy robię długodystansowe treningi i jeżdżę po 100 km na rowerze, a inne, kiedy robię 20-minutowy crossfit.
Rozmawiała Ilona Berezowska