Gliwicka rodzina prowokatorów rozrasta się! [FOTO]

 

Gliwicka rodzina prowokatorów rozrasta się! [FOTO]


Opublikowane w sob., 31/01/2015 - 20:11

Całkiem niedawno pisaliśmy, że podczas Gliwickiej Parkowej Prowokacji Biegowej panuje swojska i rodzinna atmosfera. Potwierdzaliśmy to wiele razy i teraz, kiedy rodzina bardzo się rozrosła… musimy napisać to jeszcze raz! Chociaż na dzisiejszych zawodach padł absolutny rekord frekwencji i wystartowało prawie dwukrotnie więcej zawodników niż średnio w poprzednich miesiącach, impreza nie straciła swojego niezwykłego klimatu.

Biuro zawodów od rana przeżywało istne oblężenie. Mimo lekkiego mrozu, do namiotu, w którym wydawano numery startowe i przyjmowano nowe zapisy wciąż stała kolejka. Pół godziny przed startem rozrosła się ona do naprawdę sporych rozmiarów, wijąc się po leśnej polanie. Chociaż organizatorzy dwoili się i troili, start biegu trzeba było opóźnić. Nikt nie spodziewał się takiej frekwencji.

Organizator Andrzej Szelka przecierał oczy, patrząc na tłum napierający na biuro zawodów: – Ja nie wiem jak to się stało. I nie wiem, co tu się dzieje. Chyba już pójdę do domu… – żartował. My za to wiemy - w Gliwicach po prostu biega się wspaniale, dzięki połączeniu przyjemnej trasy, przystępnej formuły zawodów oraz niezwykłej serdeczności i perfekcyjnej organizacji twórców imprezy.

Drugoplanowym bohaterem dnia była dzisiaj bez wątpienia pogoda. Świeży śnieg, który pokrył wszystko, włącznie z drzewami i krzewami wzdłuż trasy, przemienił scenerię w iście bajkową. Było trochę lodu, na który trzeba było uważać, ale widoki zdecydowanie rekompensowały wszelkie niedogodności. Gliwicki las wyglądał dzisiaj niczym w baśni, jak kraina po drugiej stronie drzwi szafy w „Opowieściach z Narnii”.

Zimno, ślisko, śnieg wsypuje się do butów? Gdzie tam, biegacze i kijkarze w Gliwicach nie zważają na takie drobiazgi. – Jest super, biegnie się super. Tutaj nie może być inaczej! – krzyczą na trasie. I mają rację. Biały puch cieszy wszystkich zawodników, starszych i młodszych, dwunożnych i… czworonożnych też. Dzieci radośnie biegają przed startem, psy bawią się, tarzając w śniegu. Jeden z nich założył nawet gustowny sweterek!

Mimo świetnej zabawy, na trasie trwa zacięta rywalizacja. Walka z innymi o miejsca w klasyfikacji i z samym sobą o lepszy czas a może o jedno kółko więcej. Na mecie czeka satysfakcja, gorąca herbata i słodka przekąska. Jest też ognisko, przy którym można się ogrzać albo upiec kiełbaski. Można też, oczywiście, porozmawiać ze znajomymi. Wielu uczestników zostaje jeszcze długo po dotarciu do mety. Przecież jest tyle do powiedzenia!

Część udaje się na wspólne morsowanie. Pozostali żegnają się słowami „Do zobaczenia za miesiąc!”. Bo nikt nie ma wątpliwości, że warto biegać w Gliwicach i dać się sprowokować do walki z lenistwem. A to dopiero początek drugiego sezonu tego cyklu. Kto wie, jakie rekordy jeszcze przed nami?

KM

Polecamy również:


Podziel się:
kochambiegacnafestiwalu
kochambiegacwpolsce