Upalny Półmaraton Cud Nad Wisłą pod kenijskie dyktando i z "małym postępem" [ZDJĘCIA]

  • Biegająca Polska i Świat

W upalnych warunkach przyszło świętować biegaczom 95. rocznice Bitwy Warszawskiej. Operujące po bezchmurnym niebie słońce od samego rana przypiekało m.in. uczestników półmaratonu „Cud nad Wisłą” w Radzyminie. Odwiedziliśmy imprezę z reporterski aparatem i dyktafonem.

Tak jak w ubiegłym roku bieg startował i kończył się na pl. Tadeusza Kościuszki w Radzyminie. Wokół placu rozstawili się żołnierze z wozem bojowym, a wzdłuż końcowej prostej kramy z zachętami do degustacji. Nie mogło zabraknąć oczywiście maskotek polskiego i bolszewickiego żołnierza, z którymi jak zwykle chętnie robiono sobie pamiątkowe zdjęcia.

Oficjalnie 24. edycja półmaratonu „Cud nad Wisłą” wystartowała na dobre o godzinie 9:00. Najpierw na trasę, prowadzącą przez miejscowości: Ciemne, Czarna, Helenów, Rżyska, Stary Kraszew i Nowy Kraszew oraz Wiktorów, ruszyli zawodnicy na handbike'ach. Chwilę po nich wystartowali biegacze. Dodajmy, że w tym momencie na trasie była już grupa ok. 15 biegaczy legitymując się wolniejszymi czasami w półmaratonie. Oni swoje zmagania rozpoczęli o godzinie 8:30, gdy warunki były jeszcze trochę korzystniejsze.

Mimo wczesnej pory słońce paliło niemiłosiernie. Dodatkowo na biegaczy czekać miała niespodzianka w postaci... pierwszego punktu odżywczy usytuowanego dopiero na 7 km. Na szczęście okoliczni mieszkańcy sami spontanicznie zorganizowali punt z wodą trochę wcześniej. Dodatkowo Ochotnicza Straż Pożarna rozstawiła ok. pięciu kurtyn wodnych.

Jako pierwszy na linii mety pojawił się Krystian Giera, zwyciężając kategorie handbike. Tym samym zdetronizował on ubiegłorocznego zwycięzcę imprezy, doświadczonego Bogdana Króla, który musiał zadowolić się drugim miejscem. Wśród kobiet najlepsza okazała się Monika Pudlis. Zresztą nie miała konkurencji, bo była jedyną osobą w ośmioosobowej stawce.

- Uważam, że warunki są dziś... wyśmienite. Jest trochę wiatru i jest przyjemnie. Taka słoneczna pogoda odpowiada zawodnikom i samym zawodom. Szanuję Bogdana Króla, bo mimo ukończonych 60 lat dalej jeździ znakomicie. Jest w krajowej czołówce, a co za tym idzie i czolówce światowej. Kibicuje mu - powiedział Nam Krystian Giera, któremu pokonanie trasy liczącej 21 km i 97,5 metra zajęło 32 minuty i 23 sekundy.

Najszybszym z biegaczem półmaratonu w Radzyminie okazał się Kenijczyk Haron Sirma, zwycięzca 2. Białystok Półmaratonu czy trzecie zawodnik Cracovia Półmaratonu Królewskiego. Finiszował z czasem 1:04:36. Drugi był jego rodak Moses Kipruto Kibire z wynikiem 1:05:07. Trzecie miejsce zajął Ukrainiec Bogdan Semenovych z rezultatem 1:05:48.

Najlepszy z Polaków Krzysztof Misiurek był ósmy z czasem 1:15:30.

- Temperatura była naprawdę wysoka i chyba z tego powodu część zawodników nie przyjechała do Radzymina. Rok temu miałem tu lepszy czas i wiem, że mogłem pobiec lepiej. Miałem zacząć wolniej ale kolega szarpał trochę do 10 km, więc starałem się kontrolować to, co robi. Jednak uważam, że impreza była fajna. Tylko szkoda że temperatura nie dopisała - powiedział Nam na mecie zmęczony Krzysztof Misiurek.

Wśród kobiet zwyciężyła Kenijka Rebecca Jepchirchir Kori, zwyciężczyni tegorocznego Półmaratonu Ślężańskiego oraz Maniackiej Dziesiątki, która finiszowała z czasem 1:14:43. Za plecami zostawiła swoją rodaczkę Selinę Jebet (1:16:31). Trzecia była Lilia Fiskovicz (1:18:33).

Czwarta pozycja przypadła Patrycji Bereznowskiej, wicemistrzyni Europy z Turynu i rekordzistce Polski w biegu 24 godzinnym (233 km). Pochodząca z Ossowa ultramaratonka startowała w półmaratonie Cud nad Wisłą już po raz siódmy. Przypomnijmy, że impreza ta do niedawna łączył obie miejscowości.

- Nie jest to łatwy półmaraton. Trasa ma dwa wiadukty, górkę a w większość droga jest odsłonięta. Biegliśmy więc w słońcu a do tego trochę wiało – opowiadała na mecie Pani Patrycja.

– Ponieważ jestem stąd, to traktuje ten bieg z sentymentem. To jest pierwszy bieg w którym wzięłam udział, a było to osiem lat temu. Tak zaczęło się moje bieganie. Teraz biegam ultra a półmaraton pokonuję treningowo. W środku lata ta impreza zmusza mnie do większego wysiłku – opowiadała biegaczka. Poproszona o ocenę imprezy stwierdziła.

– Nie chcę mówić nic złego, ale organizacja gdzieś się zatrzymała. Jest tak samo jak w czasach gdy zaczynałam tu biegać. W tym roku było za mało punktów na trasie. Gdy jest taki upał, to przy pierwszym punkcie z wodą na 7 km połowa uczestników jest odwodniona. Dobrze chociaż, że po raz pierwszy były kurtyny wodne... czyli jakiś mały postęp jest. Plusem tego biegu jest to, że dużo się mówi o Bitwie Warszawskiej. To jest duży kapitał – oceniła Patrycja Bereznowska.

Imprezę ukończyło w sumie 296 osób. Na biegaczy czekały medale, butelka wody oraz posiłek regeneracyjny. Punktem kulminacyjnym wieczoru w Radzyminie ma być video mapping na budynku UMiG Radzymin pn. „Bitwa pod Radzyminem” o godzinie 21:30. Przed godziną 20 wypuszczonych zostanie 1000 biało-czerwonych balonów.

RZ