Mateusz Baran z życiówką w 9. PZU Półmaratonie Warszawskim

 

Mateusz Baran z życiówką w 9. PZU Półmaratonie Warszawskim


Opublikowane w ndz., 30/03/2014 - 18:37

Wszystko sprzyjało dzisiejszemu biegu w Stolicy. Słońce świeciło przez cały bieg i pierwszy raz – a był to mój trzeci Półmaraton Warszawski - było mi gorąco... w koszulce na ramiączkach. Rekordowa frekwencja nie zdziwiła mnie nawet w najmniejszym stopniu, a ponad 11 000 uczestników budzi respekt – pisze nasz redakcyjny kolega Mateusz Baran, który zajął dziś znakomite 26. miejsce, ustanawiając dodatkowo rekord życiowy na 21,097 km. Jak tego dokonał?

Dzień rozpoczął się dla mnie o godz. 7:00 rano. Szybkie śniadanie, ostatnie rzeczy do torby i na start. Od rana zapowiadało się na bardzo dobry i szybki bieg. Już po godzinie 8:00 ciężko było znaleźć miejsce do parkowania, a do startu jeszcze sporo czasu. Po spotkaniu w paru Skaryszewskim z grupą „Warszawiaków” poszedłem na rozgrzewkę. Biegało mi się bardzo luźno i na 6 minut przed startem skończyłem trzecią przebieżkę. W nogach była moc.

O godzinie 10:00 nastąpił strzał startera i rozpoczął się bieg. Od razu wyszedłem na dogodną pozycję i parłem do przodu.

Pierwsze trzy kilometry pokonałem wolniej od zamierzonego tempa 3:25 min/km, na stosunkowo lekkich nogach. Dlatego postanowiłem mocniej przyspieszyć. Od 3 do 14 kilometra biegłem mniej więcej po 3:20 min/km i to napędzało mnie do dalszego wysiłku gdyż szykowała się nowa życiówka.

Niestety zła ocena sił sprawiła, że po pokonaniu podbiegu nie zdołałem wrócić do wcześniejszego tempa i zacząłem biec po około 3:28 min/km, ostatnie trzy kilometry były klasyczną męczarnią, tuz przed samą meta wyprzedziło mnie wielu biegaczy i bieg zakończyłem na 26. pozycji z nowym rekordem 1:12:16.

Czas jest nie wiele lepszy od mojego rekordu życiowego jednak wiem, że w tym roku stać mnie na dużo więcej. Dlaczego? Na przełomie 3 ostatnich miesięcy przetrenowałem tak w miarę intensywnie naprawdę 5 tygodni, oczywiście ze względu na kontuzję. Z samego biegu jestem jednak zadowolony gdyż bardzo dużo dowiedziałem się o swojej formie i możliwościach na danym tempie.

Bardzo cieszy mnie również fakt zdobycia 3. miejsca w klasyfikacji drużynowej. Wyższe pozycje, wraz z pozostałymi „Warszawiakami”, przegraliśmy sporo, jednak nie jest ujmą przegrana z drużynami, w których zawodnicy osiągają czasy na poziomie 1h i 5 min czy 1h i 6 min.

Gratuluje wszystkim biegaczom którzy stanęli dziś na starcie i zmierzyli się z tym stosunkowo długim i ciężkim dystansem.

Nie mogę nie wspomnieć, że od samego początku towarzyszyła mi wierna grupa cyklistów. To im zawdzięczam rekord życiowy, gdyż wspierali mnie bardzo intensywnie i przez cały bieg. Do tego kibice na trasie bardzo mocno dopingowali krzycząc i wiwatując gdy obok nich przebiegałem. Dzięki nim właśnie, uliczne biegi nabierają takiej pozytywnej energii i za to im wszystkim dziękuję.

Organizacja imprezy była naprawdę rewelacyjna, bardzo często rozstawione były stoiska z napojami, co przy dzisiejszym słońcu nie jednemu pomogło osiągnąć zamierzony cel. Trasa bardzo ciekawa i dzięki licznym zakrętom czas na niej mijał bardzo szybko.

Za rok również postaram się wziąć udział w tym wielkim wydarzeniu i każdego gorąco do tego zachęcam.

Mateusz Baran, Stowarzyszenie Warszawiaky Athletics Club

Polecamy również:


Podziel się:
kochambiegacnafestiwalu
kochambiegacwpolsce