Wśród blisko 100 sportowców niepełnosprawnych, którzy w miniony weekend wzięli udział w XII Cracovia Maratonie - "Maratonie równych szans", był też Arkadiusz Skrzypiński. Szczeciński handbiker, jeden z najlepszych obecnie zawodników na świecie w tej dyscyplinie, nie zaliczy jednak startu do udanych.
Pech chciał, że na 10 kilometrze przebił koło w swoim wózku i musiał się wycofać z rywalizacji. - Było mokro, woda pozalewała dziury w drodze. Na swoje nieszczęście wpadłem w jedną z nich - tłumaczy w rozmowie z naszym portalem. - Do tej pory z takich przygód wychodziłem bez szwanku. Na krakowskie zawody założyłem jednak bardzo lekkie i "cienkie" koła, które, jak się okazało, nie wytrzymały trudu trasy. Nie mogłem jednak wybrać inaczej, bo na starcie stanęli najlepsi z najlepszych i każdy chciał wygrać ? stwierdza mistrz świata z 2010 r. z kanadyjskiego Baie-Comeau, zwycięzca prestiżowych maratonów w Bostonie (2008, 2009) i Nowym Jorku (2008).
Żałując straconej szansy Arkadiusz Skrzypiński podkreślił swoją radość z faktu, iż na podium krakowskich zawodów stanęli zawodnicy związani z jego rodzinnym miastem, Szczecinem. Zwyciężył Rafał Wilk, drugie miejsce wywalczył Zbigniew Wandachowicz. - Rafał przebojem wszedł w środowisko hanbikerów. Jako były żużlowiec z powodzeniem wykorzystuje swoje sportowe doświadczenie i fizjonomię. Pokazuje przy tym ogromną determinację - chwali dwukrotnego medalistę londyńskiej paraolimpiady szczeciński zawodnik.
Atmosfera XII Cracovia Maratonu przypadła do gustu naszemu bohaterowi. Co ciekawe, dopiero z naszej rozmowy dowiedział się o integracyjnym charakterze tegorocznej imprezy. ? Zaaferowany rywalizacją nie zwróciłem uwagi na otoczkę zawodów. Od samego początku zresztą odbieram swoje starty jako coś zupełnie normalnego, nigdy nie narzekałem na swój los. Cieszę się, że mogę spełniać się w sporcie, który od najmłodszych lat wypełnia moje życie. To, że nie mogę chodzić swobodnie i muszę poruszać się o kulach, nigdy nie stanowiło dla mnie problemu - podkreśla Arkadiusz Skrzypiński.
Nasz rozmówca chętnie wraca do początków swojej sportowej przygody. Jak mówi, wychowywał się w kamienicy w śródmieściu Szczecina. Sportem zainteresował się za sprawą zakochanych w futbolu rodziców. Trafił do lokalnego radia. Tam, przygotowując materiał poświęcony zawodnikom Startu Szczecin po raz pierwszy zobaczył, że w jego mieście są inni niepełnosprawni, że uprawiają sport, dobrze się przy tym bawiąc. Wkrótce podjął wyzwanie.
Zaczynał od klasycznych wózków, którymi jeździł blisko 10 lat. W hierarchii polskich wózkarzy wspiął się na 4-5 miejsce, otarł się nawet o kadrę Polski. Poczuł jednak, że w tej dyscyplinie już nic więcej nie osiągnie. W drodze na lekkoatletyczne szczyty w 2005 r. Pan Arkadiusz postanowił przesiąść się na wózki ręczne, tzw. handbike. Dziś, obok Rafała Wilka jest jednym z najlepszych Polaków w tej dyscyplinie sportu. O swoich sukcesach mówi jednak ze skromnością. Podkreśla, że nie byłyby one możliwe gdyby nie wsparcie zawodowego niemieckiego klubu Sopur, który zapewnia mu najlepszy sprzęt i opiekę medyczną, oraz pomoc polskiego sponsora, firmy Tieto.
Dzięki szerokiemu wsparciu Arkadiusz Skrzypiński ma możliwość startów na całym świecie, nie tylko podczas typowych imprez biegowych. - Wózek sportowy jest odpowiednikiem biegania, zaś handbike bywa przyrównywany do kolarstwa. Dlatego bardzo dużo startuję także w imprezach kolarskich - wyjaśnił zagadnięty o najbliższe plany wskazał na czerwcowe zawody Pucharu Świata we Włoszech i Hiszpanii. Dodał, że wybiera się też do Norwegii. - Chcę wystartować w wyścigu z Oslo do Trondheim. 540-kilometrowa trasa to największe wyzwanie mojej kariery, dlatego nie skupiam się na sportowym wyniku. Chcę dojechać do mety, by móc kiedyś powiedzieć: - Udało się! - stwierdził zaznaczając, że powoli zbliża się do końca swojej kariery.
- Jestem realistą. Zdaję sobie sprawę, że moja przygoda ze sportem kiedyś się skończy i przyjdzie mi zająć się się ?normalnym? życiem, pracą, rodziną. Na szczęście już teraz wszystko to, daje mi dużo satysfakcji ? ocenił utytułowany sportowiec, dumny ojciec i wzięty webmaster. Podziękował za kontakt i za zaproszenie na wrześniowy Festiwal Biegowy w Krynicy.
Grzegorz Rogowski