Tego nikt się nie spodziewał. Zamknięte pod koniec ubiegłego roku laboratorium antydopingowe w Moskwie będzie mogło częściowo wznowić działalność.
Zdaniem Craiga Reedie, szefa Światowej Agencji Antydopingowej (WADA) Rosjanie dostali zgodę jedynie na przeprowadzanie badań próbek krwi. I to tylko po to, by ułatwić sportowcom wystawianie paszportów biologicznych. Laboratorium nadal nie będzie mogło analizować próbek moczu.
Przypomnijmy moskiewska placówka straciła akredytacje WADA m.in. po tym jak okazało się, że w grudniu 2014 r. zniszczono tam bezprawnie 1417 próbek krwi i moczu w celu zatuszowania przypadków niedozwolonego wspomagania. Jednocześnie opublikowany w tamtym czasie raport WADA stwierdził istnienie w Rosji "zorganizowanego systemu dopingu".
Obecnie próbki sportowców rosyjskich bada brytyjskie laboratorium UKAD. Wspólpraca z Londynem nie odbywa się jednak bezproblemowo. Anglicy narzekają m.in. na to, że próbki krwi trafiają do nich z opóźnieniem, co budzi ich frustrację.
Tymczasem zbliża się termin podjęcia ostatecznej decyzji, czy lekkoatleci z Rosji będą mogli wystartować na Igrzyskach Olimpijskich w Rio de Janeiro. Wszystkiego dowiemy się 17 czerwca, kiedy w Wiedniu zbierze się Rada Międzynarodowej Federacji Stowarzyszeń Lekkoatletycznych IAAF.
Źródło:
http://www.insidethegames.biz