"Jak mnie skusił Półmaraton Powiatu Warszawskiego Zachodniego i co z tego wynikło"

 

"Jak mnie skusił Półmaraton Powiatu Warszawskiego Zachodniego i co z tego wynikło"


Opublikowane w wt., 27/08/2013 - 15:45

Jarosław Rupiewicz/ runjarorun.pl- Dużo dobrego słyszałem o Półmaratonie Powiatu Warszawskiego Zachodniego. Dopiero odbyły się jego 2 edycje, ale impreza ma ponoć fajny lokalny klimat przy profesjonalnej organizacji. Trzecia edycja od samego początku była skutecznie promowana w Internecie, a ciekawa trasa kusiła. Postanowiłem umieścić ten bieg w planie przygotowań na maraton i sprawdzić, czy faktycznie impreza jest taka fajna, jak ją biegacze oceniają ? pisze na swoim blogu Jarosław Rupiewicz, Ambasador Festiwalu Biegowego w Krynicy.

Trochę obawiałem się pogody ? wszak sierpniowe dni mogą być jeszcze gorące. Raf startujący w pierwszej edycji wspominał o niemiłosiernym upale na trasie. Kamil brał udział w ubiegłym roku i mówił o ścianie deszczu od startu do mety. Teraz zapowiadano ciepły acz nie upalny dzień i słoneczną pogodę.

Rano, gdy wyjeżdżałem do Błonia, było nawet dość chłodno i musiałem odpalić ogrzewanie manetek w motocyklu. Dojazd z Bemowa zajął mi niecałe 30 minut dzięki autostradzie. Na miejscu od razu spotkałem Śrubę, z którym zapisaliśmy się na ten bieg. Odbiór pakietu bez problemów, a w nim koszulka, napój i kilka standardowych rzeczy. Wolontariusze mili, uśmiechnięci i skorzy do pomocy. Już teraz napiszę, że spełnili swoje zadanie w 120%, bo tak miłej obsługi na biegu tylko pozazdrościć. Nie biegłem w czołówce, a na każdym punkcie odżywiania mogłem liczyć na miłe słowo, doping i kubek napoju. Do tego miałem problem na parkingu, bo motocykl zapadał mi się w mokrej trawie i jeden z chłopaków z obsługi zaproponował mi lepsze miejsce poza parkingiem ? brawo i dzięki!

Przebrałem się i oddałem worek do depozytu, który autokarem miał pojechać na metę. Zapisałem się jeszcze na listę zawodników biegnących dla Szymona. To podobna akcja, co podczas Biegu Powstania Warszawskiego. Rozgrzewka przed startem i go! Z Piotrkiem umówiliśmy się, że każdy śmiga swoim tempem, a że ja czułem jakiś wyjątkowy ?power?, od razu wyrwałem do przodu. Pierwsze 5 km minęło mi błyskawicznie. Trasa przebiega przez 4 gminy drogami powiatowymi. Dookoła rozpościerają się mazowieckie krajobrazy. Z początku byłem zafascynowany widokami, ale z czasem trochę to było monotonne. Mijane wsie raczej wyludnione, ale kibice w jednej z nich przeszli samych siebie i cała rodzina gorąco zagrzewała zawodników do walki (ktoś na FB napisał, że to była WĄSY WIEŚ) ? należy im się specjalna nagroda.

Trasa w sumie miała 2 większe zwroty i po pierwszym z nich wybiegliśmy na ok. 12-kilometrową prostą. Tego dnia pogoda postanowiła wystawić zawodników na próbę i silny czołowy wiatr skutecznie chłodził nie tylko rozgrzane ciała, ale i zapały zawodników. Moje plany ugryzienia życiówki spełzły na niczym. Już na 10-11km wiedziałem, że wietrzysko na tyle skutecznie mnie spowalnia, że zejście poniżej 2h będzie ciężkie. Jedyny plus, że nie odczuwało się operującego słońca. Biegłem więc cały czas tempem około 6 min/km i było ?spoko?.

Dobiegłem do pierwszej agrafki i do mety pozostało około 4km ? postanowiłem przyspieszyć, żeby choć zbliżyć do 2 godzin się udało. Chyba potwierdzam słowa innych biegaczy, że agrafki przed metą niepotrzebnie spowalniają finiszujących. Jeśli już się upierać na to rozwiązanie, to organizator mógł o te 150 m wydłużyć pierwszą agrafkę, a zlikwidować drugą. Na ostatnich kilometrach wyprzedziłem sporo innych zawodników, co sprawiło mi niezłą satysfakcję. Ale wynik 2:03:26 jest daleki od oczekiwań. Plusem jest to, że kolano odezwało się dopiero na 18 km i nie bolało za mocno.

Po biegu można było skorzystać z masażu, ale odpuściłem. Spotkałem Rafa i zjadłem pyszny żurek. Fajnie było spotkać innych znajomych jak Kamil, Gosia z Running is my happiness, oraz Renata z Radosne Bieganie (dzięki za doping na trasie). Spieszyłem się do pracy, więc nie zostałem już na losowanie nagród a autokar dowiózł mnie na miejsce startu, gdzie zostawiłem motocykl.

Śruba skończył z czasem 2:22, a z nami w drużynie śmigał jeszcze Michał i dzięki temu zajęliśmy zaszczytne 24. miejsce w drużynówce ? przedostatnie. Bieg mi się podobał, organizacja i atmosfera super. Moim zdaniem wśród mazowieckich lokalnych półmaratonów bije na głowę przereklamowaną i bardzo drogą Wiązownę.

Jarosław Rupiewicz - Ambasador Festiwalu Biegowego w Krynicy

runjarorun.com

Polecamy również:


Podziel się:
kochambiegacnafestiwalu
kochambiegacwpolsce