Harcował Derlys Ayala, gonili Zersenay Tadese i Callum Hawkins, ale to Lelisa Desisa został mistrzem świata w maratonie! [WYNIKI]

 

Harcował Derlys Ayala, gonili Zersenay Tadese i Callum Hawkins, ale to Lelisa Desisa został mistrzem świata w maratonie! [WYNIKI]


Opublikowane w ndz., 06/10/2019 - 01:31

Lelisa Desisa został mistrzem świata w maratonie mężczyzn! Etiopczyk zdobył swój drugi medal w światowym czempionacie - wcześniej w 2013 r. w Moskwie sięgnął po srebrny krążek. W tym samym roku wygrał Maraton Bostoński a sukces powtórzył w 2015 r. Dwukrotnie był też wicemistrzem najstarszego maratonu świata, ostatnio w kwietniu tego roku. W 2018 r. Desisa wygrał Maraton Nowojorski.

W Dosze Lelisa uzyskał czas 2:10:40. Etiopczyk wyprzedził w Katarze rodaka Mosineta Geremewa (2:10:44) i Kenijczyka Amosa Kipruto (2:10:51). 

MIstrzowski maraton odbywał się na bulwarze Corniche. Do pokonania było sześć rund liczących po 7 km. Warunki były mało sprzyjające, choć nie już nie tak ekstremalnie jak w przypadku biegu kobiet czy rozgrywanego później chodu na 50 km. W obu tych konkurencjach padły najsłabsze wyniki w historii mistrzostw świata.

Choć rywalizacja wystartowała o północy czasu lokalnego, to temperatura oscylowała ok. 30 stopni Celsjusza. Do tego dochodziła jeszcze wilgotność sięgająca 50%. Pogoda, choć daleka od optymalnej, i tak była łagodniejsza niż w przypadku walki o medale u maratonek. 

Ruth Chepngetich mistrzynią świata w maratonie. Ekstremalny bieg w Katarze [WYNIKI]

Już na pierwszych metrach biegu na samotną ucieczkę zdecydował się Paragwajczyk Derlys Ayala, posiadający życiówkę i jednocześnie rekord kraju 2:10:27. Wynik ten jest dość świeży, bo uzyskany przed dwoma tygodniami, podczas wygranego maratonu w Buenos Aires. Ucieczka nie zrobiła wielkiego wrażenia na faworytach.

Pierwsze 10 km zawodnik z Ameryki Południowej pokonał samotnie w czasie 30:40. Nad zasadniczą grupą miał ponad minutę przewagi. Po kolejnych pięciu kilometrach do pracy wziął się były rekordzista świata w półmaratonie Erytrejczyk Zersenay Tadese, który postanowił gonić lidera.

Jeszcze na 20. km Ayala prowadził z międzyczasem 1:02:38. Miał jednak już tylko sześć sekund przewagi nad wspomnianym Tadese. Za nim podążali Etiopczyk Lelisa Desisa (międzyczas 1:02:45) oraz broniący tytułu Kenijczyk Geoffrey Kirui. Na półmetku – 1:05:56 liderem był już Tadese. Po chwili z trasy zszedł Derlys Ayala.

Kolejne kilometry to prowadzenie pięcioosobowej grupy, w składzie z dwoma Etiopczykami, Kenijczykiem, Erytrejczykiem i zawodnikiem z RPA. Byłaby ona jeszcze liczniejsza, ale po 30. kilometrze odpadł z niej wspomniany Kirui, który zapłacił za szarpane tempo. Finalnie Kenijczyk był dopiero czternasty (2:13:54). 

Losy medali rozstrzygnęły się na ostatniej rundzie. Z grupki odpadł Tadese, któremu również przyszło zapłacić za pogoń za Ayalą. W czubie stawki trwały szachy, biegacze rozbiegali się po całej szerokości ulicy. Nikt nie chciał mieć rywala za plecami i ułatwiać mu biegu. To zwolniło nieco tempo i sprawiło, że grupę dogonił Brytyjczyk Callum Hawkins, który biegł z góry założonym tempem z nadzieją na wolniejsze tempo biegu. Nie pomylił się w swoich obliczeniach.

Gdy do mety pozostawały tylko 2 km, Szkot chciał pokazać waleczne serce i pójść za ciosem, ale rywale nie dali się zgubić. Sami zresztą wrzucili wyższy bieg. Te obroty były już był za wysokie dla Hawkinsa, który po kapitalnym pościgu za liderami był finalnie czwarty, z ledwie 6-sekundową stratą do Afrykanów. Brytyjczyk powtórzył wynik z MŚ w Londynie w 2017 r. 

Nieco wcześniej liderzy urwali też Stephena Mokokę z RPA, który był piąty (2:11:09). 

Ostatnie metry to popis Lelisy Desisy, który skutecznie przyspieszył (do ok. 2:37-2:40 min./km) i utrzymał przewagę nad rywalami. Mosinet Geremew musiał zadowolić się srebrnym medalem, z 4 sekundami straty do zwycięzcy (2:10:44). Brąz wywalczył Amos Kiputo (2:10:51). 

Biorąc pod uwagę warunki pogodowe, są to dobre wyniki, bo prognozowano najgorsze rezultaty w historii mistrzostw świata. Tak, jak stało się to w przypadku maratonu kobiet.

Co ciekawe, to dopiero pierwszy tytuł mistrza świata zdobyty przez Etiopczyka w historii mistrzostw świata! Przez ostatnie trzy edycje zawodnicy z tego kraju zdobywali srebrne medale (Desisa, Tsegay, Tola - red), ale złota w męskim maratonie nie mieli nigdy. Do niedzieli 6 września. Wśród pań złoto wywalczyła tylko Mare Dibaba w 2015 roku.

Bieg ukończyło 55 z 73 zawodników, którzy stanęli na starcie. Odpadł m.in. dwukrotny zwycięzca Maratonu Paryskiego Kenijczyk Paul Langayata. Ostatnim zawodnikiem był Urugwajczyk Nicolás Cuestas z czasem 2:40:05 Tym razem odbyło się bez dramatycznych scen, noszy i karetek, jak było to podczas kobiecego maratonu.

W stawce zabrakło reprezentantów Polski, którzy nie wypełnili minimum PZLA (2:12:30 - red). Warto jednak zauważyć, że na trasie znaleźli się biegacze z innych państw, o dużo gorszych rekordach życiowych; najsłabszy wynik miał Łotysz Serjongis (2:25:01).

Wyniki:

1. Lelisa DESISA, ETH - 2:10:40
2. Mosinet GEREMEW, ETH - 2:10:44
3. Amos KIPRUTO, KEN - 2:10:51
4. Callum HAWKINS, GBR - 2:10:57
5. Stephen MOKOKA, RSA - 2:11:09
6. Zersenay TADESE, ERI - 2:11:29
7. El Hassan EL ABBASSI, BRN - 2:11:44
8. Hamza SAHLI, MAR - 2:11:49
9. Tadesse ABRAHAM, SUI - 2:11:58
10. Daniel MATEO, ESP - 2:12:15

Pełne wyniki: TUTAJ

red. / RZ


Polecamy również:


Podziel się:
kochambiegacnafestiwalu
kochambiegacwpolsce