Jaro Bieniecki: Pokonałem Runmageddon Hardcore!

 

Jaro Bieniecki: Pokonałem Runmageddon Hardcore!


Opublikowane w sob., 29/11/2014 - 12:26

No to GO! Początek biegnę, potem truchtam, w końcu idę szybkim krokiem przerzucając bloczek z ramienia na ramię. O, przeszkoda końska! Muszę powiedzieć Dzikowi, żeby przesunął trasę tak, żeby trzeba było ją pokonać z bloczkiem! Ale extra pomysł! Po 800 metrach nawrót i znowu przez mini – końskie przeszkody z tym samym obciążeniem. Na Endomondo ten fragment wyszedł mi na 1,55km. Wy będziecie mieć 800m. Nadrobiłem za te poprzednie, opuszczone przeszkody? Powiedzmy…

- A może dołożyć do kilometra? Tak, myślę, że to fantastyczna koncepcja!

Na torze treningowym przede mną jeszcze tylko przerzucanie opon i ścianka. Opony przyjadą dopiero jutro, więc robię zastępczo 10 „toes-to-bar”ów, przeskakuję ścianę i lecę do tunelu końskiego. Może i jest trochę zalany, ale za to jaki klimatyczny! Dzik potwierdza, że sprawdził tunel, ale żebym szedł raczej środkiem. Hmmmm…jakby co, też idźcie środkiem, ok?

Teraz trasa wokół jeziorka. Tu ewidentnie nie wyznaczał Dzik. Żeby zaliczyć wszystkie przewidziane przeszkody co chwile muszę schodzić z trasy. Tak nie może być! Jutro poprawiamy ten odcinek, bo mi się zanudzicie a liczba przeszkód spadnie poniżej 70! ;)

Betonowe płyty, kładka betonowa i już wskakuje na kolejny daszek. Swoją drogą, dobrze, że mam czołówkę, bo bez tego źle by się skakało z góry…

- Dżizas, ile ten Dzik naustawiał przejść przez strumień. W tajemnicy Wam powiem, że on Was chyba nie lubi 

Pod mostem, po trawie i do tunelu. Posprzątany, wygładzony, aż bym w środku coś dodał. A może jednak wrócimy do koncepcji strzelania z paintballa po nogach? A może nie? ;)

Darkroom, kasa górą – sporo tych daszków. Dobrze! Będzie ciekawie! Przeszkody mentalnej jeszcze nie ustawiliśmy, więc uznajmy, że się pomyliłem. Biorę kłodę i ruszam na pętlę karną! Tylko jak!? Nie ma drewna! Dobrze, że Adi z Dzikiem wyznaczają akurat trasę obok i znajdują dla mnie zastępczy bloczek betonowy. Szkoda tylko, że jest jeszcze cięższy, niż ten poprzedni. A może dobrze? Nieważne.

Pętelka, potem płot, i kilka przeszkód, z których tylko trzymetrowa ściana zatrzymała mnie na chwilę. Za drugim podejściem już „pękła”, czyli chyba jeszcze aż taki stary nie jestem….

Rugbystki Legii przed metą występują dopiero w niedzielę, więc znowu mam luz. Właściwie, herbata z prądem, buff i nieśmiertelnik by się przydały, ale przy braku chętnych do wręczania musi my wystarczyć przycisk STOP w Endomondo 

Dałem radę! Hurrrraaaaaa!!!!!

Polecamy również:


Podziel się:
kochambiegacnafestiwalu
kochambiegacwpolsce