"Mam ogromny respekt, wręcz się boję. Ale... chcę wygrać!" Asfaltowy Chłopak wystartował do biegu na 5 tysięcy km [WYNIKI NA ŻYWO]

 

"Mam ogromny respekt, wręcz się boję. Ale... chcę wygrać!" Asfaltowy Chłopak wystartował do biegu na 5 tysięcy km [WYNIKI NA ŻYWO]


Opublikowane w czw., 16/01/2020 - 19:53

Boli na samą myśl... Paweł Żuk, warszawski biegacz ultradystansowy, rozpoczął właśnie wyzwanie życia: wystartował do biegu na dystansie 5 TYSIĘCY KILOMETRÓW podczas znanego Festiwalu Ultramaratonów w Atenach!

Rozmawialiśmy z Asfaltowym Chłopakiem krótko przed startem zawodów, podczas których odbywają się także biegi na 1000 mil, 1000 i 2000 km oraz biegi 6-dobowy, 72, 48 i 24-godzinny. Oto, co Paweł nam powiedział.  

"Jestem w stolicy Grecji od kilku dni i bardzo dobrze, że przyjechaliśmy tu wcześniej. Nie potrzebujemy wprawdzie aklimatyzacji, ale dzięki temu mogliśmy wybrać sobie miejsce przeznaczone na odpoczynek i serwis dla mnie. Oba pomieszczenia są – po wysprzątaniu, umyciu i dezynfekcji – całkiem w porządku.

Bieg jest rozgrywany na pętli długości 1 km. To przy dystansie 5 tysięcy kilometrów wydaje się niesamowite, ale dla nas trasa nie ma znaczenia. Dla nas ważne jest wszystko, co dzieje się wokół niej, bo to są 2 miesiące biegania. Limit na ukończenie biegu wynosi 60 dób i na te 2 miesiące trzeba sobie zapewnić całą logistykę obsługi.

Około 150 metrów pętli przebiega przez halę sportową, w której znajdują się właśnie wspomniane stanowiska serwisowe i pomieszczenia do odpoczynku. Reszta to alejki asfaltowe, a wszystko jest zlokalizowane w kompleksie olimpijskim na Helikonie, kilka kilometrów od centrum Aten, w którym odbywała się część zawodów podczas igrzysk w 2004 roku. Po igrzyskach te obiekty zostały bardzo zaniedbane, są kompletną ruiną, a z jednej z hal Kostas korzysta dla organizacji Festiwalu Ultramaratonów.

W porównaniu do poprzedniego roku, kiedy to biegałem w Atenach na dystansie 1000 mil, organizator troszkę poprawił standard tych miejsc. To już nie jest goły beton i steropian metr na dwa, tylko pomieszczenia z posadzką albo drewnianą klepką. Są też nieco mniejsze, dzięki czemu łatwiej będzie utrzymać w nich porządek i dobrą temperaturę.

Startujemy ze środka hali. Podłoże w miejscu, w którym kiedyś znajdowało się boisko, zostało zerwane do betonowej wylewki, która ściera się i kruszy do mączki. Od tego pyłu wielu zawodników dostaje alergii i wysypki. Musimy też uważać, żeby całe jedzenie, które trzymamy na miejscach serwisowych, było przykryte, zabezpieczone przed tym pyłem, bo jest on wszechobecny.

W biegu na 5000 km miało uczestniczyć 13 zawodników, ale po weryfikacji badań lekarskich i indywidualnych rozmowach Kostas dopuścił do startu 9, w tym jedną kobietę (lista startowa). Yang Huang Lan z Tajwanu to zawodniczka, która w ubiegłym roku wygrała biegowy Tour de France. Wśród uczestników nie ma ludzi przypadkowych, każdy ma ogromne doświadczenie w biegach wieloetapowych czy długodystansowych, biegali co najmniej w zawodach 6- czy 8-dobowych.

Samopoczucie mam bardzo dobre. Bardzo podniosła mi morale możliwość wyboru dobrej miejscówki na serwis i odpoczynek, jest o niebo lepsze niż przed rokiem, a dla mnie to szalenie ważne. Moi serwisanci będą mieli dobre warunki do ciężkiej pracy, a ja do kilku godzin odpoczynku i drzemki każdej doby. Pozostaje tylko biegać i liczyć na to, że dopisze pogoda.

Strategia i forma fizyczna to jedno, ale gdy w ubiegłym roku przez początkowe 4 noce szalały burze zrywające numer startowy czy płaszcz przeciwdeszczowy, odechciewało się wszystkiego. To będą 2 miesiące walki nie tylko z dystansem, ale pogodą, zdrowiem i wieloma innymi czynnikami. Wiele różnych czynników musi się zgrać, żebym za 50 czy 60 dni mógł zobaczyć metę.

Jestem nastawiony bardzo dobrze, zdrowie dopisuje, nie ma żadnych urazów, potrzebne kilometry wybiegane, dużo ćwiczyłem w siłowni. Przytyłem prawie 10 kg, do masy 80,1 kg, co jest bardzo ważne, bo taki bieg kosztuje mnie ogromnie dużo energii – rok temu podczas biegu na 1000 mil straciłem 7 i pół kilograma!

W tym roku mamy kilka nowych sprawdzonych pomysłów na żywienie i wydaje mi się, że więcej niż 8, maksymalnie 10 kg nie powinienem stracić, chyba że będę walczył o jakiś bardzo dobry wynik i trzeba będzie przycisnąć na końcówce.

Z każdymi kolejnymi biegami ultra dowiadujemy się coraz więcej o moim organizmie, na co reaguje dobrze, a co mu mnie służy, które pokarmy dodają mi więcej mocy, a które się u mnie nie sprawdzają. Moja narzeczona Natalia Tejchma, która jest najważniejszym serwisantem, ma spisaną całą „biblię” reakcji mego organizmu i cały czas ją uzupełnia.

W tym roku zamierzam jeść więcej ciepłych posiłków płynnych, czyli zup, głównie pomidorowej i wielowarzywnej, z makaronem i ryżem. Mój żołądek przyjmuje je bardzo dobrze. Do tego koktajle białkowo-węglowodanowe na mleku z dodatkiem rozdrobnionych owoców np. bananów. Piję wszystko oprócz... wody, bo mój organizm nie toleruje czystej wody, ona powoduje błyskawicznie rozwolnienie i biegunkę. Piję więc bardzo dużo izotoników, gazowanej coli, soków, herbaty, naparów z mięty i rumianku, czasem – jak mam kaprys – to kawę z małym ciasteczkiem. Zmieniam smaki, żeby cały czas nie bombardować się jednym, najczęściej słodkim.

Wspomniane posiłki przygotowuje mi support. Organizator zapewnia, oczywiście, punkt żywieniowy z ciepłym jedzeniem i przekąskami, ale bazujemy na swoim jedzeniu. Organizatorzy pięć razy dowiozą jedzenie, a raz nie, zdarza się, że się z czymś spóźni, a dla mnie rytm i plan dnia są bardzo ważne: jak się nastawię na posiłek o 14, to muszę go zjeść około 14, a nie godzinę później.

Moja biegowa strategia polega na tym, że dzielę sobie dystans na odcinki. Nie myślę o tym, że to jest 5 tysięcy kilometrów albo ile to dni. Ustaliłem, że w ciągu doby chcę pokonać przynajmniej 100 kilometrów. W związku z tym, do obiadu muszę przebiec maraton, wtedy jem treściwy posiłek, pół godzinki do godziny odpoczynku, nawet drzemki, krople do oczu, maści i lecę dalej. Do kolacji mam zrobić kolejne 25-30 km, a potem do późna w nocy resztę z założonego dystansu. W ciągu doby planuję spać około 4 godzin, według sprawdzonego już patentu: 3 godziny w nocy i godzinkę po obiedzie.

Pozostałe 20 godzin każdej doby jestem na trasie, bo w czasie przeznaczonym na sen mieści się również toaleta, prysznic, smarowanie maściami, masaż itp. Chyba że coś się wydarzy. W czasie jednej z nocy biegu 1000-milowego przebiegłem w ciągu godziny 4 km i Kamil ściągnął mnie z trasy, bo słusznie uznał, że nie ma sensu tracić sił na walkę z wichrem i ulewą. Wziąłem kąpiel, przespałem się, a jak się uspokoiło ruszyłem do odrabiania strat. Tak jest podczas biegów ultra: założenia założeniami, a wszystko weryfikuje każdy kolejny dzień.

Przez cały czas biegu będzie mnie „obsługiwała” jedna osoba z Polski, wspierana przez moich greckich znajomych, których mam już całkiem sporo. Serwisanci z kraju będą się zmieniali co 8-10 dni, bo wiadomo, że nikt nie zostawi dla mnie domu, rodziny i pracy na 2 miesiące biegu! Jako pierwsza będzie ze mną przez kilka dni Natalia, największy fachowiec w tej „branży”. Potem wróci do Polski, a zmieni ją Kamil Werner, następnie Monika Gańska-Karamon, Ola Mądzik, Kamil Wolski i Dorota Kosewska, a na koniec znów doleci do mnie Natalia.

Czuję przed tym biegiem ogromny respekt! Mam niby doświadczenie na dystansach bardzo ultra, ale najdłuższy do tej pory bieg na 1000 mil, który wygrałem przed rokiem, dzieli od biegu na 5 tysięcy kilometrów ogromna przepaść! Czuję więc wielki respekt, a nawet, nie ukrywam, po prostu się boję! Mam przeogromną tremę, dlatego będę się ściśle trzymał planu. Zacznę na świeżości troszkę mocniej, ale nawet przez moment nie będę przesadzał.

Limit czasu wynosi 60 dób, ale ja będę próbował zrobić to w ciągu 50 dni, czyli ze średnią 100 km. To jest moje minimum, ale w miarę możliwości stopniowo będę starał się „podkręcać”. Jak zrobię setkę, a będzie jeszcze czas i warunki, to polecę więcej. Warto przecież mieć rezerwę na różne nieprzewidziane zdarzenia, których przez 2 miesiące może być niemało.

Na razie nie jest dla mnie ważne, na którym miejscu ukończę bieg. Na dystansie 5000 kilometrów zwycięstwem będzie samo jego ukończenie! To jest więc podstawowe założenie i marzenie: pokonać 5 tysięcy kilometrów. Bo liczę się nawet z tym, że nikt z naszej dziewiątki może nie ukończyć biegu! No, ale oczywiście – chcę to wygrać! (śmiech) Jeśli tylko pogoda i zdrowie pozwolą - będę walczył!"

Wyniki na żywo można śledzić TUTAJ, a także na fanpejdżu Pawła Żuka Asfaltowy Chłopak.

Rozmawiał Piotr Falkowski

zdj. Paweł Żuk, Natalia Tejchma


Polecamy również:


Podziel się:
kochambiegacnafestiwalu
kochambiegacwpolsce