Bieg Ul. Piotrkowską Rossman Run: Tysiące przybitych piątek i... budowlany instruktaż [FOTO]
Opublikowane w ndz., 25/05/2014 - 19:29
W sobotę Łódź powitała upałem biegaczy z Polski i kilkunastu innych krajów. Już od rana słoneczny żar lał się z nieba, nie pozostawiając cienia wątpliwości, że na trasie 12. Biegu ul. Piotrkowską Rossman Run łatwo nie będzie. Strażacy ustawiali kurtyny wodne ku uciesze młodszych i starszych mieszkańców miasta, którzy z radością korzystali z orzeźwiającego prysznica. W perspektywie upalnej pogody, pomysł startu biegu głównego dopiero o 18:30 wydawał się całkiem sensowny.
Kolejnym doskonałym pomysłem organizatorów było wydawanie pakietów już kilka dni przed sobotnim biegiem. Od środy w łódzkiej Manufakturze stały punkty, w których można było bez kolejek i pośpiechu pobrać numer startowy, koszulkę oraz pakiet startowy, zawierający, poza słodkimi upominkami i kosmetykami, m.in. płytę CD z instruktażem kładzenia gładzi gipsowej…
Najwyraźniej mieszkańcy Łodzi skorzystali z możliwości wcześniejszego odbioru biegowych akcesoriów, bo w sobotnie południe stoiska organizatorów były puste i przyjezdni zawodnicy nie musieli tracić czasu na stanie w kolejkach.
Przed samym startem niebo się zachmurzyło, oszczędzając zawodnikom przynajmniej palącego słońca, bo duszne i ciężkie powietrze pozostało. Gdzieś wokół miasta krążyła burza, przez co na ostatniej prostej można było podziwiać malownicze błyskawice na horyzoncie.
Na trasę biegu wyruszyło ponad 3 000 biegaczy. Dopingowały ich setki łodzian, w tym spore grupy dzieci z miejscowych szkół, które rywalizowały o miano najlepiej dopingującej drużyny. Było sporo oklasków, śpiewów, transparentów, pomysłowe przebrania i tysiące przybitych „piątek”. Doping na mistrzowskim poziomie.
Tytułowa ulica Piotrkowska zaskoczyła wielu biegaczy, bo okazała się... prowadzić pod górę. Na szczęście kurtyny wodne skutecznie ratowały zmęczonych zawodników a grupki bębniarzy nadawały tempo biegu. – Doping był niesamowity! Dzieci, całe szkoły, do tego co kilkaset metrów młodzież z bębnami. To ogromnie pomagało w biegu, bo trasa do łatwych nie należała – opowiadała tuż za metą Ola.
Jej zdanie podzielało wielu kończących bieg. Adam narzekał zwłaszcza na upał: - Biegło się kiepsko, bo chociaż nie było słońca, nadal było gorąco. Było też duszno, szczególnie na skrzyżowaniach, gdzie stały spore grupy kibiców. Nie było szans na życiówkę. Ale i tak zaliczam bieg do udanych, świetna impreza.
Jacek Rudziński, trzeci Polak na mecie biegu, również nie był zadowolony z pogody: – Biegło się trudno, bo było duszno. Wątpię, czy komukolwiek udało się dzisiaj zrobić życiówkę. Mnie niewiele brakło do podium, byłem czwarty w kategorii, szkoda – żałował. Jednocześnie jednak był zadowolony z imprezy i jej organizacji.
Najszybciej do mety dotarł Joshua Maingi Munywo (30:03), wśród pań zwyciężyła Lilia Fiskowicz (34:23). Ostatni zawodnicy dotarli do mety po półtorej godziny, czyli pół godziny przed upływem limitu czasu.
Pełne wyniki biegu znajdziecie w naszym KALENDARZU IMPREZ.
KM
fot. Bożena Zdankowska