Zygmunt Berdychowski zdobył najwyższą górę Antarktydy!

  • Festiwal biegowy

Zygmunt Berdychowski – pomysłodawca, główny organizator i uczestnik (maraton) Festiwalu Biegowego Forum Ekonomicznego zdobył w środę (5 stycznia) Masyw Vinsona, najwyższy szczyt Antarktydy, położony na wysokości 4892 m n.p.m. i jest coraz bliżej zdobycia Korony Ziemi, największych gór 7 kontynentów.

Zdobywanie Korony Ziemi Zygmunt Berdychowski rozpoczął w 2007 roku od wejścia na Mont Blanc (4810 m n.p. m), najwyższy szczyt Europy. Potem dla pewności zdobył jeszcze Elbrus (5642 m), największą górę Kaukazu, zaliczaną przez część geografów do Starego Kontynentu. A dalej: Kilimandżaro (5895 m n.p.m.), najwyższy szczyt Afryce i Aconcagua (6960 m n.p.m.), największa góra Ameryce Południowej.

Ubiegłoroczna, kwietniowa wyprawa na McKinley (6195 m n.p.m.) na Alasce, najwyższy szczyt Ameryki Północnej, była nieudana, pan Zygmunt mało jej nie przepłacił życiem i będzie się musiał wrócić na Alaskę. Do kompletu pozostał mu „spacer” na Górę Kościuszki (2230 m n.p.m.), najwyższy szczyt Australii ewentualnie jeszcze „zaliczenie” Puncak Jaya (4884 m n.p.m.) w Nowej Zelandii i oczywiście Mount Everest (8848 m n.p.m.) w Himalajach, najwyższa góra Ziemi.

– Po sześciu godzinach ciężkiego marszu z bazy położonej na wysokości 3700 metrów o godzinie 15.30 czasu miejscowego postawiłem stopę na szczycie Masywu Vinsona – mówił przez telefon satelitarny parę minut po północy w czwartek (6 stycznia) Przewodniczący Rady Programowej Forum Ekonomicznego. Tydzień będzie trwała jego podróż powrotna do Polski.

Berdychowski uczestniczył w wyprawie międzynarodowej: czwórka Polaków, Rosjanin i Włoch. Skrzyknęli się przez Internet. – Z Polaków był ze mną chłopak z Czechowic-Dziedzic oraz matka z synem z Zakopanego, wszyscy, cała piątka, to doświadczeni turyści i wspaniali współtowarzysze wyprawy. Za przewodników mieliśmy dwóch Rosjan, którzy nie pierwszy raz wędrowali w tym rejonie Antarktydy – opowiadał.

Po dotarciu do Chile, pierwszym etapem był przelot do amerykańskiej bazy Patriot Hills, położonej na zachodnim wybrzeżu Antarktydy, głównego punktu wypadowego w Masyw Vinsona i na Biegun Południowy. Tam kilkudniowa aklimatyzacja i przejście najpierw do obozu pierwszego, położonego na wysokości 2700 m n.p.m., a potem do drugiego - High Camp, a to już wysokość 3700 m n.p.m., skąd miał nastąpić szturm na Masyw Vinsona. – I to był najtrudniejszy moment wyprawy – relacjonował pan Zygmunt. - W połowie drogi zaskoczyła nas burza śnieżna, widoczność zmalała do dwóch metrów, wiatr zatykał nos, straszne zimno, ale udało się. Samo wejście na Masyw Vinsona było już łatwiejsze…

red.

PARTNERZY

PARTNERZY MEDIALNI