Beirut Marathon jest niezwykłą imprezą biegową. Powstał, by bieganiem wspierać proces pokojowy na Bliskim Wschodzie i łączyć zwaśnione kraje.
Początkowo nie było łatwo przekonać maratończyków do biegania, zwłaszcza że w tym rejonie miasta wybuchały wtedy bomby. Jednak impreza od początku była pomyślana jako wydarzenie międzynarodowe. W 2003 r. wzięło w niej udział 6000 biegaczy z 49 krajów, a w tym roku ok. 37 000.
Tegoroczna edycja zapisze się w pamięci organizatorów nie tylko z powodu biegaczy, ale również z tytułu niesamowitego startu kolarza Rafała Wilka i lekkoatlety Tomka Hamerlaka. Zanim stanęli na starcie w swoich konkurencjach zostali zaproszeni na spotkanie z prezydentem Libanu, a później z polskim konsulem.
Na trasie obaj dali niezwykły popis. Wśród kolarzy ręcznych faworytem był miejscowy zawodnik Edward Maalouf. Podwójny brązowy medalista z Pekinu przekroczył linię mety jako drugi i jednym z pierwszych pytań, na które musiał odpowiedzieć reporterom brzmiało: „Kim jest Rafał Wilk i jak to możliwe, że był taki szybki.”
– To był mój pierwszy start w Libanie i jestem zachwycony tutejszą atmosferą i trasą. Po prostu dobrze mi się jechało - powiedział nam zwycięzca.
– Rafał Wilk narzucił szybkie tempo, naprawdę szybkie. Wyścig zrobił się przez to wyjątkowo wymagający – skomentowła w rozmowie z reporterami LBCI Victor Rotaru, zdobywca trzeciego miejsca.
Wyścig był wymagający także ze względu na techniczną trasę i wysoką temperaturę. W Bejrucie było chwilami ponad 30 stopni. Takie warunki, ani nawet awaria koła nie powstrzymały przed zwycięstwem w kategorii wózków lekkoatletycznych Tomasza Hamerlaka. Jechał tak szybko, że nie tylko wyprzedził wszystkich w swojej kategorii, ale nawet większość kolarzy.
– Od początku do końca jechałem samotnie. Na 8 kilometrze, na zjeździe przebiłem oponę. Tak pokonałem resztę trasy – powiedział nam Tomasz Hamerlak. Po zwycięstwie w takim stylu jesteśmy spokojni o jego start w Stambule, gdzie zakończy sezon.
Biegaczom przede wszystkim przeszkadzał upał. – Jestem zachwycony atmosferą, ale mogłoby być trochę mniej słonecznie – mówił dziennikarzom serwisu Sport 961 Haille Gebrselassie, który był gościem specjalnym biegu.
Zwycięzcą maratonu został Etiopczyk Fikadu Girma, który uzyskał czas 2:12:26. Wśród pań najwięcej powodów do radości miała Mulahabt Tsega. Etiopka nie tylko wygrała w swoim maratońskim debiucie, ale z czasem 2:29:15 ustanowiła nowy rekord trasy.
W biegu wzięło również udział trzech Polaków. Najwyższe, 155. miejsce zajął Krzysztof Wtulich.
IB
fot. Rafał Wilk, facebook Rafała Wilka