Ambasadorka najlepszą Polką 29. Maratonu Belgrad!

 

Ambasadorka najlepszą Polką 29. Maratonu Belgrad!


Opublikowane w wt., 19/04/2016 - 09:29

Zwycięzcami tegorocznego 29. Belgradzkiego Maratonu zostali Kenijczycy: wśród mężczyzn Abel Kibet Rop z czasem i 2:23:58, wśród kobiet Stellah Jepngetich Barsosio z czasem 2:43:41. Najwyżej z Polaków finiszował Andrzej Tokarz, który w swoim debiucie maratońskim uzyskał świetny wynik 2:59:20 zajmując 8. miejsce open i 6. w kategorii mężczyzn. Najszybszą Polką została z kolei Ambasadorka Festiwalu Biegów Jolanta Augustyńska, która z czasem 4:16:38 zajęła 276 miejsce open i 19. wśród pań. Poniżej krótka relacja pióra pani Jolanty.

O trudach biegu mogą świadczyć statystyki. W maratonie, jak podają organizatorzy wystartowały 902 osoby, zaś sklasyfikowanych zostało 740 (76 kobiet i 664 mężczyzn). W półmaratonie 4937 osób, sklasyfikowano 1220 kobiet i 3123 mężczyzn. Słońce! Słoneczne, bezchmurne niebo lało żar na uczestników! Im dłużej na trasie tym gorzej!

Dla mnie był to pierwszy tegoroczny start w zawodach, piąty maraton. Nastawienie było dobre, co prawda nie liczyłam na wynik taki jak w zeszłorocznym pierwszym maratońskim starcie (03:39:57), ale miałam nadzieję na ukończenie biegu w okolicach czterech godzin. Do Belgradu wyruszyliśmy wcześnie rano w piątek, organizatorem wyjazdu był Visegrad Maraton Rytro. Pełny autobus, uczestnicy wyjazdu startowali na wszystkich tegorocznych trasach (maraton, półmaraton, bieg 5 km), byli też z nami nasi niezawodni kibice.

Start o godzinie 10, już w pełnym słońcu, początek trasy lekko pod górę, potem lekko w dół, aż do mostu na Sawie. Potem droga maratonu i półmaratonu się rozdzielały, by ponownie spotkać się na 17 km dla półmaratończyków i 36 dla maratończyków. Trasa tylko w niewielkich fragmentach była nieco zacieniona, większość drogi pokonywaliśmy wystawieni na pełne słońce. Nie wiem dokładnie jaka była temperatura, sądzę, że około 30 stopni Celsjusza.

Punkty z wodą, jak i kurtyny wodne były na trasie dość często rozstawione - woda co ok. 2,5 km - nie było problemu z pragnieniem na trasie, możliwe też było schładzanie się, tak żeby nie doszło do udarów. Mimo tego, dużo osób nie podołało trudom. Było to zwłaszcza widoczne, po rozpoczęciu drugiego okrążenia przez maratończyków, gdzie wiele osób zawracało z trasy.

Pierwszy punkt żywieniowy, co mogło być zaskoczeniem, dla osób nie posiadających własnych żeli czy innych produktów, był zlokalizowany dopiero około 20. kilometra. Do końca trasy było ich potem kilka, brakowało na nich cytryn lub pomarańczy, które były by znacznie lepiej przyswajalne niż banany i bułki.

Pierwsze okrążenie, czyli ok 22 km biegło mi się dość dobrze. Miałam kilka żeli, które zamierzałam przetestować - i całe szczęście - nie czułam głodu i osłabienia z nim związanego. Rozpoczynając drugie okrążenie, wiedziałam, że nie dam rady utrzymać dotychczasowego tempa. Zwolniłam. Mój kolega, Jan Polak, z którym biegłam do tej pory miał więcej sił i pobiegł sam. Nie biegłam już na określony wynik, biegłam aby ukończyć bieg.

Co ciekawe pacemakerzy, także nie sprostali trudom. Balonik z czasu 3:30 był na mecie 3:50 zaś mój z 4 godzin pojawił się na mecie ok. pół godziny po czasie.

Wrażenia? Byłam zadowolona, że ukończyłam bieg. Wprawdzie nie miałam na trasie żadnego wielkiego kryzysu, który mógłby być tego zagrożeniem ale nie miałam siły na walkę. Ostatnie ok. 600 metrów pokonywałam niosąc polską flagę – to oczywiście dodawało skrzydeł i mobilizowało do biegu!

Kibice na trasie byli fantastyczni, zawszy przy ich dopingu była większa wola do walki! Był owszem pewien niedosyt z wyniku….ale po sprawdzeniu, że było to 19. miejsce wśród kobiet poczułam się znacznie lepiej!

I na koniec jeszcze jedna refleksja. Co mnie mile zaskoczyło to rozlokowanie toalet. Było ich dużo przed strefą startu i były także w strefie. Dostępność bez kolejek. A z tym na zawodach bywa różnie...

Jolanta Augustyńska, Ambasadorka Festiwalu Biegów


Polecamy również:


Podziel się:
kochambiegacnafestiwalu
kochambiegacwpolsce